Trudno myśleć o środowym meczu inaczej, niż jak o pierwszej połowie całej rywalizacji. Zremisowaliście ją 28:28, więc każdy ma tak samo blisko i daleko do Final Four.
Ale to była ta trudniejsza pierwsza połowa, bo graliśmy na wyjeździe. Przywieźliśmy remis. Teraz gramy u siebie w domu i mam nadzieję, że tak jak zawsze pomogą nam nasi wspaniali kibice i pomogą nam ściany.
Po meczu we Flensburgu nikt nie był zadowolony, ani oni, ani wy.
To trudny przeciwnik i podchodzimy do niego z wielkim respektem. W meczu we Flensburgu mogło wydarzyć się wszystko i mógł sie on zakończyć różnymi wynikami. I Flensburg mógł wygrać trzema, czterema bramkami i również my mieliśmy takie szanse. Skończyło się remisem. Teraz jest rewanż i trzeba zostawić na parkiecie wszystko, na co nas stać, żeby wygrać to spotkanie.
Grałeś przez wiele lat w Niemczech, po przyjściu do Kielc wiele razy grałeś już przeciwko niemieckim drużynom. Wydaje mi się, że u drużyn z tego kraju jest najmniejsza różnica między jakością gry u siebie i na wyjeździe. Zgadzasz się z tym?
Na pewno. Flensburg to drużyna, która co trzy dni gra ważne, trudne mecze. W Bundeslidze każdy wyjazd to jest trudne spotkanie, obojętnie, czy gra się z liderem, czy z ostatnią drużyną w tabeli. Dlatego oni przyjadą tu jak do każdego innego przeciwnika i będą walczyli o swoje cele. Są krok przed metą, czyli przed Final Four, na pewno nie odpuszczą.
Pierwszy mecz był bardzo dobry z waszej strony, ale były też błędy. Jak myślisz, co musicie przede wszystkim poprawić w rewanżu?
Zwykle można się przyczepić do wszystkiego, ale i poprawić coś w każdym z elementów. Myślę, że tak samo będzie do tego podchodził Flensburg. Oni też mogą wiele poprawić. Widać było po tamtym meczu, że nikt z obu drużyn nie schodził z boiska uśmiechnięty.
Wtedy z 28 bramek przeciwnika, aż 24 zdobyło trzech zawodników - 11 Holger Glandorf, 7 Rasmus Lauge Schmidt i 6 Lasse Svan. Czy w przygotowaniach kładziecie jakiś specjalny akcent na grę przeciwko nim?
Dla mnie najważniejsze jest zwycięstwo i przejście do następnej rundy. Jeśli wygramy i któryś zawodnik rzuci nam nawet 20 bramek, będzie to dla nas obojętne. Przed pierwszym meczem wiedzieliśmy, jakie Flensburg sprawia zagrożenie z drugiej linii i jak grają Schmidt i Glandorf, ale jak pokazał Svan, jest też zagrożenie ze strony skrzydłowych. Ale Flensburg żyje przede wszystkim ze świetnej obrony, interwencji bramkarza i kontrataków, kończonych przez szybkich skrzydłowych. Wtedy udało nam się w jakiś sposób nad tym zapanować. To samo zadanie będzie na nas czekało w Kielcach.
Trzy lata temu decydujący o awansie do Final Four mecz graliście z Metalurgiem Skopje w Kielcach, rok temu z Vardarem Skopje w Kielcach. Teraz znów gracie o to w Hali Legionów, ale z rywalem o zupełnie innej charakterystyce. To będzie dla was najtrudniejszy mecz z tych trzech?
Trudno powiedzieć. Powiem ci po meczu...