Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkarz reprezentacji Marcin Janusz: Jesteśmy przyzwyczajeni do grania o wielkie cele. W mistrzostwach Europy stać nas na medal

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Marcin Janusz (w środku) w tym roku świętował z kolegami z reprezentacji siatkarzy zwycięstwo w Lidze Narodów
Marcin Janusz (w środku) w tym roku świętował z kolegami z reprezentacji siatkarzy zwycięstwo w Lidze Narodów Sylwia Dąbrowa
Rozgrywający siatkarskiej reprezentacji Polski, pochodzący z Nowego Sącz Marcin Janusz, opowiada o sytuacji w kadrze przed mistrzostwami Europy. Impreza rusza 28 sierpnia, Biało-Czerwoni pierwszy mecz mają trzy dni później.

W Memoriale Wagnera w Krakowie pierwszy mecz, ze Słowenią, przegraliście 0:3 w nie najlepszym stylu. Takiej porażki kadra nie miała już dawno. A niedługo będą mistrzostwa Europy.
Nie chcieliśmy skończyć z takim wynikiem, to na pewno. Nasza forma to jedna sprawa, a umiejętność grania, kiedy czasami coś nie jest na najwyższym poziomie, to druga. To czas na szukanie rozwiązań, bo właśnie takie momenty przyjdą, nawet jeśli będziemy teoretycznie w tej najwyższej formie. Na turniejach często zdarza się jeden słabszy mecz. Oczywiście wszyscy zdają sobie sprawę, że mamy okres zdecydowanie cięższej pracy na siłowni niż w elementach siatkarskich. Do tego to był mecz sparingowy. Mimo wszystko chcemy być dobrym zespołem, nawet gdy tej "fizyki" nie ma.

Czyli nie ma powodów do bicia na alarm?
Trener nas na to uczulał, a my jesteśmy doświadczeni, takie okresy przygotowawcze przed ważnymi meczami czy turniejami już przechodziliśmy. Nie zawsze to gra przed pełną halą, w telewizji, gdzie każdy nas widzi. Ciężko trenujemy i zdajemy sobie sprawę, jak wtedy wyglądamy. Oczywiście trzeba wyciągnąć wnioski, ale w takich momentach należy też zachować cierpliwość. Nie chcę mówić, że porażki przyjdą, ale na pewno taka nie najlepsza forma się przytrafi. Gdybyśmy teraz byli już w najwyższej dyspozycji, to byłby błąd w przygotowaniach. Na nią liczymy w mistrzostwach Europy.

Taki turniej przed mistrzostwami Europy to sprawdzanie nowych pomysłów, czy raczej szlifowanie tego, co już zostało ustalone?
Na pewno szukamy nowych rozwiązań. Mimo tego, że wygraliśmy Ligę Narodów (w lipcu - przyp.), to do poprawienia jest bardzo dużo rzeczy. Inną kwestią jest to, że przy takich obciążeniach treningowych trochę niżej się skacze, wolniej się biega, więc wyciąganie wniosków może być zgubne. Tak jak mówiłem - wiemy, jakie elementy chcemy poprawić, żeby być lepszym. Wierzę w to, że będziemy jeszcze mocniejszą drużyną niż w finale Ligi Narodów w Gdańsku. Ostatecznie najważniejsze są mistrzostwa Europy i później kwalifikacje do igrzysk. Będziemy walczyć o to, żeby ta forma była jak najwyższa.

Ręce ciężkie, nogi ciężkie, porażka ze Słowenią w kiepskim stylu 0:3. Da się czerpać radość z takiej siatkówki?

Najwięcej radości mieliśmy z tego, że po prostu mogliśmy zagrać w siatkówkę, bo ostatnio nie było tego dużo. Taki powrót do gry przed publicznością daje radość. A z tego, jak nam szło, to jest trochę irytacji, bo nogi są zmęczone, trochę się nie doskakuje, nie dobiega. Nie robimy z tego tragedii.

Zdajemy sobie sprawę, na jakim etapie przygotowań jesteśmy, ale każdy chciałby chciałby wygrywać. Szczególnie, jeśli gramy u nas tak ważny turniej towarzyski.

Na co was będzie stać w mistrzostwach Europy?
Wierzę, że na medal, nawet na zwycięstwo. Pokazaliśmy w Lidze Narodów, że możemy wiele. Jednak z pokorą podchodzimy do zawodów, bo zdajemy sobie sprawę, że drużyn z najwyższej półki jest kilka i ciężko znaleźć jednego hegemona, który by potrafił regularnie co roku wygrywać turnieje. Mamy nadzieję, że my takim zespołem się staniemy. Na razie nie możemy podchodzić do turnieju z udziałem najlepszych drużyn w Europie z myślą, że dla nas liczy się tylko zwycięstwo. Oczywiście możemy tego dokonać, mamy taki potencjał. Jednak są reprezentacje Francji, Włoch, Słowenii, jest jeszcze kilka naprawdę bardzo groźnych drużyn. To będzie turniej, więc jeden mecz w fazie pucharowej może pogrzebać wszelkie nadzieje. Spokojnie do tego podejdziemy, ze świadomością, którą zawsze mamy, że jesteśmy w roli faworyta, ale też, że jesteśmy tylko ludźmi. Do tego choć mamy potencjał, żeby wygrywać, to do każdego rywala podejdziemy z szacunkiem.

W mistrzostwach świata w ubiegłym roku zdobyliście srebrny medal, który pozostawił pewien niedosyt. Odczuwacie go jeszcze, czy to jest już rozdział zamknięty?
Na pewno ten mecz (finał z Włochami w Katowicach - przyp.) siedzi gdzieś w głowie. Z drugiej strony - ja patrzę też na cały turniej, na to, ile dobrej jakościowo siatkówki pokazaliśmy, czy to ćwierćfinale czy w półfinale, żeby w ogóle dostać się do tego finału. Ile było momentów, gdy przeciwnicy mogli nas złamać i wszystko mogło się skończyć wcześniej. Zawsze z przykrością wspomina się ten nieudany finał, ale jest też świadomość, że to wicemistrzostwo świata, więc chyba tragedii nie ma.

Klubowe mistrzostwo Europy, czyli triumf w Lidze Mistrzów z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, pan już ma. Jak porównać rozgrywki klubowe i reprezentacyjne?
To chyba jest coś innego. Przede wszystkim biorąc pod uwagę całą otoczkę i zainteresowanie ludzi w naszym kraju reprezentacją. Oczywiście na klubowym finale czy nawet meczach ligowych też jest pełna hala. Jednak to, czego doświadczamy na spotkaniach reprezentacji, jest czymś wyjątkowym. Kibice różnych zespołów jednoczą się dla wspólnego dobra, żeby drużyna narodowa osiągnęła jak najlepszy wynik. Więc jeśli uda się wygrać mistrzostwo Europy, to będzie to coś najbardziej wyjątkowego, co można teraz osiągnąć.

Pan już chyba na dobre ugruntował swoją pozycję w kadrze. Widzi pan to w ten sposób, że jest tym pierwszym rozgrywającym?
No tak. W tamtym sezonie mogłem się jeszcze zastanawiać - jak to będzie, czy to moment sprawdzania mnie jako pierwszego, a później to się zobaczy. Myślę, że wtedy i w tym sezonie w Lidze Narodów zbudowałem sobie dobrą pozycję. Na pewno jednak nie podchodzę do tego arogancko. Po prostu jeśli dostaję szansę od trenera, to gram i chcę jak najbardziej pomóc chłopakom w ataku. I tyle. A czy będę grał czy nie? Nigdy nie byłem takim zawodnikiem, który by się obrażał i szukał dziury w całym, jeśli nie zostanie wybrany. Dla dobra drużyn zawsze robię to, co mogę. Jeśli trener widzi mnie w składzie, to się bardzo cieszę.

Z dużą odpowiedzialnością i presją ciążącą na rozgrywającym potrafi pan - na tak wysokim szczeblu - sobie poradzić?
Myślę, że te dwa ostatnie lata grania na najwyższym poziomie czy to w ZAKSIE, czy w reprezentacji pokazują, że jest dobrze. Oczywiście, zdarzają się lepsze i gorsze mecze. Gra w takich spotkaniach, jak finały Ligi Mistrzów, mistrzostw świata czy Ligi Narodów, to są wyjątkowe wydarzenia. Każdy z nich chciałoby się zagrać bardzo dobrze, ale tak po prostu raczej się nie da.

Ja z każdym takim meczem czuję, że rosnę, łapię doświadczenie. Mam też świadomość, że choć na najwyższym poziomie mam sporo ważnych spotkań, to są to dopiero dwa takie sezony, w ZAKSIE i reprezentacji. Tego doświadczenia, może nie tyle, że mi brakuje, ale cały czas je zdobywam i cieszę się, jeśli mam szansę walczyć o medale.

Szansa na olimpijski występ i walkę o podium w przyszłym roku w Paryżu bardziej motywuje, czy wywołuje stres? Bo na następną okazję trzeba będzie czekać kolejne cztery lata.
Raczej się nie stresujemy, rozpatrujemy to bardziej jako niesamowitą okazję do osiągnięcia czegoś, czego nie udało się od wielu, wielu lat. Przed poprzednimi igrzyskami olimpijskimi też mieliśmy potencjał na to, żeby zdobywać medale czy nawet wygrywać, ale drużynie się nie udało. Teraz również mamy, myślę, że podejdziemy do jak do każdego innego turnieju. Jesteśmy na tyle doświadczonymi zawodnikami, że dla nas te ważne mecze jakoś bardzo od siebie się nie różnią i nie ma co nakładać sobie dodatkowej presji. Wystarczy ta, która będzie z zewnątrz. Bo jeśli awansujemy na igrzyska (w wrześniu Chinach będą kwalifikacje olimpijskie - przyp.), to oczekiwania będzie ogromne. Jesteśmy przyzwyczajeni do grania o wysokie cele. Wierzę, że będziemy w stanie zaprezentować naszą najlepszą siatkówkę. A jaki to wynik przyniesie, to zobaczymy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska