FLESZ - Firmy w tarapatach z powodu epidemii. Nadchodzi fala zwolnień
Około godziny 3.30 w nocy z 1 na 2 kwietnia strażackie syreny obudziły mieszkańców Siołkowej. Z niewyjaśnionych przyczyn ogniem zajęła się wiata garażowa, potem garaż i poddasze domu jednorodzinnego. Na miejscu szybko pojawiły się zastępy z JRG nr 1 w Nowym Sączu i sześciu okolicznych OSP. Kiedy zaczęto gaszenie, pożarem objęte były trzy samochody osobowe oraz wiata na dwa auta, a ogień rozprzestrzeniał się na poddasze domu. Na szczęście czteroosobowa rodzina zdołała go opuścić o własnych siłach, nie uskarżając się na żadne dolegliwości. Przez prawie pięć godzin pożar gasiło siedem zastępów i 36 strażaków.
Krajobraz po pożarze w Siołkowej
Nad ranem 2 kwietnia Tadeusz i Monika Stecowie wraz z dwójką dzieci zostali bez dachu nad głową. Stracili większość rzeczy, które były w domu i trzy samochody. Czego nie strawił ogień, zalała woda. Swój dom budowali z trudem przez prawie 15 lat, oszczędzając każdy grosz. Teraz mieszkają u rodziny w domku letniskowym, bo ich dom w tej chwili nie nadaje się do użytku. Po oszacowaniu kosztów straty są naprawdę bardzo ogromne. Dom w dużej części jest spalony wraz z wyposażeniem, dach i piętro grozi całkowitym zawaleniem, sporo rzeczy uległo zniszczeniu i zalaniu podczas gaszenia pożaru. Całe piętro nadaje się już tylko do rozbiórki.
- W jedną chwilę ciocia i wujek stracili niemal wszystko. Na szczęście nic im się nie stało – mówi Agnieszka Górczyk, siostrzenica Moniki Stec, która apeluje o wsparcie pogorzelców w trudnych chwilach.
Na pomoc rodzina i sąsiedzi
- Zrobiliśmy to na początku w tajemnicy, ale na portalu zbiórkowym należało podać dane poszkodowanych i mieć ich zgodę na zbiórkę – zaznacza Anna Górczyk, siostra poszkodowanej w pożarze. - Dom nie nadaje się do mieszkania, ale do remontu tak. Był już prawie wykończony, bo siostra z mężem budowali go latami. Szwagier nawet wyjechał za granicę, żeby dokończyć budowę.
Akcja pomocowa ruszyła na portalu: pomagam.pl. Na razie udało się uzbierać ponad 20 tysięcy z zakładanych 150 tys. zł. Dzięki takiej sumie i z udziałem własnych środków udałoby się wymienić dach, okna i odbudować spaloną konstrukcję poddasza.
- Gdyby mieli już odbudowany dach, mogliby zamieszkać na parterze w salonie, a potem powoli odbudowywać i remontować resztę – mówi siostra poszkodowanej.
Rodzina zaznacza, że Stecowie mają wielu przyjaciół, którzy już im pomagają i zapowiadają dalszą pomoc. Także w szkole ich nastoletnich dzieci zapowiedziano akcję charytatywną. Czas nie jest sprzyjający, nie tylko przez okres Wielkiego Tygodnia i zbliżających się Świąt Wielkiejnocy (rodzina nie spędzi ich w swoim domu). Teraz uwaga większości ludzi skierowana jest w stronę rozwijającej się epidemii koronawirusa.
- Jednak mamy dużo sygnałów od dobrych ludzi, że chcą im pomóc. Liczymy na nich i chcemy też, żeby te dobre gesty podbudowały nasza rodzinę – dodaje Anna Górczyk.
Rodzinie z Siłokowej można pomóc wpłacając dowolna kwotę na stronie pomagam.pl.
- Epidemia: Raport minuta po minucie. 23 242 nowe zakażenia. Zmarły 403 osoby
- Nowy Sącz na czarno-białych archiwalnych zdjęciach
- To znani sądeczanie z pierwszych stron gazet. Oni na co dzień goszczą w mediach
- Kiła, gruźlica, ospa… Na co chorowali mieszkańcy w 2019 roku
- Oto sądeczanie na fotografiach z dzieciństwa. Poznalibyście ich? [ZDJĘCIA]
- Zamawiaj do domu. Oto lista restauracji, które dowożą jedzenie w Nowym Sączu
