Franio, wielki fan piłki nożnej i zawodnik drużyny trampkarzy LKS Jawiszowice, rozgrywa teraz najważniejszy mecz swojego życia. Pomaga mu spora drużyna: rodzice, znajomi, przyjaciele, sąsiedzi, nauczyciele, ale też obcy mu ludzie. Choć to banalne określenie - pomóc może każdy. Liczy się każda złotówka i czas.
Okrutna diagnoza
Dotąd Franek miał szczęśliwe dzieciństwo. Wesoły, uczynny, wszędzie było go pełno: w przedszkolu i na boisku.
Okazem zdrowia był do czerwca tego roku. Wtedy to Franio zaczął mieć problemy ze wzrokiem. Rodzice zabrali go do okulisty, który zalecił okulary. Mimo szkieł pojawił się zez i zaburzenia ruchu.
Rodzice 6-latka zaczęli szukać pomocy u specjalistów, w renomowanych klinikach dziecięcych. W końcu 17 lipca razem z Franiem pojechali do Katowic. Zrobiono mu tam tomograf głowy i rezonans magnetyczny. Nie było już wątpliwości - przyczyną złego samopoczucia chłopca jest glejak - guz pnia mózgu czwartego stopnia. Choroba nieuleczalna i nieoperowalna w Polsce.
- W jednej sekundzie nasze życie rozpadło się na milion kawałków - mówi Tomasz Irzyk, tata Franka. - W ciągu jednego wieczoru skazano Franciszka na śmierć. Nawet nie próbowali nakierować nas, gdzie mamy szukać pomocy. Przecież lekarze powinni wiedzieć, gdzie za granicą jest szansa na zoperowanie tego guza - dodaje.
Lekarze poradzili jedynie rodzicom, by przez ostatnie, najwyżej trzy lata, jakie mu zostały, otoczyć go opieką i zapewnić szczęśliwy koniec. Dostaje jedynie chemie, która ma przedłużyć mu życie.
Po pierwszym szoku i niedowierzaniu, nieprzespanej nocy, rodzice podnieśli się i postanowili walczyć o syna.
- Wysyłamy samochody w kosmos, a nie potrafimy uratować 6-latka? To niemożliwe - twierdzi pan Tomasz.
Poruszą niebo i ziemię
Marta i Tomasz Irzykowie zaczęli przeczesywać internet w poszukiwaniu informacji, gdzie jest szansa na wyleczenie ich synka. Pierwszy pokazał się Meksyk i wyleczone dzieci, również z Polski. Niestrudzenie z rodziną i przyjaciółmi szukają innych miejsc na świecie i pieniędzy na leczenie. Wiedzą, że będzie potrzebny co najmniej milion złotych, ale całkowity koszt leczenia jeszcze nie jest znany.
- Mam „brygadę Franka” w Państwowym Muzeum w Oświęcimiu, gdzie pracowałem - mówi pan Tomasz. - Oni piszą listy w różnych językach, a siostra żony Aneta, została koordynatorką pomocy dla Frania - dodaje.
Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 3 w Skidziniu, do którego Franio chodzi, jako pierwszy ruszył z pomocą. Dyrekcja, nauczyciele i Rada Rodziców uruchomili specjalne konto, na które można przelewać pieniądze (67 8446 1016 2002 0010 1329 0002 z dopiskiem „Dla Frania”). Uzbierało się już ponad 30 tys. zł, a zbiórka trwa nadal.
Z pomocą przyszła też Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym „Kawałek Nieba” z Rumii. Na leczenie Frania można wpłacać datki na konto: Bank BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374. Z kolei wpłaty zagraniczne na konto: PL31109028-350000000121731374. W każdym przypadku koniecznie z dopiskiem „1693 pomoc dla Franciszka Irzyk”.
6-latek jest również podopiecznym Fundacji Mała Orkiestra Wielkiej Pomocy w Oświęcimiu. Pieniądze dla niego można przelać na konto: 66 1540 1115 2084 6046 6185 0003, z dopiskiem „Franciszek Irzyk”.
W pizzerii Matteo w Oświęcimiu (tel. 33 844 03 65) oraz Bistro Bilard w Brzeszczach (tel. 603 335 229), można kupić pizzę skomponowaną przez Franka. Jej cena 35 zł w całości zostanie przekazana na leczenie chłopca.
Na profilu na Facebooku Franio Irzyk - walczymy o życie, trwają różnorakie aukcje. W wielu miejscach pojawiły się puszki Małej Orkiestry Wielkiej Pomocy, do której można wrzucać datki.
W intencji Frania idą pątnicy z gminy Brzeszcze w 35. Oświęcimskiej Pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę.
Pierwsza impreza charytatywna z mnóstwem atrakcji, podczas której odbędzie się zbiórka na leczenia 6-latka, będzie już w najbliższą niedzielę (12 sierpnia) o godzinie 15 w Ośrodku Rekreacyjnym Megalopark Szyjki przy ul. Stawowej 26 w Libiążu.
- Dziękujemy, że jesteście z nami - mówi Tomasz Irzyk.
35. Oświęcimska Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę coraz bliże...
ZOBACZ KONIECZNIE:
FLESZ: Podwyżka 500 plus do 1000 plus - czy to możliwe?
Źródło: vivi24