Na trzy tysiące złotych oszuści naciągnęli ekspedientkę w jednym ze sklepów na terenie gminy Łużna. Podali się za przedstawicieli firmy, która miała aktualizować oprogramowanie w terminalu płatniczym, który miał również funkcję wystawiania kart doładowujących telefon oraz kodów, którymi można płacić za niektóre transakcje.
Krok po kroku wykonała polecenia
To druga w ostatnich miesiącach taka sytuacja w Gorlickiem. Pierwsza, w Bobowej opierała się na schemacie: dzwoni osoba, która podaje się za przedstawiciela firmy, która miała dokonać aktualizacji. Uzasadnienie - trzeba to zrobić, żeby sklep mógł szybko i wydajnie pracować, jeśli chodzi o obsługę płatności. Kasjerka miała postępować wedle wskazówek dzwoniącego.
- Głównie chodziło o wygenerowanie wspomnianych kodów - mówi Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy KPP w Gorlicach.
W bobowskim przypadku straty to około tysiąca złotych. Sporo, bo ktoś je musi pokryć - mimo iż to jawne oszustwo, doszło do sprzedaży, pieniądze w kasie muszą się zgadzać. Jeszcze gorzej było w Łużnej, i to zaledwie kilka tygodni temu.
- Osoba, która dzwoniła, szczegółowo instruowała kasjerkę, co ma robić: prosiła o wygenerowanie kodu i podanie go przez telefon, rzekomo do sprawdzenia, czy wszystko poprawnie działa - opisuje. - Takich próśb było kilka, stąd też spora kwota straty - dodaje.
Kody, o których mowa, można wykorzystać do opłacenia niektórych zakupów internetowych, w wirtualnych grach.
Nie jesteśmy odosobnieni. Nie dalej jak tydzień temu, o podobnym przypadku donosiła policja w Nysie. Właściciel stacji benzynowej stracił w ten sposób sporą kwotę. Tyle że tam, fałszywy serwisant powiedział ekspedientce, że ma zrobić raport terminali płatniczych, związany z rocznym bilansem.
Przez telefon poinstruował ją, co ma zrobić z terminalem. Kobieta zrobiła dokładnie wszystko, co kazał. W pewnej chwili, podczas rozmowy, kazał jej podyktować kody, wydrukowane z terminala. Potem okazało się, że były to doładowania konto telefonu komórkowego, w sumie na 2,7 tys. złotych.
Jak się ustrzec oszustwa: ekspert eService radzi
Poprosiliśmy Centrum Elektronicznych Usług Płatniczych eService o kilka rad, jak ustrzec się przed taki sytuacjami, jak opisane. Sprowadzają się do trzech punktów:
Najważniejszy: pracownicy spółek sprzedających kody doładowujące nigdy nie proszą o ich drukowanie. Najlepszą metodą jest poproszenie dzwoniącego o imię i nazwisko oraz dane, które mogą pomóc nam ją zweryfikować. Następnie należy się z nią rozłączyć i zadzwonić do biura obsługi klienta spółki dostarczającej np. doładowania do telefonu. Po połączeniu z infolinią bez problemu można sprawdzić, czy osoba, która przed chwilą do nas dzwoniła, na pewno pracuje w spółce. Po upewnieniu się należy poprosić o przełączenie do naszego rozmówcy.
Podobną weryfikację tożsamości można przeprowadzić w przypadku serwisantów. Jeśli ktoś ma wątpliwości co do osoby reprezentującej spółkę, to niezwłocznie powinien zadzwonić do biura obsługi firmy dostarczającej nam terminal i zweryfikować tożsamość serwisanta. Osoby pracujące na pierwszej linii obsługi zawsze takie informacje posiadają.
KONIECZNIE ZOBACZCIE:
WIDEO: Policja ostrzega: Będziemy pilnować pieszych, by nosili odblaski
Autor: TVN24, x-news