Przez wiele lat do tego gimnazjum chodziła tzw. trudna młodzież z Nowej Huty, a mieszkańcy ciągle byli świadkami rozbojów z udziałem uczniów. Nowa dyrekcja wiele zmieniła, jednak zła opinia pozostała. Z każdym rokiem zapisywanych jest tu coraz mniej dzieci. Na 150 pierwszoklasistów, aż 90 idzie do innej szkoły niż rejonowa (dane z parafii). W tym roku otwarte zostały więc tylko dwie klasy. - Rodzice dali szkole wotum nieufności - mówi Aleksander Palczewski, małopolski kurator oświaty. - To powód do refleksji, a także żółta kartka dla innych szkół w podobnej sytuacji. Mamy niż demograficzny, więc placówki z małą liczbą uczniów i bez dobrych rezultatów będą likwidowane.
Czytaj także: Kraków: w szpitalu Jana Pawła II panuje chaos
Efekt był taki, że do "41" przez lata chodziła głównie młodzież słabo ucząca się, a także z bloków socjalnych, często z patologicznych rodzin. We znaki dawali się też wywodzący się z placówki pseudokibice, którzy bili się po lekcjach na Plantach Bieńczyckich.
- Nie chciało im się uczyć. Na lekcjach przeszkadzali, na sprawdziany przychodzili nieprzygotowani, zadań nie odrabiali - wylicza była nauczycielka gimnazjum (prosi o nieujawnianie nazwiska). Twierdzi, że odeszła, gdyż nie czuła się bezpiecznie, wracając do domu obok ławek, gdzie siedzieli "zakapturzeni" uczniowie.
W raporcie Centralnej Komisji Egzaminacyjnej opublikowanym w latach 2008-2010 gimnazjum ma jeden z najniższych w województwie wskaźników edukacyjnej wartości dodanej (EWD). Jest to miara, która określa postępy uczniów w toku nauki w szkole. Po analizie wyników egzaminacyjnych 277 uczniów, gimnazjum zostało sklasyfikowane jako szkoła wymagająca pomocy. Radni dzielnicy XVI Bieńczyce uważają, że szansą na zmianę i naprawę wizerunku placówki jest przekształcenie jej w szkołę katolicką.
- Chcemy ratować gimnazjum przed zamknięciem i wprowadzić w niej idee patriotyzmu i chrześcijaństwa - mówi Stanisław Malara, radny dzielnicy. W szkole już sporo zmienia się na korzyść. Dyrekcja zapewnia, że stara się dbać o bezpieczeństwo, ma pełen monitoring oraz prowadzi zajęcia pozalekcyjne. Częstym problemem jest jednak brak współpracy ze strony rodziców.
Decyzję o przekształceniu placówki podejmą radni miejscy pod koniec miesiąca. - Będę głosować za, bo salezjanki znane są z tego, że wprowadzają wysoki poziom nauki, dobrze wychowują i dbają o dyscyplinę - zapewnia Grażyna Fijałkowska, radna (PO). - To dobry zakon. Mają skuteczne metody pracy i dobrze radzą sobie z trudną młodzieżą - dodaje Mirosław Gilarski, radny (PiS).
Szczegóły zmian będą znane dopiero, gdy radni zatwierdzą wniosek. Z pomysłu cieszy się proboszcz pobliskiej parafii. - Mam nadzieję, że zmieni się opinia o szkole i sama szkoła. Przed siostrami ciężka praca - mówi ks. Edward Baniak, proboszcz Arki Pana. -Spróbujemy zrobić, co w naszej mocy, ale na razie trzeba czekać na oficjalne dokumenty - zaznacza s. Leokadia Wojciechowska, dyrektor salezjańskiej podstawówki.
Siostra jest optymistką. Na pytanie, czy będzie ciężko, odpowiada, że nie ma piękna bez trudu. - Staramy się nie oceniać, tylko szukać dobra. Jesteśmy zgromadzeniem posłanym do nauczania, wychowania i młodzieży. Problemy są wyzwaniem do pracy - dodaje.
Opinie wśród rodziców co do zmian w gimnazjum są podzielone. - Jedni się cieszą, innym jest wszystko jedno - zauważa pani Justyna, mama jednej z uczennic. - Liczę jednak, że coś zmieni się na lepsze - dodaje.
Prof. Zbigniew Nęcki przewiduje, że salezjanki mają szanse na sukces. - Muszą zakomunikować wszystkim, że dla chuligaństwa miejsca tam nie ma.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nastolatek oblał się benzyną i podpalił!