Na około 250 tysięcy złotych został oszacowany koszt prac niezbędnych, by odtworzyć pierwszowojenny cmentarz w Długiem.
- Dziesięć tysięcy euro wsparcia zadeklarował Czarny Krzyż z Graz w Austrii - mówi Małgorzata Małuch, wójt gminy Sękowa.
Łąka tam, gdzie kiedyś były mogiły
Na cmentarzu w Długiem leży blisko 250 żołnierzy, Rosjan i Austriaków, to jeden z ponad 400 zachodniogalicyjskich cmentarzy wojennych zbudowanych przez Oddział Grobów Wojennych C. i K. Komendantury Wojskowej w Krakowie. Z czasem, cmentarz niemal całkowicie zniknął z powierzchni ziemi. Zdjęcie z tego miejsca można zobaczyć w książce Andrzeja Piecucha „Opuszczone wsie ziemi gorlickiej”.
- Na początku lat 90. minionego wieku, jedynym śladem był powalony, niemal całkowicie spróchniały krzyż, leżący w wysokiej trawie - przypomina autor wspomnianej publikacji.
W 1998 roku rozpoczęły się prace przy rekonstrukcji. I jak to bywa, dobre chęci rozjechały się mocno z historycznymi faktami. Wykonawcy - być może nie mieli dostępu do dokumentacji cmentarza - odnowili miejsce, tyle że zredukowali powierzchnię o około ¾ w stosunku do pierwotnej. Do dzisiaj w miejscu żołnierskich pochówków jest łąka.
- Nie tylko zmniejszono powierzchnię, ale nie wykonano także tabliczek nagrobnych, a przecież 21 żołnierzy jest zidentyfikowanych z imienia i nazwiska - przypomina Aleksander Gucwa, miłośnik lokalnej historii, mieszkaniec Sękowej.
Cmentarz jest bardzo zaniedbany. Gucwa ocenia, że na 23, które są na terenie gminy Sękowa, ten w Długiem jest w najgorszej kondycji: trzeba go odtworzyć niemal od zera.
- Centralny pomnik stanowił łaciński krzyż z dwuspadowym daszkiem posadowiony na kamienny cokole - opisuje. - Podstawa krzyża spróchniała i się złamała. Spadła na kamienny mur - dodaje. Prowizoryczne żerdzie, które wyznaczały oryginalny obrys cmentarza, też są już mocno zniszczone. Gdy byłem na miejscu, nie brakowało śladów bytności zwierząt - dodaje.
Przede wszystkim ręczna robota
Prace odtworzeniowe będą musiały być bardzo skrupulatne i delikatne, tak by nie naruszyć mogił i pozostawić je w pierwotnych miejscach.
- Mamy program konserwatorski i plan prac renowacyjnych - mówi Małgorzata Maluch. - Byliśmy na miejscu z przedstawicielami Wspomnianego już wcześniej Czarnego Krzyża, którzy po tym, co zobaczyli, są bardzo zdeterminowani, by prace wykonać jak najszybciej - dodaje.
Koszt oszacowany został na około 250 tys. złotych.
- Wiele z robót trzeba będzie wykonać ręcznie. Nie wyobrażam sobie, że na pole gdzie są groby, wjedzie ciężki sprzęt - dodaje wójcina.
Gmina, z własnych pieniędzy, nie jest w stanie sfinansować wszystkich prac, tym bardziej że na jej terenie jest jeszcze wiele innych cmentarzy z tego okresu, które również wymagają ciągłej opieki i nakładów. Dziesięć tysięcy euro wsparcia od Austriaków to już dużo.
- Pomoc zapowiedział też urząd wojewódzki, który ma pod opieką wszystkie nekropolie z I wojny światowej - wyjaśnia Małuch.
Na terenie cmentarza pracował archeolog i budowlaniec - mówi Witold Król z nowosądeckiej delegatury wojewódzkiego konserwatora zabytków. - Na szczęście pierwszowojenne cmentarze nie powstawały z marszu, ale były projektowane. I my mamy taką dokumentację. To ważne, bo pozwala ona na dokładne określenie, gdzie są groby i kto w nich leży - dodaje.
Zanim jednak historycy, budowlańcy wejdą w teren, może minąć trochę czasu. Chodzi o zawiłości formalno-prawne, które niejako przy okazji wyszły na jaw. W dokumentach geodezyjnych cmentarz jest na zupełnie innej działce niż w rzeczywistości.
- Trzeba to będzie teraz wszystko wyjaśnić - zapowiada.
Tak kiedyś wyglądały Gorlice! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]