Roman Syguła z Przegini urodził się 1 czerwca 1924 roku. Właśnie skończył sto lat. Oczywiście przyjmował gości m.in. z Urzędu Gminy w Jerzmanowicach-Przegini. Samorządowcom opowiadał o latach wojennych, obozie pracy w Niemczech, głodzie i wyzwoleniu, ale także możliwościach wyjazdu do wielu krajów świata po tym, jak Amerykanie wyzwolili ich obóz pracy w Niemczech. Jego koledzy rozjechali się po różnych krajach. Miał przyjaciół we Francji i Australii. On jednak wrócił do Polski, do swojej Przegini.
Stulatek w banku
Kilka dni przed setnymi urodzinami w banku spotkał go miejscowy radny Stanisław Rogóż. Zdziwił się widząc wiekowego mieszkańca przy okienku bankowym, poinformował samorządowców w gminie, że na urodziny trzeba koniecznie do niego jechać, spotkać się i posłuchać opowieści.
Okazało się, że dla pana Romana, to normalne, że formalności załatwia sam, potrzebował jedynie, żeby zięć go podwiózł go do placówki, a na miejscu już radzi sobie bez pomocy.
- Tata jest bardzo pogodny, samodzielny, wciąż "na chodzie". Sam załatwia sprawy np. w banku. Sam robi sobie śniadania i kolacje. Ja przygotowują i podaję mu obiady - mówi Jolanta Środa najmłodsza z sześciorga jego dzieci.
Z urodzinową wizytą
Roman Syguła wiele razy opowiadał rodzinie swoje wojenne losy, a podczas setnych urodzin z zaciekawieniem słuchali tych historii jego goście.
- Nasz Jubilat doskonale pamięta czasy swojej młodości, pobytu w obozie pracy w Niemczech. Opowiadał to ze szczegółami. Wspominał także o 25-letniej działalności w radzie rodziców tutejszej szkoły oraz swojej pasji do muzyki. Wiele lat grał w Orkiestrze Dętej Przeginia, która teraz na setne urodziny przygotowała koncert dla pana Romana - mówi Tomasz Gwizdała, wójt gminy Jerzmanowice-Przeginia, który z delegacją z urzędu przyjechał do stulatka z gratulacjami, życzeniami i upominkami.
Wojenne opowieści jubilata
Jak wspominał stulatek "na roboty" do Niemiec pojechał w 1943 roku. Właściwie był tam zesłany jego starszy brat, który miał już wówczas żonę i dzieci. Wtedy ustalili w rodzinie, że pojedzie pan Roman - wówczas 19-letni kawaler. Dla dobra rodziny znosił niedolę i głód, bo jak czasem opowiadał, gdy tam na robotach dostawało się zupę, to "trzeba było zamknąć oczy, żeby w ogóle wziąć łyżkę do ust". Znosił też ciężką pracę w kopalni w Niemczech, chociaż pracował na powierzchni. Wszystko to trwało to półtora roku, aż wyzwolili ich Amerykanie. Jednak pracujący tam Polscy zostali jeszcze około pół roku w obozie przejściowym. Czekali na załatwienie formalności i transport.
- W końcu mieli możliwość wyjechać. Ze względu na wciąż trudną sytuację w Polsce, oferowano im wyjazd do różnych krajów. Koledzy taty rozjechali się po świecie, a on wrócił do Polski. Do końca utrzymywał kontakt z ludźmi, z którymi pracował w Niemczech. Gdy jego koledzy przyjeżdżali w odwiedziny z Francji, czy Australii to zawsze jeździł na spotkania z nimi. To były przyjaźnie na całe życie - mówi córka stulatka.
Praca zawodowa i pasja muzyczna
Po powrocie do Polski pracował w wielu miejscach. Założył swój warsztat, w którym wyrabiał dachówkę cementową, z czasem ten materiał został wyparty przez eternit i Roman Syguła musiał zmienić pracę. Mimo, że w Niemczech pracował w kopalni, to i tutaj poszedł do Kopalnia Węgla Kamiennego „Niwka-Modrzejów” oraz do Kopalnia Pomorzany w Olkuszu, gdzie wydobywało się rudy cynku i ołowiu. Pracował też na poczcie, był listonoszem, ponadto rozprowadzał głośniki, dzięki którym w domach można było słuchać radia.
Mimo trudnych doświadczeń wojennych udzielał się społecznie. W radzie Rodziców Szkoły Podstawowej w Przegini działał 25 lat. Przez ten czas jego sześcioro dzieci (między, którymi jest duża różnica wieku) chodziło tu do szkoły, a on wspierał placówkę swoją pracą społeczną i organizowaniem funduszy dla szkoły. Miał w sobie pogodę ducha i radość życia. Świadczy o tym jego pasja muzyczna, bo w Orkiestrze Dętej w Przegini grał około 30 lat.
Córka jubilata pamiętam z dzieciństwa jak jej tata grał na czynelach, czyli jeden instrument składający się z bębnów i talerzy perkusyjnych. Dziś te instrumenty najczęściej są rozdzielone i gra na nich dwóch muzyków. Za to wieloletnie oddanie orkiestrze obecni muzycy z przegińskiej orkiestry zagrali dla Romana Syguły, swojego starszego kolegi po fachu.
Bieg z Gwizdkiem po Zdrowie w błocie i chłodzie. Zawodnicy m...
- Diabli Dół i Boża Wola. Nazwy małopolskich wsi, o których nie słyszeliście!
- Urok Ojcowskiego Parku Narodowego zimową porą. Tunel oszronionych drzew i sanie
- Najpiękniejsze zabytki powiatu krakowskiego wraz z gospodyniami trafiły do kalendarza
- Strefa aktywności gospodarczej w Miękini została otwarta. Firmy już kupują działki
- Na podium rankingu małopolskich gmin nieustająco Wielka Wieś i Zielonki
- Nietoperzowy Szlak. Nowa atrakcja turystyczna pod Krakowem
4 czerwca 1989. Wybory, które zmieniły Polskę
