Na ławce siedzi dwójka dzieci - chłopiec z twarzą umazaną krwią i dziewczynka ze spuszczoną głową. Trzecie dziecko leży na ziemi i udaje martwe. Za ich plecami stoi chłopiec, który celuje w swoich kolegów ze sztucznej broni. To wbrew pozorom nie jest scena z filmu, a opis zdjęcia, które zostało wykonane podczas szkolnego przedstawienia w Szkole Podstawowej nr 2 w Skawinie.
Szóstoklasiści, w ramach lekcji historii, zagrali w przedstawieniu o Żołnierzach Wyklętych. Jedną z ostatnich scen jest brutalna egzekucja. Kadr z tej akademii pojawił się w internecie i wywołał skrajne emocje.
- Co złego jest w pokazywaniu nastolatkom, że mordowanie niewinnych ludzi jest złe? - pyta jeden z internautów.
- To nauka agresji! - pisze inny.
- Czy ktoś się martwi, że gry wideo źle wpływają na dzieci? Niech się uspokoi. Na szkolnych akademiach nie takie rzeczy się dzieją! - ironizuje kolejny internauta.
Nauczyciele i dyrekcja skawińskiej Szkoły Podstawowej nr 2 są zaskoczeni kontrowersjami wokół przedstawienia.
- Temat Żołnierzy Wyklętych jest trudny i powinien być realizowany ostrożnie. Tak właśnie chcieliśmy zrobić, a nie straszyć czy politykować - mówi dyrektor szkoły Halina Buchowska.- W przedstawieniu grała najstarsza grupa uczniów. Ich dobór był przemyślany, reżyser dopasował role do dojrzałości emocjonalnej uczniów. Poza tym wiek 11-12 lat to czas, kiedy u dzieci rozwija się abstrakcyjne myślenie. Potrafią odróżnić prawdę od fikcji - dodaje.
Dyr. Buchowska podkreśla, że cała sztuka była utrzymana w konwencji rozmowy wnuczka z dziadkami, opowiadającymi o czasach powojennych.
- To było wzruszające przedstawienie. Rodzice i dziadkowie, a nawet uczniowie, wychodzili z niego ze łzami w oczach. Nie było żadnych zastrzeżeń, wręcz przeciwnie, apel był bardzo chwalony - twierdzi.
Nauczycielka Małgorzata Barć, współautorka scenariusza, dodaje, że rodzice wiedzieli w jakich scenach będą grać ich dzieci. Nikt nie zgłosił sprzeciwu.
- Chcieliśmy w tym przedstawieniu pokazać walkę dobra ze złem. Z 40 minut całej sztuki tylko cztery są poświęcone przesłuchaniom ubeckim. Ubeków grało czterech chłopców, którzy wiedzieli, w czym biorą udział. Najpierw imitowali uderzenie żołnierzy w twarz, a potem nastąpiła egzekucja. Trwała jakieś 30 sekund. Nie dokonywał jej uczeń, który chciał się wyżyć, a chłopiec odróżniający sztukę od rzeczywistości - tłumaczy nauczycielka.
Dyrektor Buchowska podkreśla na koniec, że skawińska „dwójka” ma na swoim koncie tytuł „Szkoły Bez Przemocy”.
O zdanie na temat sceny egzekucji zapytaliśmy psychologa dziecięcego Marię Mostowik.
- Dla mnie takie brutalne sceny w szkolnym przedstawieniu to o krok za daleko - mówi. - Uważam, co zresztą jest poparte badaniami naukowymi, że dzieciom trzeba dawkować emocje związane z przemocą. Bo kiedy jest jej za dużo, początkowa ekscytacja może przerodzić się w obojętność. I takie dziecko nie zareaguje np. kiedy inni będą bić jego kolegę. Co więcej, dzieci, oglądając takie sceny, później je powielają - tłumaczy. Najbardziej podatne na wpływ agresji są dzieci do siódmego roku życia, ale to nie oznacza, że na starszym uczniu taka scena nie pozostawi piętna. - Nie można wychodzić z założenia, że dzieci są oswojone z agresją. Mogą oglądanie scen egzekucji bardzo przeżyć - dodaje psycholog.
WIDEO: Czy świecka szkoła to mit?
Źródło:Dzień Dobry TVN