Efektem wspólnych działań Służby Gorczańskiego Parku Narodowego i Karpackiego Oddziału Straży Granicznej w Nowym Sączu grupa kilkunastu kierowców skuterów została zatrzymana i wylegitymowana.
Jak przekazał park narodowy zmotoryzowani i hałaśliwi „turyści” wykonywali nielegalne jazdy zarówno po terenie parku, jak i po sąsiadujących bezpośrednio z GPN prywatnych terenach leśnych w rejonie Ochotnicy Górnej. Miejscem wypadowym był wylot jednej z dolin opadających z masywu Jaworzyny Kamienickiej – Kiczory.
- Była to grupa osób dorosłych, przebywał z nią też jeden małoletni, która jak gdyby nigdy nic postanowiła ruszyć w góry na skuterach. Samochody z lawetami pozostawili w jednej z dolin. Pracownicy Służby Parku, bardzo często przy udziale funkcjonariuszy Straży Granicznej lub Policji, patrolują tereny parku, także w trakcie weekendów. Nasi pracownicy szybko zlokalizowali miejsce gdzie omawiana grupa jeździła, a także miejsca, gdzie pozostawiła samochody z lawetami. Kierowcy pojazdów zostali wylegitymowani – przyznaje w rozmowie z „Gazetą Krakowską” dyrektor Gorczańskiego Parku Narodowego Janusz Tomasiewicz.
Jak dodaje nasz rozmówca, z uwagi na naruszenie przepisów z zakresu ustawy o ochronie przyrody i kodeksu wykroczeń oraz zniszczeń jakich swoimi pojazdami dokonali wspomniani kierowcy (m. in. uszkodzone lub trwale zniszczone zostały drzewa młodego pokolenia lasu) prowadzone jest postępowanie przygotowawcze mające na celu skierowanie wniosków o ich ukaranie do Sądu Rejonowego w Nowym Targu.
- Z jednej strony komuś może wydawać się, że taki „niewinny” wypad w góry na skuterach to nic złego, ale warto przekonywać i mówić o tym, że jest zgoła inaczej. Jazda na takich maszynach stanowi zagrożenie dla przyrody: dla zwierząt i roślinności. W tej chwili zwierzęta przy pokrywie śnieżnej sięgającej nawet 80 cm w wyższych partiach gór, mają trudności z przemieszczaniem się. Niepokojenie ich to dla mieszkańców lasu dodatkowy wydatek energii – komentuje przedstawiciel Gorczańskiego Parku Narodowego.
Na terenie parku żyją m.in. rzadkie już w Polsce głuszce, które takie maszyny płoszą, generując dodatkowy stres. Podobnie sprawa ma się z innymi gatunkami, np. dużych drapieżników – rysiem, wilkiem, czy pospolitymi jeleniami i sarnami. W czasie „rajdów” po śniegu niszczone są rośliny, maszyny niszczą młode pokolenie lasu. W ub. roku tylko w masywie Turbacza takich zniszczeń było bardzo wiele.
- Warto również pamiętać o tym, że po leśnych szlakach chodzą turyści, którzy odwiedzają Gorce w tym park, by obcować z przyrodą, ale w ciszy. Nagłe pojawienie się rozpędzonej maszyny stanowi dla nich zagrożenie. Nasz apel jest jasny. Prosimy o zaprzestanie takich praktyk zarówno na terenach leśnych, jak i terenach z najwyższą ochroną, czyli parkach narodowych – podsumowuje dyrektor Janusz Tomasiewicz.
Paweł Twaróg z Nadleśnictwa Limanowa nie kryje, że często w sezonie letnim i zimowym do podobnych przypadków dochodzi w Beskidzie Wyspowym.
- W ub. roku takich przypadków było kilkanaście. Mowa jednak głównie o quadach. Odstraszamy takich potencjalnych chętnych jak możemy. Współpracujemy w tym zakresie z GOPR i Strażą Graniczną. Dysponujemy samochodami terenowymi i skuterami śnieżnymi, mamy fotopułapki. Pamiętamy też jednak o tym, że 2/3 lasów Beskidu Wyspowego jest w rękach prywatnych. Wówczas niewiele można zrobić – mówi nam przedstawiciel nadleśnictwa.
- Piotr z Męciny zaśpiewał w „Szansie na sukces”. Jak mu poszło? „Byłeś genialny!”
- Trasy narciarskie wokół Mogielicy znów kuszą! Zima powróciła
- Kłótnia o wyniki Eurowizji. Mógł być jeszcze jeden zwycięzca. Spod Limanowej!
- Pomaga Ukrainie, przypłacił to zawałem, ale chce to robić nadal. To limanowski radny
- Betonoza ustąpi zieleni. Prace na rynku w Tymbarku postępują. Wójt chwali
- Podróżnik z Mszany zdradza przepis na… napój wyskokowy z banana
Ceny samochodów elektrycznych zaczynają spadać
