Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sandecja zasłużyła na brawa [ZDJĘCIA]

Daniel Weimer
I liga. Po pięciu kolejnych porażkach piłkarze Sandecji wreszcie wygrali. I to z nie byle kim, bo wiceliderem tabeli. W starciu z Pogonią Szczecin sądeczanie mieli jednak ułatwione zadanie: przez pół meczu grali w liczebnej przewadze.

Po porażce w Bytomiu trener sądeczan Robert Moskal utrzymywał, że najbardziej podbudowały go samokrytyczne uwagi jego podopiecznych.

- Jeśli sami zawodnicy dostrzegają niedoskonałości w swej postawie, to jest nadzieja, że dążyć będą do rehabilitacji w meczu z Pogonią - zauważał szkoleniowiec, dokonując kilku korekt w wyjściowym zestawieniu. W bramce Gerarda Bieszczada zastąpił Mariusz Różalski, za Sebastiana Fechnera zagrał Marcin Makuch, za Petera Petrana - Wojciech Trochim, za Filipa Burkhardta - Sebastian Szczepański, a zmiana na pozycji lewego obrońcy została wymuszona: Marcin Woźniak pauzował za nadmiar kartek, szansę otrzymał więc Mateusz Niechciał.

Przyznać trzeba, że te przetasowania okazały się pociągnięciem ze wszech miar udanym. Kibice w Nowym Sączu zobaczyli swoich ulubieńców takich jakich zapamiętali z poprzednich dwóch sezonów. Walczących, przeprowadzających akcje skrzydłami, poczynających sobie bez respektu dla faworyzowanego rywala. Nic zatem dziwnego, że po ostatnim gwizdku sędziego długo nie milkły brawa na trybunach.

Pierwszy kwadrans toczył się w tempie właściwym lidze angielskiej. Już w 11 min po dośrodkowaniu Trochima, najostrzej poczynającego sobie na boisku gracza, piłkę głową do siatki skierował Martin Zlatohlavy. Sędzia gola jednak nie uznał, dopatrując się pozycji spalonej któregoś z graczy Sandecji.

- Ja sem ne bol na ofsajdzie - zaklinał się słowacki środkowy obrońca miejscowych. Kilka minut później, jak gdyby chcąc wyrównać rachunek, nie dostrzegł ewidentnego zagrania ręką tegoż Zlatohlavego i nie podyktował rzutu karnego dla Pogoni. - Sędzia był najsłabszym aktorem widowiska - skomentował tę decyzję Sergiusz Wiechowski, II trener Pogoni, zastępujący odsuniętego na dwa mecze od prowadzenia zespołu swego przełożonego Marcina Sasala.

W miarę upływu czasu górę zaczynało brać piłkarskie zaawansowanie graczy ze Szczecina. Wygrali batalię o opanowanie środka pola, skąd inicjowali coraz groźniejsze ataki. Na szczęście dla miejscowych dobrze dysponowany Różalski pewnie wyłapywał uderzenia z dystansu oraz dośrodkowania. Na przedpolu sądeczan zakotłowało się natomiast po rzucie wolnym Ediego Andradiny w 27 min, gdy piłka odbijała się od kilku zawodników, by ostatecznie wylądować w rękach golkipera.

Przełomowy moment zawodów nastąpił tuż po przerwie, gdy mający już w kolekcji jedno "żółtko" Peter Hrićko nakładką zaatakował Piotra Kosiorowskiego. Przewinienie to skutkowało drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką dla winowajcy. Takim obrotem sprawy oburzony był asystent trenera Pogoni, który przekonywał, że za podobne uchybienia kartek się nie pokazuje. Cóż, punkt widzenia zawsze zależy od miejsca siedzenia...

Sądeczanie zwietrzyli swą szansę i wykorzystując chwilowy chaos, jaki zapanował w szeregach boiskowych adwersarzy, przystąpili do bardziej zdecydowanego szturmu. Jeszcze w 60 min Trochim z 19 m przymierzył nad poprzeczkę, ale 120 sekund później gospodarze wreszcie dopięli swego. Lewą stroną boiska przedarł się Kosiorowski. Skrzydłowy Sandecji spod końcowej linii posłał płaskie dośrodkowanie, Radosław Janukiewicz dotknął co prawda futbolówki, ta jednak trafiła pod nogi Kamila Majkowskiego, który z 5 m wepchnął ją do siatki.

- To było tylko dopełnienie formalności, ale gol pozostaje golem. Dedykuję go swej narzeczonej Monice - powiedział eksgracz warszawskiej Legii. Trwający jeszcze przez kilkanaście minut napór miejscowych skutkował obronionymi przez golkipera gości strzałami Kosiorowskiego w 66 i Arkadiusza Aleksandra w 75 min. W ostatnim kwadransie podopieczni Moskala, zamiast ponawiać ataki, zupełnie niepotrzebnie skoncentrowali się na bronieniu wyniku. A że na boisku pojawiło się w szeregach Pogoni dwóch nominalnych napastników, to właśnie szczecinianie przejęli inicjatywę. Najbliżej pokonania Różalskiego był jednak w 87 min zastępujący kontuzjowanego Jano Frohlicha inny Słowak Petar Petran. Tak niefortunnie trafił w piłkę, że omal nie przelobował swego golkipera. Dziewięciu bramkarzy na dziesięciu usiłowałoby odbijać piłkę, co nieuchronnie skończyłoby się utratą gola. Różalski wybrał inne rozwiązanie: po prostu futbolówkę złapał.

W doliczonym czasie gry, kiedy rozpędzona Pogoń zapomniała o obronie, biało-czarni wyprowadzili dwie kontry. W obydwu przypadkach przed szansami stawał Bartosz Wiśniewski. Za pierwszym razem, gdy znajdował się już oko w oko z Janukiewiczem, potknął się o piłkę, tracąc ją na rzecz rywali, a później dokładnie przymierzył po ziemi z 25 m, ale futbolówka odbiła się od wewnętrznej części słupka i jakimś cudem nie wpadła do siatki.

Ostatni gwizdek sędziego publika przyjęła z entuzjazmem. Te trzy punkty były piłkarzom Sandecji bardzo potrzebne.
- Zwycięstwo oznacza dla nas przełamanie. Pod koniec roku byłem blisko wyprowadzki z Nowego Sącza. Zostałem tutaj jednak, ułożyłem sobie życie osobiste i dzisiaj jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - zapewnił pomocnik sądeczan Wojciech Trochim.

Sandecja - Pogoń
Bramka 1-0 Majkowski 62.
Sędziowali: Jacek Małyszek oraz Mariusz Szumigaj i Andrzej Zbytniewski (Lublin). (Skierniewice).
Żółte kartki: Kosiorowski (5), Szczepański (41) - Pietruszka (4), Radler (10), Hrićko (37 i 46), Ława (72).
Czerwona kartka: Hrićko (46, druga żółta).
Widzów: 4500.

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska