To na pewno nie były wesołe święta dla właścicieli podhalańskich stacji narciarskich. Przez wysokie temperatury (nawet 15 stopni Celsjusza powyżej 0) i wiatr halny wielu stoków nie udało się otworzyć przed świętami.
Właściciele tych, które są czynne mają ogromne problemy, by utrzymać trasy w należytym stanie. Górale boją się, że jeśli nie nadejdą mrozy, stoki mogą stanąć jeszcze przed sylwestrem.
- Sytuacja jest naprawdę ciężka - mówi Andrze Budz, prezes ośrodka narciarskiego Koziniec w Czarnej Górze. - Choć mamy okres świąteczno-noworoczny, w którym dotychczas zarabialiśmy całkiem sporo, nasze wyciągi stoją. Nie mamy śniegu, bo pogoda nie pozwoliła go nam odpowiednio dużo wyprodukować armatkami. Było za mało dni z mrozami poniżej -3 stopni Celsjusza.
Z powodu braku śniegu dotychczas nie ruszyły ośrodki: Czarna Góra Litwinka, Palenica w Szczawnicy, SkiArena w Jaworkach, Beskid w Spytkowicach, Mosorny Groń w Zawoi, WitówSki, czy Harenda w Zakopanem.
- To niemal połowa stacji narciarskich na Podhalu - martwi się Adam Lolek, turysta z Wałcza. - Przyjechałem z żoną na sylwestra pośmigać na nartach, ale boję się, że pogoda storpeduje moje plany. Nawet tam, gdzie jest śnieg widać już powoli czarne plamy.
Meteorolodzy prognozują nadejście mrozów w nocy z poniedziałku na wtorek.