Podopieczne Algirdasa Paulauskasa zagrały w Krakowie dwa naprawdę dobre spotkania. W sobotnim zabrakło nieco szczęścia i skuteczności, ale w niedzielnym to Ślęza nadawała ton gry i prowadziła w pewnym momencie nawet 17 pkt. Jeden triumf jest jednak sporym osiągnięciem, bo daje możliwość zakończenia rywalizacji na własnym parkiecie. Środowy i czwartkowy mecz (oba o godz. 18.30) odbędą się w hali AWF-u przy ul. Paderewskiego.
- Myślę, że 1:1 po dwóch spotkaniach to sprawiedliwy wynik, mimo że straciłyśmy przewagę własnego parkietu. Wiadomo, lepiej byłoby jechać do Wrocławia z bilansem 2:0, ale Ślęza to bardzo silny przeciwnik. W pierwszym meczu z trudem wywalczyłyśmy zwycięstwo i równie dobrze rezultat mógł brzmieć 2:0 na korzyść drużyny ze stolicy Dolnego Śląska - powiedziała Magdalena Ziętara, zawodniczka Wisły.
W ekipie gospodyń może zabraknąć Sandry Linkeviciene, która podczas niedzielnego starcia skręciła staw skokowy. - Wtedy wszystko wyglądało dużo groźniej, niż teraz. Pojawiła się przecież karetka i służby medyczne, a i rokowania nie były zbyt dobre. Na szczęście z każdym dniem Sandra czuje się coraz lepiej, ale nie chciałbym przesądzać, czy wystąpi w meczach numer trzy i cztery - tłumaczy Arkadiusz Rusin, drugi trener Ślęzy.
Jednym z najważniejszych czynników, który może przesądzić o losach rywalizacji Ślęzy i Wisły, będzie przygotowanie fizyczne. Krakowianki zarówno w pierwszym, jak i drugim pojedynku wystąpiły w zaledwie siedmioosobowym składzie, co może się odbić na ich dyspozycji. - Fakt, że one spędzą dzisiaj w autokarze kilka godzin, a jeszcze w niedzielę rywalizowały z nami na własnym parkiecie może być jakimś naszym atutem. Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie, mamy też szerszy skład osobowy, dlatego z pewnością spróbujemy to wykorzystać - dodaje Rusin.
Czy Ślęza wobec tego nie ma już zamiaru wracać do Krakowa na piąty mecz? - To jest sport. Przed rozpoczęciem półfinałów to Wisła była faworytem i pewnie mało kto wyobrażał sobie, że tego zespołu może zabraknąć w finale. Wygraliśmy jednak jeden mecz u nich, co stawia nas w odrobinie lepszej sytuacji. Zdecydowanie chcielibyśmy tego nie zaprzepaścić - kończy asystent trenera Paulauskasa.
W dużo gorszej sytuacji od Ślęzy jest MKS Polkowice, który także w środę (godz. 17.45) podejmie w trzecim starciu półfinałowym Artego Bydgoszcz. Wicemistrzynie Polski prowadzą jak na razie 2:0 i są o krok od wyeliminowania rywalek.
Ekipa Vadima Czeczuro z kretesem uległa w pierwszym pojedynku nad Brdą, ale w drugim wypadła już nieco lepiej. Aby przedłużyć rywalizację o finał TBLK trzeba jednak wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Szczególnie, że rywalki prezentują się od jakiegoś czasu naprawdę rewelacyjnie. Wygrały rundę zasadniczą i są w tym momencie głównym kandydatem do zdobycia mistrzostwa Polski.
Tauron Basket Liga Kobiet
Półfinały play-off (do trzech zwycięstw)
Środa: Ślęza Wrocław - Wisła Can-Pack Kraków (godz. 18.30, stan rywalizacji: 1:1), MKS Polkowice - Artego Bydgoszcz (godz. 17.45, stan rywalizacji: 2:0 dla Artego). Czwartek: Ślęza Wrocław - Wisła Can-Pack Kraków (godz. 18.30), ewentualnie MKS Polkowice - Artego Bydgoszcz (godz. 17.45).