Mieszkańcy Poręby Wielkiej (gm. Oświęcim) skarżą się na uciążliwy huk armatek do odstraszania ptactwa, które są używane nad leżącymi w pobliżu stawami hodowli ryb. Strzały słychać nawet w nocy.
– Czasami aż głowa boli od tego huku. To nie są pojedyncze strzały, ale całe serie. Nawet pies się boi, gdy zaczyna się kanonada – mówi Stanisław Nowotarski, mieszkaniec Poręby Wielkiej, którego posesja sąsiaduje z jednym ze stawów. Zdarza się, że i w nocy huk armatek wyrywa ludzi ze snu. Pierwsze strzały zaczynają się na wiosnę. Co kilka dni od strony stawów dochodzą głośne huki.
W rejonie ul. Odnogi w Porębie Wielkiej, gdzie armatki są najbardziej uciążliwe jest kilkanaście domów.
Takie strzelania są od trzech lat. – W br. jakby rzadziej dają się nam we znaki, ale jednej nocy strzały trwały kilka godzin – dodają inni mieszkańcy ul. Odnogi. To szczególnie ich zdenerwowało. – Dzierżawca stawów tłumaczył nam się, że armatki są sterowane automatycznie i coś musiało się przestawić – dodają ludzie w tej części Poręby.
Zobacz, jak wyglądał Olkusz przed laty i jak zmieniało się S...
Okazuje się, że problem wystrzałów dotyczy również mieszkańców sąsiadującej z Porębą oświęcimskiej dzielnicy Monowice. Sołtys Poręby Maria Brombosz potwierdza, że także do niej dotarły skargi mieszkańców. W tej sprawie jako radna gminy Oświęcim wystąpiła do urzędników o sprawdzenie, czy i na jakich zasadach dzierżawcy stawów mogą w ten sposób odstraszać ptactwo. – Dodać trzeba, że są to tereny objęte programem Natura 2000. Stąd ludzie pytają także, jak używanie tego typu urządzeń ma się do przepisów obowiązujących na takich chronionych obszarach – mówi Maria Brombosz.
W wydziale ochrony środowiska Starostwa Powiatowego w Oświęcimiu tłumaczą, że zgodnie z ustawą o ochronie przyrody płoszenie ptaków i zwierząt jest czynnością zakazaną, na którą należy uzyskać zezwolenie regionalnego dyrektora ochrony środowiska. Zgodnie z ustawą o ochronie środowiska staw rybny nie jest zakładem produkcyjnym, więc nie dotyczą go decyzje o dopuszczalnym poziomie hałasu.
O wyjaśnienie sprawy zwróciliśmy się wczoraj również do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Krakowie, który sprawuje nadzór nad obszarami Natura 2000 w Porębie Wielkiej, ale nie doczekaliśmy się odpowiedzi. Właścicielem stawów w Porębie jest Agencja Nieruchomości Skarbu Państwa. Jeden z ich współdzierżawców przekonuje, że armatki wykorzystywane są w minimalnym stopniu. – Chodzi o odstraszanie głównie czapli i czarnych kormoranów, które dziesiątkują ryby w stawach. Ich łupem padają ryby nawet do jednego kilograma wagi – tłumaczy mężczyzna. Jak szacuje, straty spowodowane przez ptactwo sięgają nawet do 40 procent.
Autor: Bogusław Kwiecień