Mieszkańcy Oświęcimia szybko zorientowali się, że papież Franciszek do miasta jedzie samochodem. Na os. Błonie, przy Niwie i na ul. Legionów czekały na niego machające tłumy z chorągiewkami.
Teraz Franciszek jest w byłym obozie Birkenau. Ok. godz. 11.30 ma wracać tą samą drogą, czyli Męczeństwa Narodów w Brzezince i Leszczyńskiej w Oświęcimiu, a potem do Krakowa ulicami Legionów, Konarskiego, a dalej przez Bobrek, Libiąż do autostrady w Chrzanowie. Plany jednak mogą się zmienić.
- Od nocy, tak gdzieś od 1 wiedziałam, że papież może przyjechać do nas samochodem, bo policjanci sprawdzali całą trasę. Cały czas za oknem jeździły auta na sygnale - mówi mieszkanka ul. Legionów. Z mężem ok. godz. 9 stanęła na balkonie i spoglądali to na niebo, to na ulicę. - Kilka minut po godz. 9 jechała błyskająca światłami kolumna. Papież jechał z otwartym oknem i machał - opowiada.
- W ostatniej chwili zorientowałem się, że to on. Jechał najmniejszym samochodem - mówi Andrzej Kozioł z Oświęcimia. - Pomachał mi - cieszy się.