Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądecki Rynek zamiera. Markety połykają sklepikarzy

Paweł Szeliga
Takie oferty na witrynach zlikwidowanych sklepów nikogo w mieście już nie dziwią. Ruch w Rynku zamiera, a handel staje się nieopłacalny
Takie oferty na witrynach zlikwidowanych sklepów nikogo w mieście już nie dziwią. Ruch w Rynku zamiera, a handel staje się nieopłacalny Stanisław Śmierciak
W centrum Nowego Sącza zamykają się kolejne sklepy, a te, które jeszcze funkcjonują ledwo zarabiają na czynsz. Kupcy skarżą się, że klientów zabierają im galerie handlowe

Rytm dnia ścisłego centrum Nowego Sącza wyznaczają godziny pracy ratusza i długie przerwy w pobliskich szkołach. Tylko wtedy w okolicznych sklepach jest ruch. - Jak tak dalej pójdzie to padną sklepy, w których robimy zakupy od lat - obawia się Cecylia Mróz, która od 50 lat mieszka przy ul. Kazimierza Wielkiego.

Od wakacji na Rynku zamknięto dwa z trzech sklepów obuwniczych. Padła hurtownia odzieżowa. Zlikwidowano popularny sklep z lampami, działający przez kilkadziesiąt lat.

- A kto będzie tam robił zakupy, skoro ma wszystko pod jednym dachem w dużych galeriach handlowych? - pyta taksówkarz Stanisław Klimek. Za kierownicą spędził 38 lat, ale takiego zastoju w centrum miasta nie pamięta.

- Od trzech godzin jestem na postoju i nie zrobiłem żadnego kursu, a zbliża się południe - ubolewa taksówkarz. - Do Rynku nikt się nie pcha, bo i nie ma po co.

Jego słowa potwierdza Zofia Marczyk, sprzedawczyni obwarzanków w pobliżu ratusza. Jeszcze niedawno w trzy godziny upłynniała cały zapas pieczywa. Teraz potrzebuje na to co najmniej pół dnia.

- Jest ruch, gdy urzędnicy idą do pracy - opowiada Zofia Marczyk. - Kiedyś towar schodził też na dużych przerwach, kiedy po obwarzanki biegła młodzież ze szkoły budowlanej. Teraz wybiera ciepłą zapiekankę z piekarni obok. Działa w miejscu sklepu obuwniczego, który padł po wielu latach działalności w Rynku.

W czarnych barwach widzi przyszłość swojego sklepu Irena Kucia. Jej warzywniak przy ul. Piotra Skargi działa o 30 lat. Od trzech właścicielka ledwo wiąże koniec z końcem. - Dopóki wzdłuż ulicy można było parkować auta miałam mnóstwo klientów - narzeka Irena Kucia. - Gdy go zlikwidowano, wielu już tutaj nie zachodzi. Skarżyli się, że jeździli wokół Rynku w poszukiwaniu wolnego postoju i w końcu zrezygnowali z zakupów.

Właścicielce warzywniaka zostali tylko stali klienci. Od lat robi u niej zakupy Małgorzata Sędzimir. Nie wyobraża sobie, żeby sklep przestał istnieć.

- Tutaj czuję się dopieszczona przez obsługę - mówi wprost Małgorzata Sędzimir. - Wiem, że dostanę dobry towar. Mogę też złożyć zamówienie na konkretny produkt i odebrać go następnego dnia. Coś takiego w galerii jest niemożliwe. Człowiek jest tam anonimowy, dlatego do takich sklepów mnie nie ciągnie.

Irena Kucia nie kryje, że takie podejście do zakupów daje jej nadzieję, że przetrwa jeszcze jakiś czas na tym trudnym rynku.
- Może to zabrzmi śmiesznie, ale znajomy sklepikarz jest jak ksiądz w konfesjonale - zauważa Irena Kucia. - Bywa, że klient przyjdzie po jakiś drobiazg i zostaje dłużej, żeby się wygadać. Niektórzy mówią wprost, że łatwiej im się zwierzyć kobiecie za ladą niż komuś z rodziny.

Mimo to właścicielka warzywniaka z roku na rok notuje niższe wpływy. Jeszcze trzy lata temu zatrudniała pięć osób. Teraz z dwoma obsługuje klientów.

- To katastrofa - ocenia . - Na naszych oczach Rynek powoli umiera. Z niepokojem przygląda się temu Marian Wajda, właściciel legendarnego w mieście sklepu "Maniuś", w którym sądeczanie przez 40 lat zaopatrywali się w sprzęt AGD. Z rozrzewnieniem wspomina czasy, gdy pod koniec lat 80. ubiegłego wieku, ludzie przez całą noc stali w kolejce po pralkę czy lodówkę, bo wiedzieli, że tam na pewno ją dostaną. Jak raz rankiem otworzył drzwi, tłum na nie naparł z taką siłą, że złamał sklepikarzowi nogę.

- Rozumiem, że czasy się zmieniły, ale takiego upadku jak teraz się nie spodziewałem - dodaje Marian Wajda. Klientów odbierają mu duże sieciowe markety i sklepy ze sprzętem, działające w galeriach handlowych. Na początku roku musiał zamknąć część sklepu i ograniczyć się do jednego pomieszczenia z magazynem. Na utrzymanie dwóch dużych sal sprzedażowych nie było go stać.

- Tylko u nas klient może jeszcze dokupić drobną część do popsutego sprzętu czy worki do wysłużonych, dwudziestoletnich odkurzaczy - podkreśla Marian Wajda. - W marketach dostanie sprzęt jednorazowego użytku. Jak coś się zepsuje, to nadaje się do wyrzucenia.

M.in. po takie drobiazgi przyjeżdżają do "Maniusia" klienci. Kłopot w tym, że części są tanie, a za złotówkę zarobku na każdej z nich biznesu się nie utrzyma. Stąd ciągłe pożyczki na zapłatę rachunków w hurtowniach i kupno towaru.

- Bywa, że płacimy rachunki z miesięcznym, albo i dłuższym opóźnieniem - przyznaje Marian Wajda. - Hurtownicy mają do nas zaufanie i dzięki temu "Maniuś" wciąż utrzymuje się na powierzchni. Obawiam się jednak, że w końcu zatonie.
Nadzieję na stały dopływ gotówki dał mu program dofinansowania bezrobotym tworzenia miejsc pracy. "Maniuś" sprowadza maszyny do szycia i prowadzi ich serwis. Tymczasem wielu bezrobotnych uruchamia za pieniądze z pośredniaka zakłady krawieckie. Potrzebny sprzęt kupuje u Wajdy.

- Dopóki będzie działał ten program, jakoś przetrzymamy kryzys - przewiduje handlowiec. - Jeśli coś się posypie, to podzielimy los innych sklepów w Rynku.

Mały przegra

Józef Pyzik, prezes Kongregacji Kupieckiej w Nowym Sączu, właściciel sieci sklepów ABC i Delikatesy Centrum:
- W gospodarce wolnorynkowej to klient dyktuje warunki. Woli duże markety i galerie od małych sklepików. I tak ludzie, którzy budowali prywatny handel po czasach PRL-u, albo już zamknęli działalność, albo noszą się z tym zamiarem. Z sieciami nie wygramy. Koszty pracy mamy porównywalne, a dochody mniejsze. Biedronki na obsługę sklepu o powierzchni tysiąca metrów kwadratowych wyznaczają dziewięć osób. Ja w sklepie o powierzchni trzystu metrów mam ośmiu pracowników. Coraz trudniej utrzymać się na rynku i nie ma widoków na zmianę.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska