MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Setne urodziny Romana Syguły spod Krakowa. Przeżył obóz pracy w Niemczech, grał w orkiestrze, dziś sam chodzi do banku i do kościoła

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Uroczystości stulecia Romana Syguły. Jubilat w świetnej formie wśród gości
Uroczystości stulecia Romana Syguły. Jubilat w świetnej formie wśród gości Gmina Jerzmanowice-Przeginia
Niezwyczajny stulatek Roman Syguła z Przegini w powiecie krakowskim. Jest pełen werwy. Miejscowy radny opowiadał, że przed kilku dniami spotkał go w banku. A na setne urodziny najpierw poszedł do kościoła, potem na koncert Orkiestry Dętej Przeginia, bo w niej grał przez około 30 lat. Wiele przeżył, jako 19-latek w czasie wojny za starszego brata pojechał na roboty do Niemiec. Gdy wrócił pracował w dwóch kopalniach kamienia i rudy cynku. Był listonoszem i producentem dachówki.

Roman Syguła z Przegini urodził się 1 czerwca 1924 roku. Właśnie skończył sto lat. Oczywiście przyjmował gości m.in. z Urzędu Gminy w Jerzmanowicach-Przegini. Samorządowcom opowiadał o latach wojennych, obozie pracy w Niemczech, głodzie i wyzwoleniu, ale także możliwościach wyjazdu do wielu krajów świata po tym, jak Amerykanie wyzwolili ich obóz pracy w Niemczech. Jego koledzy rozjechali się po różnych krajach. Miał przyjaciół we Francji i Australii. On jednak wrócił do Polski, do swojej Przegini.

Stulatek w banku

Kilka dni przed setnymi urodzinami w banku spotkał go miejscowy radny Stanisław Rogóż. Zdziwił się widząc wiekowego mieszkańca przy okienku bankowym, poinformował samorządowców w gminie, że na urodziny trzeba koniecznie do niego jechać, spotkać się i posłuchać opowieści.

Okazało się, że dla pana Romana, to normalne, że formalności załatwia sam, potrzebował jedynie, żeby zięć go podwiózł go do placówki, a na miejscu już radzi sobie bez pomocy.

- Tata jest bardzo pogodny, samodzielny, wciąż "na chodzie". Sam załatwia sprawy np. w banku. Sam robi sobie śniadania i kolacje. Ja przygotowują i podaję mu obiady - mówi Jolanta Środa najmłodsza z sześciorga jego dzieci.

Z urodzinową wizytą

Roman Syguła wiele razy opowiadał rodzinie swoje wojenne losy, a podczas setnych urodzin z zaciekawieniem słuchali tych historii jego goście.

- Nasz Jubilat doskonale pamięta czasy swojej młodości, pobytu w obozie pracy w Niemczech. Opowiadał to ze szczegółami. Wspominał także o 25-letniej działalności w radzie rodziców tutejszej szkoły oraz swojej pasji do muzyki. Wiele lat grał w Orkiestrze Dętej Przeginia, która teraz na setne urodziny przygotowała koncert dla pana Romana - mówi Tomasz Gwizdała, wójt gminy Jerzmanowice-Przeginia, który z delegacją z urzędu przyjechał do stulatka z gratulacjami, życzeniami i upominkami.

Wojenne opowieści jubilata

Jak wspominał stulatek "na roboty" do Niemiec pojechał w 1943 roku. Właściwie był tam zesłany jego starszy brat, który miał już wówczas żonę i dzieci. Wtedy ustalili w rodzinie, że pojedzie pan Roman - wówczas 19-letni kawaler. Dla dobra rodziny znosił niedolę i głód, bo jak czasem opowiadał, gdy tam na robotach dostawało się zupę, to "trzeba było zamknąć oczy, żeby w ogóle wziąć łyżkę do ust". Znosił też ciężką pracę w kopalni w Niemczech, chociaż pracował na powierzchni. Wszystko to trwało to półtora roku, aż wyzwolili ich Amerykanie. Jednak pracujący tam Polscy zostali jeszcze około pół roku w obozie przejściowym. Czekali na załatwienie formalności i transport.

- W końcu mieli możliwość wyjechać. Ze względu na wciąż trudną sytuację w Polsce, oferowano im wyjazd do różnych krajów. Koledzy taty rozjechali się po świecie, a on wrócił do Polski. Do końca utrzymywał kontakt z ludźmi, z którymi pracował w Niemczech. Gdy jego koledzy przyjeżdżali w odwiedziny z Francji, czy Australii to zawsze jeździł na spotkania z nimi. To były przyjaźnie na całe życie - mówi córka stulatka.

Praca zawodowa i pasja muzyczna

Po powrocie do Polski pracował w wielu miejscach. Założył swój warsztat, w którym wyrabiał dachówkę cementową, z czasem ten materiał został wyparty przez eternit i Roman Syguła musiał zmienić pracę. Mimo, że w Niemczech pracował w kopalni, to i tutaj poszedł do Kopalnia Węgla Kamiennego „Niwka-Modrzejów” oraz do Kopalnia Pomorzany w Olkuszu, gdzie wydobywało się rudy cynku i ołowiu. Pracował też na poczcie, był listonoszem, ponadto rozprowadzał głośniki, dzięki którym w domach można było słuchać radia.

Mimo trudnych doświadczeń wojennych udzielał się społecznie. W radzie Rodziców Szkoły Podstawowej w Przegini działał 25 lat. Przez ten czas jego sześcioro dzieci (między, którymi jest duża różnica wieku) chodziło tu do szkoły, a on wspierał placówkę swoją pracą społeczną i organizowaniem funduszy dla szkoły. Miał w sobie pogodę ducha i radość życia. Świadczy o tym jego pasja muzyczna, bo w Orkiestrze Dętej w Przegini grał około 30 lat.

Córka jubilata pamiętam z dzieciństwa jak jej tata grał na czynelach, czyli jeden instrument składający się z bębnów i talerzy perkusyjnych. Dziś te instrumenty najczęściej są rozdzielone i gra na nich dwóch muzyków. Za to wieloletnie oddanie orkiestrze obecni muzycy z przegińskiej orkiestry zagrali dla Romana Syguły, swojego starszego kolegi po fachu.

Bieg z Gwizdkiem w gminie Jerzmanowice-Przeginia odbył się czwarty raz

Bieg z Gwizdkiem po Zdrowie w błocie i chłodzie. Zawodnicy m...

4 czerwca 1989. Wybory, które zmieniły Polskę

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Setne urodziny Romana Syguły spod Krakowa. Przeżył obóz pracy w Niemczech, grał w orkiestrze, dziś sam chodzi do banku i do kościoła - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska