Zamiłowanie do futbolu właściciela popularnej sieci aptek jest powszechnie znane, a lokalny patriotyzm po fiasku starań o przejęcie przed kilku laty Wisły Kraków skłonił go do zainwestowania w znacznie mniejszą Wieczystą. Dzięki zatrudnionym przez sponsora piłkarzom gwiazdorski zespół najpierw awansował z klasy okręgowej do czwartej, a następnie do trzeciej ligi i teraz jest na najlepszej drodze, by w sierpniu rozgrywki rozpocząć na poziomie centralnym, czyli w drugiej lidze.
Na takim właśnie szczeblu znajduje się obecnie żużlowa drużyna Unii Tarnów (tyle że w żużlu trzeci poziom rozgrywkowy jest zarazem ostatnim). Pytanie jednak, czy nie należy formułować tego zdania w czasie przeszłym. Po tym bowiem, jak w poniedziałek 11 marca Grupa Azoty oficjalnie poinformowała o wycofaniu się ze sponsorowania „Jaskółek”, zarząd Żużlowej Sportowej Spółki Akcyjnej stanął przed widmem wycofania zespołu z Krajowej Ligi Żużlowej.
Decyzja ma zapaść w ciągu najbliższych dni. Trwają rozmowy z potencjalnymi sponsorami, ale wśród nich nie ma Wojciecha Kwietnia. Jak się nieoficjalnie dowiadujemy, w ogóle nie została mu przedstawiona tego typu oferta, a gdyby nawet się pojawiła, nie byłby nią zainteresowany.
Do akcji w ostatnich godzinach włączył się wiceminister sportu Ireneusz Raś. W poniedziałek prezes Unii Tarnów ŻSSA Kamil Góral oraz przedstawiciel rady nadzorczej Artur Lewandowski i Piotr Szablowski odbyli z nim spotkanie.
"Podczas rozmowy padły bardzo ważne deklaracje o finansowaniu naszego klubu przez inne spółki Skarbu Państwa. Wierzymy, że zaproponowana oferta spółki żużlowej spotkania się z aprobatą" - brzmi treść komunikatu w mediach społecznościowych Unii.
To prawdopodobnie ostatnia szansa dla klubu, bo trudno liczyć, by problemy rozwiązała ogłoszona wśród kibiców internetowa zrzutka. W chwili, gdy piszemy te słowa, dokonano 197 wpłat na kwotę 18 250 zł. Do pokrycia wydatków w całym sezonie potrzeba 1,5 mln zł.
O sprawie pisaliśmy w lutym, gdy na alarm zaczął bić były żużlowiec "Jaskółek", a obecnie poseł Robert Wardzała. Wtedy w Tarnowie jeszcze łudzono się, że przeżywająca finansowe kłopoty Grupa Azoty pokryje przynajmniej część kosztów funkcjonowania żużlowej spółki.
