Według relacji, która o godz. 10 w dniu 1 stycznia odebrał oficer dyżurny Stanowiska Koordynacji Ratownictwa Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Saczu, w Stróżach w gminie Grybów ogień i dym zaczął wydobywać się z zewnętrznej i wewnętrznej ściany drewnianego domu, w którym przebywało 10 osób, w tym dwoje dzieci.
Na pomoc ruszyły dwie jednostki PSP z Nowego Sącza, ale one musiały pokonać odległość około 30 km. Najbliżej mieli natomiast druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Stróżach. Do akcji włączono również 5 innych OSP z gmin Grybów i Korzenna.
Płonęły dwie drewniane ściany parterowego budynku, a jego wnętrze było tak zadymione, że niezbędna okazała się natychmiastowa ewakuacja wszystkich, którzy w tym budynku przebywali.
- Nie było wątpliwości, że ogień rozprzestrzenia się od komina i pieca kaflowego - relacjonuje oficer dyżurny sądeckiej PSP. - Działania musiały wiec być wielopłaszczyznowe. Gaszenie ognia, wycinanie piłami mechanicznymi drewnianych belek już zaatakowanych przez oraz rozbiórka pieca i komina, które były zarzewiem ognia. Strażacy uporali sie z tym w dwie godziny.
Drewniany dom został uratowany, ale w jego zewnętrznej ścianie pozostała wielka dziura, a to bardzo poważny problem dla mieszkańców, gdy nocą temperatura spada do kilkunastu stopni poniżej zera, a w domu już nie ma pieca.
Zanim strażacy odjechali, sprawdzili ściany kamerą termowizyjną, czy wewnątrz belek nie tlą się ukryte zarzewia ognia. gdyby pozostały, pożar mógł wybuchnąć od nowa.
- Pożar jest wielkim nieszczęściem, ale w tum przypadku domownicy mieli wielkie szczęście - mówi brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego PSP w Nowym Sączu. - Był dzień i ogień dostrzeżono bardzo wcześnie. Nocą mogłoby dojść do straszliwej tragedii. Śpiący ludzie mogliby zostać zatruci tlenkiem węgla i nie mieć sił na ucieczkę z gorejącego domu. A drewniany budynek zawsze bardzo szybko staje w ogniu cały, Dlatego apeluję by w domach oraz mieszkaniach instalować czujniki czadu. Wydatek około stu złotych może ocalić życie.