https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Seth Pimlott, twórca filmu o Polkach w Londynie: „Cechuje je niesamowita wytrzymałość i siła"

rozm. Agnieszka Tadaj
All The Time Uphill „Ciagle Pod Górę” opisuje polskie doświadczenia w Londynie
All The Time Uphill „Ciagle Pod Górę” opisuje polskie doświadczenia w Londynie materiały prasowe
O swoim życiu opowiedziało mu kilka Polek mieszkających we wschodnim Londynie. W efekcie wielomiesięcznych spotkań i warsztatów z kobietami powstał film-opera "Ciągle pod górę". Kim jest twórca filmu? Dlaczego zainteresował się życiem Polaków w Anglii? O swoim projekcie i współpracy z organizacja Poles Connect opowiada Seth Pimlott.

Seth Pimlott jest młodym brytyjskim artystą i filmowcem, człowiekiem o niezwykłej wrażliwości społecznej. Pracuje w galerii Gasworks na Vauxhall. W zeszłym roku współpracował przy projekcie filmowym z Poles Connect, organizacją wspierającą i zrzeszającą Polki w londyńskiej dzielnicy Lambeth. Efektem tej współpracy jest film-opera "All The Time Uphill" („Ciągle Pod Górę”).

Czytaj więcej na temat projektu: „Ciagle Pod Górę”. Film o Polkach w Londynie [zdjęcia, wideo]

Z artystą rozmawia Agnieszka Tadaj.

W jaki sposób zainteresowałeś się polską społecznością?

W Lambeth, gdzie Gasworks ma swoja siedzibę, istnieje liczna polska społeczność. Chciałem wziąć udział w projekcie, który odkryje jej kulturowe bogactwo, pokaże różne drogi docierania ludzi do Wielkiej Brytanii.
Myślę, że była to też odpowiedź na Brexit i na fakt, że Polacy, jako największa grupa imigrancka z Unii Europejskiej w szczególnym stopniu odczuła ksenofobiczną politykę Brexitu. Chciałem spróbować zrozumieć, przez co przechodzą ludzie, którzy zdecydowali, że ich domem będzie Wielka Brytania i tu wychowają swoje dzieci, bo miejsce to obiecywało im wiele - aż do dziś, kiedy okazało się, że atmosfera stała się wręcz wroga.

Chciałem spróbować zrozumieć, przez co przechodzą ludzie, którzy zdecydowali, że ich domem będzie Wielka Brytania i tu wychowają swoje dzieci, bo miejsce to obiecywało im wiele - aż do dziś, kiedy okazało się, że atmosfera stała się wręcz wroga.

Współpracowałem z Poles Connect przez około 6 miesięcy, prowadząc warsztaty kulturalne z różnymi grupami kobiet i odkrywając ich różne życiowe historie, również historię Polski. Zazwyczaj podczas zajęć skupialiśmy się na dziele sztuki, o którym sądziłem, że będzie miało wpływ na grupę. Przykładem może być skupienie się na artystycznym wyobrażeniu domu – wspólnie dyskutowaliśmy o tej pracy, by później uruchomić naszą własną aktywność. W tej części każde z nas wykonało swoją artystyczną wizję tego, co znaczy dla nas dom. Przeprowadziliśmy projekty fotograficzne, warsztaty pisania, malowania obrazów i wiele innych działań, które pomogły kreatywnie odkrywać osobiste historie. Prace, które powstały, są fascynujące.


Opowiedz o operze i filmie, który zrealizowałeś we współpracy z polską społecznością.

Jestem filmowcem i wszyscy od początku mieliśmy świadomość, że projekt zakończy się nakręceniem filmu – jednak kiedy zaczynaliśmy, nie mieliśmy bladego pojęcia, jak będzie on wyglądał (co zresztą było dość ekscytujące). Myślę, że w trakcie warsztatów dwie rzeczy okazały się istotne. Po pierwsze: niesamowite historie kobiet, ich własne, ich rodzin, w sensie zmiennych losów Polski. Po drugie: to co było wyraźne we współpracy z Poles Connect, to fakt, że większość kobiet miała małe dzieci albo były one babciami dzieci, które w większości urodziły się i wychowują w Wielkiej Brytanii. Jest zawsze coś przejmującego w przekazywaniu kultury, tradycji przez jedno pokolenie drugiemu - ponieważ zawsze jest to niepełne i coś jest nieuchronnie tracone. I często dotyczy to rodziców wychowujących swoje dzieci w kraju, który nie jest ich krajem urodzenia, z dala od swoich korzeni, rodzin, krajobrazu – miejsc, które nazywało się domem. Dodajmy do tego lęk spowodowany Brexitem i niepewność przyszłości.
W filmie staraliśmy się skupić na relacji matka-dziecko, ale również na sprawach, których raczej nie da się opowiedzieć słowami. Tak więc naszą ideą było stworzenie krótkiej fabuły, w której muzyka pomogłaby wyrazić skomplikowane uczucia i oddać wyobraźnię, inteligencję i siłę kobiet, z którymi miałem przyjemność pracować.

W filmie staraliśmy się skupić na relacji matka-dziecko. Naszą ideą było stworzenie krótkiej fabuły, w której muzyka pomogłaby wyrazić skomplikowane uczucia i oddać wyobraźnię, inteligencję i siłę kobiet, z którymi miałem przyjemność pracować.

Film nosi tytuł „Ciągle pod górę” i opowiada historię młodej Polki jej małego synka w operowej odysei na Streatham Hill, na południu Londynu. Historia rozpoczyna się dobrze znanym epizodem typowej bigoterii. Nie mogąc znaleźć słów, w emocjach i z bezradności, kobieta zaczyna śpiewać. Piosenka jest kołysanką dla dziecka, ale jest też głęboko refleksyjna. W poetycki sposób odkrywa skomplikowaną relację z Polską śpiewającej, która poświęca się, by zapewnić lepszą przyszłość dla swojego dziecka i opisuje jej stratę związana z tym poświęceniem.

Dlaczego wybrałeś dokument? Co było najważniejsze podczas jego powstawania?
Stworzyliśmy bardziej film fabularny niż dokument. Mamy scenariusz, dobraną obsadę aktorską, napisane libretto, a także muzykę do filmu. Naszym zadaniem było oddanie wewnętrznych przeżyć głównej postaci i w takim samym stopniu zwrócenie uwagi na wspaniałe historie, które otrzymaliśmy w wyniku warsztatów z Poles Connect. Pomysł napisania muzyki zamiast samych dialogów wynikał z tego, że muzyka może wyrazić to, czego nie wyrażą słowa. Krótkie libretto i operowy charakter to był nasz pomysł na wyrażenie bogactwa uczuć i refleksji związanych z tożsamością narodową i językową.
Jeśli chodzi o najważniejsze momenty projektu – podczas jednego z pierwszych warsztatów poprosiłem kobiety, żeby napisały listy do swoich dzieci opisujące ich wspomnienia z dzieciństwa w Polsce. To, co wtedy powiedziały i napisały uczestniczki było niezwykle barwne i bardzo poruszające, chociaż opisywane doświadczenia pochodziły z odległej przeszłości. Kolejnym takim momentem było wysłuchanie „Pasji wg Św. Łukasza” Pendereckiego w londyńskim Barbakanie oraz spotkanie z samym Maestro.

Czego dowiedziałeś się o Polakach w trakcie projektu?
Cechą wspólną wszystkich osób, z którymi współpracowałem jest zmysł przygody, umiejętność wyobrażenia siebie w przyszłości i otwartość na nowych ludzi i nowe doświadczenia. Przyjazd tych osób do Wielkiej Brytanii był tego częścią. Chociaż kobiety te cechuje niesamowita wytrzymałość i siła, w trakcie projektu nie mniej ważne były ich kreatywność i inteligencja.

Jaki jest twój ulubiony twórca/pisarz z Polski?

Uwielbiam poezję Wisławy Szymborskiej i Czesława Miłosza, których wcześniej nie znałem. Jeśli chodzi o film to „Dekalog” Kieślowskiego i „Popiół i diament” Wajdy. Bardzo ważny jest dla mnie też „Człowiek z żelaza”.

Czy poznałeś jakieś polskie tradycje? Wspomniałeś kiedyś o Dziadach?

Interesuje mnie historia obrzędu dziadów, ale również polski teatr. Teatr i performans wydają się cieszyć w Polsce dużym uznaniem, ich popularność i znaczenie jest w Polsce większe niż w Wielkiej Brytanii i ciekawi mnie dlaczego tak jest.

Czy odwiedziłeś już Polskę?
Nie, ale planuję wizytę, jak tylko ukończymy film.

Masz może ulubione polskie danie?
Placki ziemniaczane z sosem grzybowym. I oczywiście pierogi.

Gdzie będzie można zobaczyć twój film?

Właśnie zamieściliśmy nasz projekt na stronie crowfundingowej, żeby zebrać niezbędne fundusze na nagranie opery i nakręcenie filmu. Jeśli uzyskamy zamierzoną kwotę, będziemy kręcić w grudniu i otworzymy wystawę w Gasworks po Nowym Roku.

Odwiedź https://www.crowdfunder.co.uk/ciagle-pod-gore-all-the-time-uphill/, żeby dowiedzieć się więcej o projekcie.

Jeśli ktoś może udzielić nam wsparcia i powiedzieć rodzinie oraz przyjaciołom o naszym projekcie, to będzie wielki wkład w powstanie filmu! Może ktoś będzie zainteresowany, wtedy chętnie powitamy go w naszym zespole.

Jeśli ktoś może udzielić nam wsparcia i powiedzieć rodzinie oraz przyjaciołom o naszym projekcie, to będzie wielki wkład w powstanie filmu! Może ktoś będzie zainteresowany, wtedy chętnie powitamy go w naszym zespole.

Jeśli uda nam się zebrać fundusze na film, jego premiera odbędzie się w Gasworks po Nowym Roku.

Gdyby była taka możliwość, czy byłbyś zainteresowany wizytą w polskich szkołach lub na innych wydarzeniach, aby opowiedzieć o projekcie?
Tak, oczywiście – ważną częścią projektu, kiedy zostanie sfinalizowany, jest zaprezentowanie go ludziom. Będziemy mieli wystawę w Gasworks, gdzie spotkają się wszyscy uczestnicy projektu. Wspaniałą rzeczą jest to, że film może on podróżować przez całą Wielką Brytanię i mam nadzieję, że przyjedziemy też do Polski.

Dlaczego film nosi tytuł „Ciągle pod górę”?
Tytuł padł podczas jednego z warsztatów i tak już zostało. Myślę, że tytuł kojarzy się z tym, określa się potocznie „pracą kobiety”. Jest taki ogromny plakat stworzony przez grupę artystyczną See Red z lat 80-tych, który wykorzystywaliśmy podczas warsztatów z Poles Connect, a nosi on tytuł „A women’s work is never done” (tłum. „Praca kobiety nigdy nie ma końca”). Z jednej jego strony widzimy kobietę w fabryce przy linii produkcyjnej, z drugiej strony widać pracę, jaką kobieta musi wykonać w domu, opiekując się swoja rodziną. To mocno oddziałujący obraz. Mówi o tym, że zawsze jest coś do zrobienia, bez czasu na wytchnienie. Myślę, że rozumie go każda matka.
Ale żeby nie było tak posępnie – nasz film daje siłę i nadzieję, uważam, że jest po prostu piękny.

Jaki jest Twój następny projekt?
W tej chwili skupiam się na tym jednym projekcie, to był wspaniały proces. Jestem bardzo zdeterminowany, żeby doprowadzić go do końca. Jak do tej pory spotykamy się z niesamowitym odzewem, ale mocno się staramy, żeby wieść o zbieraniu funduszy szeroko się rozeszła, więcej informacji znajdziesz TU, dołącz do nas!

Tłumaczenie Katarzyna Kochanowska

Wybrane dla Ciebie

Za duże na MŚP, za małe na korporację. Unia stworzy nową kategorię firm

Za duże na MŚP, za małe na korporację. Unia stworzy nową kategorię firm

Metropolita krakowski z wizytą w Rzymie. Wiadomo, z kim się spotkał

Metropolita krakowski z wizytą w Rzymie. Wiadomo, z kim się spotkał

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska