https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiadka uratowała rodzinę od śmierci

Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek
Mieszkańcy Zbylitowskiej Góry zawdzięczają życie pani Joannie. Kobieta wszczęła alarm na widok ognia w kominie u sąsiadów

- Naszej sąsiadce zawdzięczamy życie. Gdyby nie ona, mogłoby nas tutaj dzisiaj po prostu już nie być - mówi Małgorzata, mieszkanka jednego z domów przy ulicy Miłej w Zbylitowskiej Górze. Od pożaru sadzy w budynku popękały co prawda tynki, ale czujna sąsiadka zapobiegła tragedii.

Było około północy, kiedy czteroosobowa rodzina kładła się już do łóżek. - Wcześniej zeszłam jeszcze do piwnicy, żeby sprawdzić piec centralnego ogrzewania. Wszystko było w porządku, poszłam spać - opowiada pani Ewa.

Ledwo zmrużyła oczy, rozległ się dźwięk dzwonka u drzwi. Tylko pani Maria, najstarsza z kobiet, nie zdążyła jeszcze usnąć. Zdziwiona zerwała się, żeby sprawdzić, kto niepokoi o tej porze. W drzwiach stała kobieta. Mówiła, że dom może się zapalić.

- Tej nocy akurat nie mogłam zasnąć. Męczył mnie kaszel. Kiedy stałam przy oknie, poczułam dziwny zapach i zobaczyłam na naszej ulicy kłęby dymu. Buchał z komina domu. Widząc jeszcze iskry, postanowiłam się ubrać i sprawdzić, co się dzieje - opowiada Joanna Fikas.

Kiedy tylko wszczęła alarm, sąsiedzi momentalnie byli na równych nogach. - Początkowo nie wiedziałam co się dzieje. Szybko narzuciłam na siebie ubranie i wybiegłam przed dom. Moim oczom ukazał się ogień wydobywający się z komina - opowiada jedna z kobiet. Mieszkańcy zagrożonego domu zdążyli wygasić piec. Mimo to, w budynku coraz silniej wyczuwalny był swąd spalenizny. Na miejsce od razu wezwano strażaków. Ośmiu ratowników z ogniem walczyło ponad dwie godziny.

- Doszło do zapalenia się sadzy w kominie. Ugasiliśmy ją proszkiem gaśniczym. Sprawdzono także cały dom przy użyciu kamery termowizyjnej - mówi Łukasz Romaniec z Komendy Miejskiej PSP w Tarnowie.

Dzień po całym zdarzeniu czteroosobowa rodzina postanowiła podziękować kobiecie, która zapobiegła tragedii.

- Dzięki niej nie tylko nie straciliśmy domu, ale przede wszystkim życia - podkreśla pani Małgorzata. - Ustalenie bohaterki nie było takie proste. Kiedy się paliło, byliśmy w szoku. Mimo, że się nam przedstawiła, nie zapamiętaliśmy, o kogo chodzi - dodaje.

Kilka dni później okazało się, że była to kobieta mieszkająca na sąsiedniej ulicy. Uratowane wybrały się więc osobiście jej podziękować.

- Nic wielkiego nie zrobiłam - mówi skromnie Joanna Fikas. - Chyba opatrzność nad sąsiadkami czuwała, bo zazwyczaj o tej porze śpię.

Za swoją postawę została również wyróżniona przez wójta gminy Tarnów.

- Pani Joanna powinna być dla innych wzorem do naśladowania. Nie pozostała obojętna i zareagowała bardzo szybko. Dzięki jej postawie skończyło się tylko na strachu. Oby więcej takich przykładów - mówi Grzegorz Kozioł. Samorządowiec wręczył kobiecie okolicznościowy dyplom oraz kosz ze słodkościami.

Wybrane dla Ciebie

Prokuratura umorzyła postępowanie ws. Park and Ride. Bochnia straciła ok. 1,3 mln zł

Prokuratura umorzyła postępowanie ws. Park and Ride. Bochnia straciła ok. 1,3 mln zł

Poznaj wszystkie półfinalistki Miss Polski. Tylko część z nich przejdzie do finału

Poznaj wszystkie półfinalistki Miss Polski. Tylko część z nich przejdzie do finału

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska