Przypomnijmy, że kęcki klub w poprzednim sezonie sportowo obronił się na zapleczu ekstraklasy, wygrywając mecze play-out z Energą Omis Ostrołęka 3:0. Jednak wiadomo było, że przyszłość KPS-u mającego ogromne kłopoty finansowe stanęła pod znakiem zapytania. Problemy zaczęły się już w styczniu 2015 roku, kiedy kęcka siatkówka straciła strategicznego sponsora.
Mimo to, w kolejnym sezonie (2015/2016) kęccy działacze podjęli pierwszoligowe wyzwanie, licząc na zaangażowanie całego środowiska, czyli sponsorów i lokalnego samorządu. Jak wiele razy podkreślał Marek Błasiak, działacze i zawodnicy czuli się w nim oszukani, bo na obietnicach się skończyło. Tylko dzięki niezwykłej determinacji dokończono sezon, bo pewnie wiele innych klubów w podobnej sytuacji już w trakcie rozgrywek wywiesiłoby „białą flagę”.
W lipcu Błasiak zgłosił wprawdzie zespół do rozgrywek, bo - gdyby tego nie zrobił - zwolnionym wówczas miejscem dysponowałaby krajowa centrala. Zawsze można byłoby też odsprzedać miejsce, pod warunkiem, że znalazłby się chętny na taką transakcję. Prezes do końca liczył, że być może uda mu się pozyskać potrzebne środki od sponsorów, bo stanowisko samorządu było jasne. Dołoży się do seniorskiej siatkówki po przedstawieniu przez sportowych działaczy projektu klubowego budżetu. Wyszło na to, że działacze zostali osamotnieni ze swoimi problemami. Nie widząc perspektyw na lepszą przyszłość, zdecydowali się wycofać zespół z I ligi siatkarzy.
Tak oto w kęckim klubie zamknięty został pewien rozdział seniorskiej siatkówki. Okazało się, że kuźnię siatkarskich talentów doceniają w całej Polsce tylko nie w....Kętach.
Wywiad z prezesem kęczan zamieścimy w ciągu najbliższych dni.