https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skandal w chrzanowskim szpitalu. Oszukiwali na lekarstwach

Magdalena Balicka
W środę rano osoby odwiedzające bliskich na oddziale neurochirurgicznym nie skarżyły się, by lekarz wręczał im do wykupienia recepty na leki. Gdyby jednak szpital znów wrócił do tych zwyczajów, warto poskarżyć się u rzecznika praw pacjenta, bo to niezgodne z prawem
W środę rano osoby odwiedzające bliskich na oddziale neurochirurgicznym nie skarżyły się, by lekarz wręczał im do wykupienia recepty na leki. Gdyby jednak szpital znów wrócił do tych zwyczajów, warto poskarżyć się u rzecznika praw pacjenta, bo to niezgodne z prawem Magdalena Balicka
Skandal w chrzanowskim szpitalu. Rodziny ciężko chorych pacjentów przenoszonych z oddziału na inny oddział otrzymywały do wykupu recepty na dalsze leczenie ich bliskich, choć to lecznica powinna zapewnić medykamenty za darmo. Nie wiadomo, ile rodzin naciągnięto na zakupy. Jedną z tak poszkodowanych jest Irena Wałach z Trzebini, której mąż trafił na oddział neurochirurgii urazowej po udarze mózgu.

- W dniu wypisu Eugeniusza z neurochirurgii i przenosin na sąsiedni oddział rehabilitacji neurologicznej, pani ordynator wręczyła nam receptę na trzymiesięczną dawkę lekarstw i pieluch - opowiada Irena Wałach. Już wtedy zdziwiła się, że szpital ich nie zapewnia. - Ponieważ dyrektor szpitala był nieuchwytny poszłam na rozmowę do pani ordynator poprosić ją o wyjaśnienia. Powiedziała, że rehabilitacja jest jak sanatorium i trzeba płacić - wspomina rozgoryczona trzebinianka. Wykup recept kosztował ją grubo ponad 600 zł. Po powrocie męża do domu, koleżanka podpowiedziała jej, by zadzwoniła do rzecznika praw pacjenta i spytała, czy rzeczywiście pacjenci szpitala sami muszą zadbać o leki. Okazało się, że nie.

Rzecznik poradził jej, by złożyła oficjalną skargę do Narodowego Funduszu Zdrowia i szpitala. Po interwencji, szpital przysłał jej pocztą oficjalne przeprosiny "za pomyłkę". Po okazaniu rachunków za wykup lekarstw oddał też pieniądze. - Eugeniusz cierpi na chorobę Burgera, czyli zakrzepowo-zarostowe zapalenie naczyń. Jest już po amputacji obu kończyn- zaznacza pani Irena, która opiekuje się mężem. Oprócz tego jej druga połówka cierpi na nadciśnienie tarczycy. Po udarze mózgu jest prawie całkowicie niepełnosprawny.

- Na leki wydajemy krocie. Te 600 zł, za które kazano nam wykupić recepty rozkładaliśmy w aptece na raty, bo nie było nas stać, by zapłacić całości na raz- tłumaczy kobieta. W odzyskaniu pieniędzy pomogła jej koleżanka, Ewa Sierka z Trzebini.- Trudno powiedzieć, ile rodzin pacjentów takich jak Eugeniusz bezpodstawnie wykupiło leki. W tym czasie z oddziału "udarowego" każdy wychodził z receptą - przekonuje pani Ewa.

Krzysztof Kłos, dyrektor chrzanowskiej lecznicy przyznaje, że w tym konkretnym przypadku lecznica popełniła błąd, dlatego zwróciła pieniądze. - Takie sytuacje, by pacjent w tym samym dniu, płynnie przeszedł z oddziału "udarowego" na rehabilitację nie zdarzają się jednak często. Zwykle musi poczekać co najmniej kilka dni - tłumaczy Kłos dodając, że lekarz wypisując pacjenta z oddziału zawsze zaopatruje go w zalecenia oraz receptę na leki czy wyroby medyczne, by zabezpieczyć go podczas przebywania w domu.

- To, że recepta wypisana jest na trzy miesiące miało być ukłonem w stronę chorego, by nie musiał martwić się, że leków zabraknie i szukać lekarza, by przepisał kolejną dawkę- tłumaczy dyrektor Kłos.

Wątpliwości budzi też wymóg przynoszenia pieluch, mleka modyfikowanego i witamin na oddział dziecięcy szpitala. Monika z Chrzanowa, która trafiła tam z chorą na zapalenie oskrzeli córeczką, musiała zaopatrzyć ją w pełną wyprawkę. - Kazano mi przynieść pampersy, mleko, witaminę D, którą kilkumiesięczne maluszki muszą codziennie zażywać, a nawet syropek przeciwgorączkowy i herbatkę ziołową. Sami podawali tylko antybiotyk - przekonuje pani Monika.- Przecież w szpitalu wszystkie leki powinny być zapewnione - uważa.

Krzysztof Kłos zaznacza, że lekarze mają obowiązek podawania na oddziałach tylko tych leków, które są niezbędne do leczenia przypadłości, z którą chory trafił do szpitala. - Jeśli dziecko trafiło z zapaleniem oskrzeli to leki na tę chorobę są mu podawane. O dodatkowe witaminy, które regularnie połyka, powinna zadbać już rodzina - uważa Kłos.

Rozmowa z Jolantą Pulchną, rzeczniczką małopolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia

W chrzanowskim szpitalu złamano przepisy wręczając rodzinie chorego recepty na leki, choć pozostawał nadal w szpitalu?
Placówka nie miała prawa żądać od pacjenta zapłaty za leki.Szpital udzielający świadczeń opieki zdrowotnej w ramach hospitalizacji (w trybie nagłym lub planowym) zobowiązany jest do zapewnienia produktów leczniczych, wyrobów medycznych oraz innych materiałów niezbędnych do udzielania świadczeń zdrowotnych, a także świadczeń towarzyszących (związane z hospitalizacją wyżywienie i zakwaterowanie, transport sanitarny).

Zatem w sytuacji, gdy lekarz w szpitalu zażąda opłaty za badania, leki, środki opatrunkowe i sprzęt medyczny niezbędny do leczenia, będzie to bezpodstawne i bezprawne.
Tak. Niedopuszczalne jest również wypisywanie recept i zmuszanie pacjentów do wykupienia leków koniecznych do prowadzenia leczenia w szpitalu. W takim wypadku należy zażądać rachunków za ,,dodatkowe'' wydatki (z wyraźnym zapisem, kto wystawia rachunek i za co) oraz skontaktować się z rzecznikiem praw pacjenta lub Narodowym Funduszem Zdrowia.

Dyrektor chrzanowskiego szpitala twierdzi, że lecznica ma zagwarantować tylko te leki czy "produkty medyczne", które są niezbędne do leczenia przypadłości, z którą tam trafił. A co jeśli np. choruje też na tarczycę, a trafił na rehabilitację po udarze. Czy to oznacza, że leki na tarczyce musi już mieć swoje?
Żeby prawidłowo udzielić świadczenia, pacjentowi należą się wszelkie leki, a nie tylko te, które związane są ściśle z leczeniem szpitalnym. Dotyczy to też wyrobów medycznych, np. pieluchomajtek, których użycie konieczne jest do prawidłowego przebiegu leczenia. Szpital ma obowiązek zapewnić bezpłatne leki, które pacjent przyjmuje, np. w związku z chorobami przewlekłymi, mimo że nie te choroby są powodem przyjęcia do szpitala. Jeśli bowiem nie otrzymałby tych leków (stosowanych na schorzenia współistniejące) prawidłowy proces leczenia nie byłby możliwy. Mimo że niektóre leki nie mają bezpośredniego związku ze świadczeniem wykonywanym w szpitalu, ich zapewnienie jest konieczne do prawidłowego leczenia.

Gdzie pomogą?

