W wodzie w gminie Zabierzów stwierdzono obecność bakterii z grupy Coli. W piątek po południu na stronie Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie pojawił się następujący komunikat: „Woda z wodociągu publicznego Rząska podawana dla konsumentów w miejscowościach Rząska i Szczyglice na terenie gminy Zabierzów jest warunkowo zdatna do spożycia przez ludzi”.
Co to znaczy? Otóż Inspektor Sanitarny po zapoznaniu się z wynikami badania próbki wody pobranej w środę 7 sierpni z wodociągu publicznego Rząska stwierdził, że woda nie spełnia wymagań rozporządzenia Ministra Zdrowia z uwagi na przekroczenie dopuszczalnej wartości parametru bakterii grupy Coli.
Oznacza to, że woda nie może być spożywana przez ludzi, jeśli nie zostanie uprzednio przegotowana.
„Przegotowania wymaga też woda do: przygotowania posiłków, mycia spożywanych na surowo owoców i warzyw, mycia zębów, mycia naczyń, kąpieli noworodków i niemowląt. Woda bez przegotowania może być stosowana do codziennego mycia, prania odzieży, prac porządkowych (np. mycia podłóg) i spłukiwania toalet.” - czytamy dalej w komunikacie.
Sanepid dopuścił używanie wody przez 30 dni. Tyle czasu ma gmina, by poprawić stan wody. Gmina została zobowiązana do „podjęcia działań zmierzających do poprawy jakości wody” i „skutecznego poinformowania konsumentów w miejscowościach Rząska i Szczyglice (ze szczególnym uwzględnieniem zakładów świadczących usługi żywnościowo-żywieniowe)”.
I tu pojawiają się schody.
(Nie)skutecznie poinformowani
- O skażeniu wody wodociągowej w Rząsce i Szczyglicach bakterią coli dowiedziałem się od sąsiadki, która przez przypadek przeczytała niepozorną kartkę na małej tablicy przy ul. Kolejowej – opowiada nam wzburzony Marcin Szafraniec. - Objechałem cały kwartał ulic w Rząsce i znalazłem na ul. Lipowej jeszcze tylko jedną kartkę A4 drobnym drukiem informującą o sytuacji. Sytuacji dość poważnej, bo woda przed spożyciem musi być przegotowana – dodaje.
Kartka została wywieszona przez Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych (PUK) w Zabierzowie. Najwyraźniej spółka, wieszając kartkę rozmiarów A4, uznała, że to wystarczająco „skuteczne powiadomienie konsumentów”, jak nakazał inspektor sanitarny.
Marcin Szafraniec twierdzi, że na dziesięć osób, które zapytał o skażenie wody, tylko jedna była świadoma sytuacji – dowiedziała się od sąsiadki, a nie z kartki, wywieszonej przez PUK.
- W mojej okolicy na kilkadziesiąt domów wisiały dwie niepozorne kartki A4. W żaden sposób nie zwracały uwagi – twierdzi mieszkaniec Rząski. - Niemal wszyscy mijali je bez zainteresowania. Objechałem na rowerze kilku sąsiadów, niemal nikt nie wiedział o sytuacji.
Jedna z mieszkanek wsi poinformowała o sytuacji radnego Wojciecha Stępnia. Miał być później widziany, jak rozwiesza więcej kartek z informacją. Ale to nie radny jest odpowiedzialny za nie dość skuteczne poinformowanie mieszkańców o skażeniu wody.
- Nie było nawet żadnej informacji na stronie gminy. Zamiast małych kartek, powinny wisieć duże afisze, zwracające uwagę – mówi Marcin Szafraniec. - To odpowiedzialność miejscowej spółki wodnej – dodaje.
Chociaż stężenie bakterii nie było wysokie – wynosiło 8 j.t.k w 100 ml wody (wartość dopuszczalna 0 j.t.k w 100 ml wody), to mieszkańcy są oburzeni samym faktem, że gmina ani spółka nie podjęły prób skuteczniejszego poinformowania mieszkańców.
O dalszym rozwoju sprawy będziemy informować.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura
- Ohydztwa, które kazali nam jeść w dzieciństwie. Pamiętacie?
- Trwa budowa prywatnego akademika, zajrzeliśmy do środka
- Te gwiazdy wystąpią w Krakowie jeszcze w tym roku [LISTA KONCERTÓW]
- Szkieletor zmieni się nie do poznania [ZDJĘCIA]
- Imponująca budowa zakopianki, wkrótce nią pojedziemy!
- Kolejki do lekarzy. Tyle poczekasz na wizytę, badanie i operacje w Małopolsce
