FLESZ - Meszki bolimuszki utrapieniem wakacji

Na terenie Sądecczyzny znajdują się trzy nadleśnictwa - w Piwnicznej - Zdroju, Nawojowej i Starym Sączu. Sprawują one pieczę nad kilkudziesięcioma tysiącami hektarów lasów. Nielegalne wjazdy quadów i motocykli crossowych to obok kradzieży drewna i kłusownictwa najpoważniejszy problem z którym zmaga się straż leśna.
- Szczególnie nasilił się on w ostatnich latach - mówi Tomasz Romanowski, nadleśniczy z Nawojowej i dodaje, że wzrost poziomu zamożności społeczeństwa przełożył się na większą dostępność tego typu pojazdów.
Zagrożeni turyści i leśny ekosystem
Stanisław Michalik, nadleśniczy z Piwnicznej - Zdroju, wyjaśnia, że do kierowanej przez niego placówki napływa sporo skarg ze strony turystów.
- Obawiają się oni, zresztą słusznie, o swoje bezpieczeństwo - tłumaczy.
Michalik przypomina, że leśne szlaki w Beskidzie Sądeckim są wąskie i kręte, a to z kolei zwiększa ryzyko kolizji.
- Na spacery i wycieczki do lasu często udają się całe rodziny, w tym również dzieci. Chcą w spokoju odpocząć a nie narażać swoje zdrowie czy nawet życie - podkreśla.
Nielegalne rajdy to także poważne zagrożenie dla leśnego ekosystemu. Mowa tutaj zarówno o zniszczeniach ściółki i gleby leśnej, jak i o dewastacji roślin.
- Quady i motocrossy zakłócają również spokój zwierząt, wśród których są przecież także gatunki chronione - zaznacza nadleśniczy z Piwnicznej.
Jak walczyć z nielegalnym procederem?
Choć nadleśnictwa starają się walczyć z tym nielegalnym procederem, nadleśniczy przyznają zgodnie, że walka ta jest nierówna ze względu na obowiązujące przepisy.
- Straż leśna, która patroluje teren będący pod opieką nadleśnictwa może wystawić mandat w wysokości 500 zł - mówi Paweł Szczygieł, nadleśniczy ze Starego Sącza.
Problem pojawia się jednak wtedy, kiedy zatrzymana osoba nie ma ani pieniędzy, ani dokumentów, lub też kiedy w ogóle się nie zatrzyma.
- Quady i motocykle crossowe nie mają rejestracji w związku z czym bardzo trudno namierzyć uczestników nielegalnych rajdów - kontynuuje starosądecki nadleśniczy.
Kolejnym wyzwaniem stojącym przed nadleśnictwami to niewielka liczba strażników leśnych. Na Sądecczyźnie jest ich sześciu, po dwóch na każde nadleśnictwo.
- Opiekujemy się ponad 13,5 tys. hektarów lasów, a nasi strażnicy mogą być tylko w jednym miejscu na raz - mówi Stanisław Michalik z Piwnicznej
Wsparciem dla nadleśnictw są wspólne patrole z policją i strażą graniczną. Wszystkie nadleśnictwa biorą udział w takich patrolach i są one o wiele bardziej skuteczne niż samotne wysiłki strażników leśnych. Nadleśniczy Michalik zwraca również uwagę na inną kwestię, a mianowicie fakt, że strażnicy mogą działać tylko na terenie lasów państwowych.
- W przypadku naszego nadleśnictwa skargi turystów dotyczyły głównie rejonu Kosarzysk i szlaku turystycznego z Obidzy na Wielki Rogacz i Jaworki. Tereny te nie należą jednak do Lasów Państwowych, ale do gminy - wyjaśnia.
Dodaje jednak, że jest gotowy do współpracy z gminą oraz innymi służbami w celu ukrócenia nielegalnych rajdów po lasach.
- Wsie pod Nowym Sączem w kamerach Google Street View. Zobacz, co zarejestrowały
- Sądecka giełda cieszy się ogromną popularnością. W niedziele odwiedzają ją tłumy
- TOP 10 sądeckich szkół średnich według opinii w Google
- TOP 10 zamków i dworów maksimum w godzinę jazdy od Nowego Sącza
- Sądecka projektantka mody Zuzanna Żytkowicz podbija Instagram
- Najwyższe wygrane w LOTTO. Sądeczanie zgarnęli za szóstkę nawet kilkanaście milionów