W razie wątpliwości, pacjenci bądź ich rodziny znajdą pomoc i rzetelną informację u Rzecznika Praw Pacjentów. Aktualnie jego siedziba mieści się tylko w Warszawie (nie ma już rejonizacji jak dawniej) przy ulicy Młynarskiej 46. Ogólnopolska bezpłatna infolinia Rzecznika Praw Pacjenta: tel. 800 190 590 (z tel. stacjonarnych i komórkowych) czynna pn. - pt. w godz. 9 - 21. Można też dzwonić pod numer: 22 532 82 50. Przyjęcia interesantów w biurze:
od poniedziałku do piątku w godzinach od 9 do 15.

Pomocą służy też Narodowy Fundusz Zdrowia. Jego małopolski oddział mieści się w Krakowie przy ul. Józefa 21. Obsługa Ubezpieczonych odbywa się przy ul. Batorego 24 w Krakowie, gdzie mieści się m.in: Dział Skarg i Wniosków .
Telefon: 12 29 88 303 . Czynne: poniedziałek -8- 18, wtorek, środa, czwartek, piątek
8- 16. Zapytania można też kierować mailem na adres: e-mail: [email protected].

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

???????
albo nadciśnienie tętnicze.
L
Lesott
Kłos szuka jeleni. Żenujące , jak traktowany jest pacjent w tej niby-lecznicy.Zamknąć ten kabaret.
s
s.
Jestem osobą samotną. Jeśli trafię do szpitala, nikt nie pójdzie wykupić mi leków czy choćby przynieść piżame na zmianę. Taka to "Kompleksowa opieka"
s
stefan
A nowy dyrektor miał być taki fajny - amerykański ....................
j
jar
Chyba nie nadciśnienie tarczycy, tylko nadczynność tarczycy.
j
ja
byłam w tamtym roku z małym dzieckiem w szpitalu na oddziale dziecięcym, zmuszono mnie do wykupu leków dla dziecka,ponieważ dziecko miało problemy z uchem po zapytaniu dlaczego panią doktor przyjmującą dziecko, usłyszałam ,że to nie szpital laryngologiczny po czym pani doktor poszła na skargę do pani ordynator. a ta jeszcze lepsza kazała mi zamknąć dziub i nie zadawać pytań jeśli chcę aby moje dziecko było leczone. Mam nadzieje że któregoś pięknego dnia ktoś dobierze się wam drogie Panie do d***,
dziecku poniżej trzeciego roku życia trzeba zapewnić wszystko na oddziale, począwszy od pieluch, jedzenia, również po opiekę bo w ciągu doby raz za czas ktoś do waszego dziecka zajrzy jak będzie miał ochotę. i to że zostajecie drogie mamy ze swoimi dziećmi nie jest bezcenne bo ; siedzenie na krzesełku kosztuje w Chrzanowie 5 zł. rozłoŻenie materaca zł , a korzystanie z 1 łóżka z waszym dzieckiem aż 15 zł, jeśli nie zapłacicie nie dostaniecie wypisu. A na wypis tez należy zwrócić uwagę, ponieważ ja byłam 6 razy na oddziale dziecięcym i za każdym razem w rozpoznaniu pisze biegunka, gdzie dziecko ani razu nie było przyjęte z biegunką .
jak będziecie grzeczni dostaniecie kleik ryżowy dla dziecka gratis
v
vov
Wiem coś na ten temat - i to bardzo dobrze - z "drugiej strony medalu"
Szpitale nagminnie stosują taką praktykę, zmuszone są do tego beznadziejnie niską wyceną procedur przez NFZ.
Liczą na to, że pacjenci wykupią leki i ucieszą się, jak choremu się ulży.
Mało która rodzina pacjenta docieka dlaczego musi kupić leki. Jedni rozumieją kłopoty szpitala, inni nie wiedzą, że to jest nieprawidłowe.
Takich, którzy się odwołają do NFZ jest niewielu i wtedy dyrekcja tłumaczy się banalnie .... to pomyłka..... i zwraca za wykupione leki.
Chora sytuacja, jakich wiele w naszym Kraju - i dla szpitala i dla pacjenta.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska