https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sądecki PKS bez kasy i prezesa

Iwona Kamieńska
Sądecki PKS przegrywa z prywatnymi przewoźnikami konkurencję na lokalnym rynku
Sądecki PKS przegrywa z prywatnymi przewoźnikami konkurencję na lokalnym rynku Iwona Kamieńska
Marek Surowiak nie jest już prezesem sądeckiego PKS. Związkowcy i członkowie rady nadzorczej, którzy w czwartek odwołali go ze stanowiska, solidarnie milczą o przyczynach podjęcia tej decyzji. Były prezes twierdzi, że zna powód - naraził się rodzinno-związkowym układom. Obie strony przyznają zgodnie, że spółka jest w finansowych tarapatach.

- Pan Surowiak nie przyszedł na czwartkowe posiedzenie rady nadzorczej, a miał okazję przedstawić swój punkt widzenia. Będziemy rozmawiać z dziennikarzami na ten temat, ale wówczas, gdy atmosfera się uspokoi - powiedział nam wczoraj Piotr Kocańda, szef jednego z trzech związków zawodowych w spółce podległej marszałkowi województwa. Sam Surowiak nie odmawia komentarza.

- Naruszyłem układy towarzysko-rodzinne, więc załoga zaczęła szumieć, dogadała się z radą nadzorczą, rada uległa związkom i odwołano mnie - mówi. Z jego relacji wynika, że firma jest w dramatycznym stanie. Każdy rok kończy ponad milionową stratą, a program restrukturyzacji właśnie przerwano odwołując go z funkcji. Gdy niespełna dwa lata temu obejmował kierownictwo w spółce, to był przełożonym 400 pracowników. Dziś PKS w Nowym Sączu zatrudnia 285 osób. Zdaniem Surowiaka - to wciąż o około 60 etatów za dużo.

Według niego, nie tylko nad-wyżka etatów pogrąża firmę. - PKS nie wygra z prywatnymi przewoźnikami w czasie kryzysu na rynku transportowy, jeśli nie zacznie funkcjonować normalnie, a normalnie nie jest. Są posady związkowe z kilkutysięcznymi pensjami, nagrody jubileuszowe, które są ośmiokrotnością pensji, a ludzie pracują w PKS prawie dożywotnio wraz z rodzinami. Pełno tam synów, szwagrów, ojców, a 97 procent z wykształceniem podstawowym. Ratunek widzę tylko w prywatyzacji - przekonuje Surowiak.

Pełnienie funkcji prezesa tymczasowo powierzono Stanisławowi Doboszowi, jednemu z członków rady nadzorczej. To dla niego nie nowość. W 2003 r. rządził w PKS i również został odwołany. Po nim było trzech kolejnych prezesów - Józef Jarecki (odwołany), Ireneusz Niemiec (zrezygnował po kilku tygodniach) i Marek Surowiak. Każdy miał kłopoty ze związkowcami. Żaden nie sprostał wyzwaniu wyprowadzenia firmy z finansowego dołka. Jak twierdzi Surowiak, to dołek bardzo głęboki. Straty z 6 ostatnich lat sięgają siedmiu milionów złotych.

- Strata jest duża, wpływy drastycznie spadły w ciągu ostatniego półrocza, ale umówiliśmy się, że nie będziemy udzielać na razie informacji. Wierzymy, że spółkę da się uratować - mówi Piotr Kocańda.
Nie zgadza się z opinią Surowiaka o związkach drenujących finanse PKS. - To wyssane z palca. Zrzekliśmy się przywilejów socjalnych, nie ma już gdzie ciąć kosztów, a prywatyzacja niczego nie zmieni - dodaje.

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolsce

60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
mk
Ciekawe gdzie będzie teraz dyrektorem, bo chyba nie we własnej firmie? Co tym razem wymyśli Egzda?
G
Grzegorz
Masz rację solidarność doprowadziła do likwidacj milionów stanowisk pracy w zlikwidowanych i za bezcen sprzedanych przeciebiorstw państwowych i spółdzielczych, nędzy tych robotników na których plecach ich przywócy dorabiali się i dorabiają w związkowych centralach i wojewódzkich.
j
jan
Galerie przy Limanowskiego to nie jego pomysł mk a dworzec już dawno powinien być przeniesiony i być wspolny dla PKS i PKP i to nie jego pomysł bo o tym się mówi od kilkunastu lat.A w PKS-ie jak nie rozwli się związków zawodowych Solidarność to dyrektor nawet z złota tam sobie nie poradzi.Solidaruch do roboty a nie do rozrabiania, bo przez Was już już nie jeden zakład upadł, a Wasza wieruszka zbija kapitał na Was i klasie robotniczej
m
mk
Oczywiscie nalezy walczyc z zastygniałym układem rodzinno-towarzyskim niemniej jednak w pewnych przypadkach to jest podręczny argument wyjscia z sytuacji dla niekompetentnej osoby. Jak dla mnie ten prezes powienien byc dawno odwołany, zaraz po tym jak ogłosił ze sprzeda dworzec w centrum miasta albo jak wybuduje galerie na wyspianskiego.
Tacy ludzie powinno znaleźć się albo w kobierzynie albo na zmywaku w Londynie i wtedy zrozumieją znaczenie słowa public transport.
Z tego co pamiętam sam dostał powołanie na prezesa po znajomości
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska