Jesteś poza Krakowem i widzisz charakterystyczną "smogową czapę" nad miastem? Pokaż krakowianom czym oddychają. Zrób zdjęcie i wyślij je do nas na adres [email protected]. Do Twojej dyspozycji jest też nasz profil na Facebooku: Gazeta Krakowska
Źródło: TVN
ZOBACZ TAKŻE: Kraków. Stan powietrza pogarsza się z godziny na godzinę
Poziom alarmowy
Problem w tym, że dzień zaduszny już dawno mamy za sobą, a tymczasem dziś i w piątek poziom smogu może sięgnąć poziomu alarmowego i przekroczyć o 600 proc. dopuszczalne normy. Urzędnicy nie mają jednak pomysłu, co w takiej sytuacji zrobić, by chronić mieszkańców.
Konferencja była reakcją magistratu na to, jak w ostatnich dniach urządzenia mierzące stan powietrza wskazywały przekroczenie dopuszczalnych norm stężenia pyłów nawet o 1 tys.procent. Urzędnicy, jak i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, mówią, że to wynik awarii.
- Ponadto stężenie pyłów podawane jest co godzinę. Wyciągamy z tego średnią dobową i weryfikujemy ją z innymi badaniami, dzięki urządzeniu, które równocześnie pobiera i waży pyły na stacjach pomiarowych - mówi Ryszard Listwan, zastępca wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska. Zapewnia, że za kilka dni udowodni, po dokładnych analizach, że doszło do rozregulowania urządzenia.
- Jesteśmy niedofinansowani. Takie awarie zdarzają się często, tylko akurat teraz w bardzo niekorzystnym okresie - zdradza Listwan. Przyznaje, że już od piątku przed Wszystkimi Świętymi dobowe stężenie pyłów utrzymywało się w okolicach stanów ostrzegawczych, czyli około 200 mikrogramów na metr sześcienny, a to 400-procentowe przekroczenie normy wynoszącej 50 mikrogramów.
Winne znicze
- W ostatnich dniach żyjemy jak w zakręconym słoiku, tzw. warstwa inwersyjna w atmosferze nie pozwala wydostać się zanieczyszczeniom z obszaru miasta - mówi Witold Śmiałek, doradca prezydenta Krakowa ds. jakości powietrza. - Pogarszanie stanu powietrza zaczęło się, gdy wzmógł się ruch komunikacyjny w czasie Wszystkich Świętych oraz gdy doszło do potężnej emisji zanieczyszczeń ze zniczy zapalonych na grobach w wielu miejscach Krakowa. A do tego doszedł dym z pieców węglowych - dodaje.
Władze od dawna sporo mówią o przyczynach fatalnej sytuacji. Do 24 tys. palenisk węglowych działających w mieście dorzucili teraz święta i dym ze świeczek, co rozbawiało i zarazem rozsierdziło mieszkańców, którzy szeroko komentują te słowa w internecie.
Urzędnicy nie mają jednak planu, jak poprawić sytuację krakowian. Szczególnie jeśli stężenie pyłów osiągnie poziom alarmowy. Co prawda w dokumentach zapisane są możliwe działania np. zamknięcie szkół, wyłączenie z ruchu najbardziej zakorkowanych ulic, zastopowanie zakładów produkcyjnych, zakaz prowadzenia prac budowlanych, czyszczenie ulic na mokro,, zakaz wjazdu do centrum miasta ciężarówek. To jednak ogólniki. Miasto nie ma procedury ich wprowadzania w życie, więc tego nie zrobi. O podjęciu takich akcji ma decydować sztab kryzysowy przy wojewodzie, we współpracy z władzami miasta i inspektorami ochrony środowiska.
Procedury i spotkania urzędników trwają jednak długo, a ludzie w momencie alarmowego stanu jakości powietrza będą truć się od rana, idąc do pracy czy szkoły. Informacja dociera wolno, bo średnie stężenie na dany dzień oblicza się, biorąc wyniki z 24 godzin wstecz. Dlatego dane pojawiają się ok. godz. 7 rano. Pozostaje nam sprawdzać komunikaty o stanie powietrza i decydować, czy wyjdziemy z domu. Urzędnicy ograniczają się tylko do sugestii, że powinny uważać na siebie szczególnie kobiety w ciąży, osoby starsze i schorowane oraz dzieci.
Darmowa komunikacja
Radykalne rozwiązanie zaproponował wczoraj poseł Łukasz Gibała. Zaapelował do prezydenta Krakowa, aby w obecnej sytuacji wprowadził darmową komunikację miejską. Ma to zachęcić kierowców do pozostawienia samochodów w garażach i zredukować smog w mieście. Takie działanie mogłoby się odbywać z automatu przy wysokim steżeniu pyłów. Odpowiednią uchwałę musiałaby jednak przegłosować rada miasta.