Prawdziwy Polak najpierw zerknął na zegarek z symbolem Polski Walczącej i z zadowoleniem zauważył, że jego gość jest punktualny. Stanął przed lustrem, wygładził koszulkę z Żołnierzami Wyklętymi, poprawił łańcuszek z Matką Boską i położył rękę na klamce. Lewak stanął przed drzwiami. Wygładził koszulkę z Che Guevarą, poprawił koraliki na przegubie dłoni, przeczesał palcami długą brodę i zapukał.
- No to jak, gotowy na sylwestra? - Prawdziwy Polak zaczął mówić zanim jeszcze otworzył drzwi.
- Ale pamiętaj - ani słowa o polityce, kościele, historii, uchodźcach, in vitro, gejach i współczesnym teatrze - uśmiechnął się szeroko Lewak, wręczając gospodarzowi butelkę wina. Po chwili wszedł do salonu. - Ulala, wysprzątane jak w Trybuna... - Lewak zdążył ugryźć się w język.
- Coś mówiłeś? - Prawdziwy Polak wychylił się z kuchni. W ręku trzymał szkło. - Czego się napijesz? - Aperol masz? - spytał Lewak. „Ape co? Się lewactwu w d... przewraca” - pomyślał Prawdziwy Polak. - Mam Ciechana - odkrzyknął. Lewak się skrzywił, od roku prowadził bojkot konsumencki tej marki. - To daj wino, które przyniosłem. Jest eko i fair-trade.
Prawdziwy Polak nieufnie przyjrzał się butelce. - Wino jak wino - mruknął pod nosem. Wyciągnął kieliszki.
- Przygotowałeś coś do jedzenia? Sushi? Fondue? Hamburgery z wołowiny od zaufanego rolnika? - zagaił Lewak. -Nie, fądi nie ma, jest bigos, ale też fer-trejd - Prawdziwy Polak nieudolnie próbował ukryć kpinę.
- OK, lubię bigos, ostatnio jadłem dobry na manifestacji KO... No, na takiej jednej manifestacji - zmieszał się Lewak. Prawdziwy Polak udał, że nie dosłyszał, jednocześnie dyskretnie chował „Wsieci” i biuletyn NOP-u, które nierozważnie zostawił na wierzchu.
- Posłuchamy czegoś? Tadka Firmę? Contra Mundum? - zmienił temat.
- Wolałbym R.U.T.Ę - zaproponował Lewak.
- No, tośmy się nasłuchali - westchnął po cichu Prawdziwy Polak. - A może kino? Ściągniemy coś z netu. Może „Pileckiego”?
- „Idę”.
- Hm, no to może po prostu się nawalimy?
- Świetny pomysł. Jednak Polak z Polakiem zawsze się dogada.
Toast: Za kolejne 12 trudnych miesięcy naszego wspólnego życia. Może nawet najtrudniejsze ze wszystkich.
- Aha - ocknął się na chwilę Lewak. - Za rok ja zapraszam.