Rozwój kobiecych skoków przez lata szedł u nas jak krew z nosa. Zbyt późno zainteresowano się tym tematem i zbyt mało środków weń inwestowano. 17-letnia Karpiel (AZS Zakopane) i 18-letnia Rajda (Sokół Szczyrk) to forpoczta zmian. Ich historyczny występ na MŚ to jednak dopiero początek drogi. Cel główny to igrzyska olimpijskie w Pekinie za trzy lata.
- Dla dziewczyn start w Seefeld to wydarzenie. Coś, co dopiero może im pomóc otworzyć drzwi do kariery – komentuje ich trener Marcin Bachleda. - Liczę na to, że nie będą się tu ani stresować, ani napalać, tylko pokażą swoje dobre skoki. One muszą zbierać doświadczenie, budować pewność siebie, a gdzie to robić, jeśli nie na takiej prestiżowej imprezie.
Bachleda, były skoczek, który sam MŚ startował cztery razy (choć bez sukcesów), z kadrą kobiet pracuje od tego sezonu. Postęp jest zauważalny. Karpiel i Rajda zaczęły punktować w Pucharze Świata. Na razie ostrożnie, ich możliwości wyznaczały miejsca w trzeciej dziesiątce, ale coś drgnęło.
- Zrobiliśmy kroczek do przodu. I mam nadzieję, że dzięki temu puszczą pewne psychiczne blokady, a one uwierzą, że stać je na więcej – mówi Bachleda.
Trener do startu podchodzi poważnie. Zakazał nawet podopiecznych rozmów z dziennikarzami po poniedziałkowych treningach. - Presja jest już wystarczająco duża, mają się wyciszyć i skupić na zawodach – tłumaczył. - Dla mnie, jako szkoleniowca, to też będzie debiut na MŚ, więc wkradają się nerwy. Dziewczyny sobie poradzą, o wynikach trzeba jednak myśleć realnie.
Obie jeszcze większa przygoda czeka w sobotę. Wystartują w konkursie mieszanym razem z dwoma asami męskiej kadry.
- Na pewno są tą perspektywą podekscytowane, słyszałem ich rozmowy, że bardzo by chciały skakać z Kamilem Stochem – opowiada ze śmiechem Bachleda. - A czy Kamil będzie w składzie, to sprawa otwarta, wszystko ustalimy z trenerem Stefanem Horngacherem. Sądzę jednak, że kryteria wyboru będą proste: wystartują ci, którzy będą w najlepszej dyspozycji. To też będzie dla nas historyczny start, chcemy dobrze wypaść.
We wtorek w Seefeld rozegrany zostanie – po raz pierwszy – konkurs drużynowy kobiet. Jeszcze bez Polek, może uda się zebrać ekipę na MŚ za dwa lata. - My wciąż mamy na tym polu dużo, naprawdę dużo do zrobienia – nie ukrywa Bachleda. - Przede wszystkim u nas skoki trenuje mało dziewczyn, na letnich mistrzostwach Polski zebrało się ich 14. W Słowenii, Niemczech czy Austrii jest ich dwa-trzy razy więcej. W Polsce skoki kobiet nie miały promocji, nie mówiło się o tym za dużo. Ale może występ Kamili i Kingi w Seefeld przygoni więcej chętnych? Zobaczą, że to nie tylko istnieje, ale też, że dziewczyny rywalizują na najważniejszych imprezach na świecie.