Co powinienem jej o tym powiedzieć, a czego jej nie powiedziałem (bo i tak by nie zrozumiała, choć wcale nie dlatego, że ma tylko 11 lat)? No więc demokracja, córeczko, to taki piękny system, w którym ścierają się różne poglądy, a o tym, kto rządzi, decyduje wola większości obywateli. Mam wrażenie, że u nas niektórzy ciągle nie potrafią się z tym pogodzić.
Lubię takie zdanie: "Nienawidzę twoich poglądów, ale oddam życie, abyś mógł je głosić". Rozumiesz jego sens? Wierzę, że kiedyś zrozumiesz, choć wielu dorosłych nie rozumie go ni w ząb. Podam ci taki przykład: ludzie, moich znajomych nie wyłączając, w kłótniach "Duda czy Komorowski" wyzywają się od skończonych debili i idiotów.
Strasznie to głupie, co nie? Widzisz, polska demokracja ma 25 lat, w sumie niemało, ale w tym czasie w ogóle nie nauczyliśmy się ze sobą dyskutować. Ba, z roku na rok jest coraz gorzej. I to jest wina polityków, w pewnym stopniu również mediów. Gdybym miał ci w dwóch słowach streścić kampanię prezydencką - czyli walkę o głosy wyborców - i argumenty, którymi okładają się kandydaci oraz ich obozy polityczne, to sytuacja wygląda tak: z jednej strony stoi mafijno-złodziejski układ, z drugiej - dyktatura katotalibanu.
Co to, to drugie? Że ktoś kazałby ci chodzić na religię. Krótko mówiąc, politycy uporczywie przekonują Polaków, że w niedzielę mają odpowiedzieć, czy wolą być okradani czy nawracani ogniem. Masz rację, to zupełnie bez sensu. Dlaczego to robią? Bo kiedyś uznali - nie bez racji, bo ludźmi łatwo manipulować - że cyniczna gra na emocjach w polityce bardzo się opłaca. To jest tak zwany polityczny marketing.
Jedni mają za uszami więcej, inni mniej, ale teraz już nie potrafią, a może nawet nie chcą skończyć tego rytualnego tańca. Podgrzali atmosferę tak, że z tych wyborów wyjdziemy jeszcze bardziej skłóceni i podzieleni. Tym bardziej że przeorane ciągłą nawalanką umysły rodaków zaczęły bezkrytycznie przyjmować puste hasła o obalaniu systemu, wyzysku i zniewoleniu.
Ale politycy sami są sobie winni. Szacunku do państwowych instytucji, nieważne, kto będzie rządził, nie uda się w każdym razie odbudować przez lata. Również dlatego, że ta druga strona, nieważne, kto nią będzie, na to nie pozwoli. Skomplikowane, co nie, kochanie? - Tato, no to na kogo będziesz głosował? - Chodź, powiem ci na ucho.