https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śmierdzący problem w Tarnowie

Paweł Chwał
Śmierdzący problem w  Tarnowie
Śmierdzący problem w Tarnowie
Mieszkańcy tarnowskiego Krzyża walczą z inwestorem, który chce koło ich domów uruchomić kurzą fermę. Protestujący ludzie liczą na wstrzymanie prac, a urzędnicy umywają ręce od odpowiedzialności.

Spór o legalność budynku inwentarskiego w rejonie ulic Wiśniowej i Kalinowej w Tarnowie dotarł już nawet do prokuratury. Byłym kurnikiem, w którym nowy właściciel planuje wznowić działalność, śledczych zainteresowali właściciele okolicznych działek i zaniepokojeni mieszkańcy os. Krzyż. Ludzie boją się, że wraz z kurami pojawią się: smród, gryzonie oraz problemy ze zdrowiem. 

Nowy argument w ręku protestujących to m.in. pismo powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Stwierdził on, że kurnik powstał w 1976 r. jako budynek tymczasowy, dla którego czas użytkowania już dawno upłynął. W dodatku przedłożone 12 lat temu przez poprzedniego właściciela dokumenty w sprawie przedłużenia tego okresu- w związku z nowymi unijnymi wytycznymi dotyczącymi chowu kur - okazały się niezgodne z wydaną wcześniej decyzją. 

- Budynek nie jest jednak samowolą budowlaną, dlatego nie mogę nakazać jego ewentualnej rozbiórki. O tym może zdecydować jedynie miasto, które kiedyś zgodziło się na to, aby działał w nim kurnik - twierdzi Roman Górski, miejski inspektor nadzoru budowlanego. 

W magistracie tłumaczą tymczasem, że nie mogli zablokować inwestycji, gdyż hodowla kur metodą ściółkową w liczbie poniżej 10 tysięcy sztuk nie wymaga żadnych decyzji Wydziału Ochrony Środowiska. Podobnie ma się sprawa z wydaną zgodą na remont.  - Inwestor zgłosił w urzędzie tego typu prace i nie było  podstaw do tego, aby mu ich zabronić - wyjaśnia Grzegorz Pulit, pełnomocnik prezydenta ds. komunikacji społecznej.

W wydziale architektury i budownictwa dalsze decyzje w sprawie kontrowersyjnego budynku uzależniają teraz od tego, co znajduje się w dokumentach z 2004 roku, na które powołuje się nadzór budowlany. Te dotąd do wydziału nie wpłynęły. 

- Nadzór przerzuca się z miastem odpowiedzialnością za wydane kiedyś decyzje, a inwestor przez nikogo nieniepokojony odtwarza kurnik, ku rozpaczy mieszkańców. Paranoja! - oburza się Grażyna Barwacz, radna miejska z Krzyża. 

Nowy właściciel obiektu potwierdza, że - mimo protestów mieszkańców - planów dotyczących zagospodarowania go pod kurnik nie zmienił.  

- Mam wymagane pozwolenia. Dodatkowo w ostatnim czasie przeszedłem wszystkie możliwe kontrole różnych służb, które nie wykazały, żebym robił coś wbrew prawu.  Obiekt remontuję dlatego, żeby ktoś mi nie zarzucił, że jest w złym stanie. Czy to źle, że dbam o swoje? - pyta Mariusz Malec. 

Wymienił już dach oraz zamontował nowe wywietrzniki, a w planie ma jeszcze założenie nowych okien. Wszystko po to aby - jak zapewnia - ograniczyć do minimum uciążliwości związane z prowadzoną działalnością. W okolicy ma jeszcze dwa inne kurniki.  

- Nie wierzę w te obietnice. Pamiętam, że kiedyś, jak funkcjonował tutaj  kurnik,  to wydobywał się z niego taki smród, że w lecie okien nie sposób było otworzyć. Dodatkowo co chwilę podjeżdżały do niego maszyny rolnicze oraz ciężarówki załadowane paszą i wywożące odpady. Huk był ogromny, a spod kół wydobywały się tumany kurzu - opowiada Henryk Mróz, którego dom sąsiaduje z feralną działką. 

Pod protestem, który wpłynął do Rady Miejskiej i prezydenta, podpisało się 126 osób, w większości mieszkańców Krzyża. - Czy dla dobra jednego przedsiębiorcy warto poświęcać dobro ogółu? - pytają. 

W doniesieniu do prokuratury zarzucają właścicielowi obiektu m.in. poświadczenie nieprawdy na temat budynku. Twierdzą, że ferma od dobrych kilku lat była zamknięta i jej obecny r

Źródło: Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska