Choć w remont placu targowego w Skawinie gmina zainwestowaniu 1,3 mln zł, jest tu wiele wad. - W upał można się udusić, bo ściany wiaty zrobili z blachy - denerwuje się Genowefa Kuberska, handlująca butami. - W czwartek podczas ulewy dach przeciekał w kilku miejscach - mówi. W sobotę rano wykonawcy go uszczelniali.
Na tym zastrzeżenia kupców się nie kończą. - Cały rząd stołów zmniejszyli ze 120 do 80 cm - pokazuje Maria Przystał, handlująca pościelą i obrusami. - Mało tego, zlikwidowali przejścia między stoiskami i zrobili podnoszone klapy, kosztem stołów. Ja nie mam klapy, więc liczę na łaskę sąsiadów, żeby nie zastawiali towarem swojej i pozwolili mi przechodzić - mówi pani Beata, handlująca kosmetykami. Ma też żal, że wjazd jest do godz. 7 (a było do 9). - Hurtownię, z której przywożę towar otwierają o godz. 7, nie zdążę dojechać - martwi się kobieta.
Wielki kłopot jest też na placu poza wiatą. - Śmietniki postawili nam między straganami - ubolewa Danuta Kozioł, której stoisko z warzywami sąsiaduje z kontenerami. - Cuchną odpady, latają muchy. Przecież mogli wstawić to za toaletami i obudować murkiem. Kobieta w tej sprawie wybiera się dziś na rozmowę do burmistrza.
Problemy mają także handlujący meblami. W bramie wejściowej do ich stoisk rozmieszczono stragany z ubraniami. - Kiedy tam staną klienci, do naszego placu blokują przejście - wskazuje Tomasz Kruszec.
Tymczasem Jacek Domański z wydziału inwestycji w Urzędzie Miasta tłumaczy, że gmina starała się, żeby było lepiej. - Plac został wybrukowany, rząd stołów jest węższy, ale przejścia są szersze, wszędzie jest prąd, powstały toalety i jest bezpieczniej, bo wiata na noc jest zamykana - wymienia Domański. - Byłem na placu w czwartek rano i nie było duszno - dodaje. Ludzie jednak zapraszają władze na plac przed południem, tak na dwie godziny, wówczas przekonają się, czy są wady.