- Mamy nadzieję, że uda się uzyskać zgodę do października - mówi Michał Gruszecki, rzecznik kęckiego magistratu. - Droga daleka, ale z nieoficjalnych informacji wynika, że możliwa.
Anna Chowaniak, prezes Towarzystwa Miłośników Kęt, od wielu lat poszukuje śladów świętego. W zachowanych dokumentach odnalazła informacje o wielkich uroczystościach, które odbyły się w stulecie kanonizacji. W Kętach trwały przez 3 dni, a w Krakowie cały miesiąc. Pielgrzymki wiernych ściągały codziennie na msze święte z całego kraju, a nawet z Węgier i Moraw. Kult Jana Kantego był tak wielki, że na trasie pielgrzymów udających się do Rzymu zawsze były Kęty. Każdy chciał przyklęknąć w miejscu jego narodzin i oddać mu hołd.
- To niesamowita postać, która wpływała na dzieje miasta i trzeba ją przypomnieć, spowodować odnowę jego kultu - mówi prezes Towarzystwa.
Przyznaje, że do złożenia wniosku motywował ją wywodzący się z Nowej Wsi ks. infułat Władysław Gasidło, proboszcz parafii św. Anny w Krakowie, kustosz grobu św. Jana Kantego.
- Bardzo mi leży na sercu, aby tę sprawę doprowadzić do szczęśliwego finału - kończy Chowaniak. Marta Mydlarz z Witkowic koło Kęt uważa to za dobry pomysł. - Jestem emocjonalnie związana z Kętami, tu pracuję - wyznaje pani Marta. - Chciałabym, aby patronem tego miasta był św. Jan Kanty .