Podopieczni trenera Radosława Mroczkowskiego w piątek umocnili się na prowadzeniu w tabeli. Po trafieniu Michała Pitera-Bucki w 72 min pokonali w Katowicach wicelidera - ekipę GKS. Był to trzeci z rzędu wyjazdowy triumf biało-czarnych.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że nasza piątkowa wygrana jest bardzo cenna - przyznaje Bartłomiej Dudzic, pomocnik, który zaliczył 90-minutowy występ.
- Można powiedzieć, że Śląsk i Małopolska żyły tym meczem - dodaje piłkarz. - Cieszy nas nie tylko zwycięstwo, ale również dobra gra. Dominowaliśmy nad rywalem, graliśmy „wysoko” przez większą część tego spotkania. Nie pozwoliliśmy GKS-owi na zbyt wiele. W spotkaniach wyjazdowych prezentujemy się teraz o wiele lepiej, niż na początku rundy. Dobrze, że zmazaliśmy plamę po naszych wcześniejszych niepowodzeniach na obcych boiskach, gdy przez kilka kolejek nie potrafiliśmy nawet zremisować (porażki z Górnikiem Zabrze, Olimpią Grudziądz i GKS Tychy - przyp. rsz). Wróciliśmy jednak na właściwe tory, pokazujemy, że potrafimy grać nie tylko u siebie (Sandecja ma serię ośmiu zwycięstw w Nowym Sączu - przyp.), że nie boimy się właściwie nikogo. Kroczymy bowiem od wygranej do wygranej - cieszy się 28-latek.
Dudzic chwali też jednak katowiczan: - Ten mecz był dla nas bardzo trudny. GKS nie przez przypadek walczy o awans. Było trudniej tym bardziej, że przeciwnik miał wsparcie dużej grupy kibiców, trybuny były po stronie gospodarzy. Najważniejsze jednak, że radziliśmy sobie bardzo dobrze jako drużyna. Wygraliśmy w pełni zasłużenie.
Do końca sezonu pozostały cztery kolejki. Sandecja niemal stoi już w drzwiach do ekstraklasy, awans do niej wywalczą dwa najlepsze zespoły.
- Mimo że powiększyliśmy swoją przewagę nad rywalami do siedmiu punktów, nie będziemy rozluźnieni ani przez sekundę - zapewnia Dudzic. - Nie ma się co cieszyć z tego, że jesteśmy już jedną nogą w elicie. Musimy grać ambitnie i konsekwentnie do samego końca. Świetnie, że potrafimy narzucić własny styl gry na obcych boiskach, mam nadzieję, że to się nie zmieni, ponieważ przed nami jeszcze dwa wyjazdy (z Podbeskidziem i Miedzią - przyp.).
W podobnym tonie wypowiada się Mateusz Wdowiak. - Mecz z GKS był dla nas sporym wyzwaniem. Rywal postawił nam trudne warunki gry, ale zdołaliśmy wyjść z tej rywalizacji zwycięsko - podsumowuje 20-letni skrzydłowy.
- Zmierzamy do ekstraklasy, choć, póki co, nikt nie zamierza jeszcze świętować. Właśnie po to ciężko trenujemy, by później zdobywać punkty w takich spotkaniach. Zdajemy sobie sprawę z faktu, że jest już blisko, ale rozgrywki wciąż trwają. Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra, co również nam pomaga. Wspieramy się, czujemy, że tworzymy prawdziwy zespół i chcemy jak najlepiej zaprezentować się w czterech meczach, które nam jeszcze pozostały. Obecnie jest dobrze, ale przecież może być jeszcze lepiej - kończy Wdowiak.
Kolejny mecz już jutro - Sandecja podejmie o godz. 17 broniący się przed spadkiem Znicz Pruszków. Zabraknie Macieja Korzyma, który z powodu kontuzji odniesionej w piątek ma pauzować już do końca sezonu.
Tymczasem dzisiaj w nowosądeckim ratuszu odbędzie się nadzwyczajna sesja Rady Miasta, jej jedynym punktem będzie powołanie spółki akcyjnej Miejski Klub Sportowy Sandecja. Jej powstanie jest konieczne, by zespół mógł występować w ekstraklasie.
- Nie próżnujemy. To jeden z kroków w rozwoju naszego klubu - przyznaje prezes Sandecji Andrzej Danek.