https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szalona jazda 20-latka krajową "73" z Dąbrowy do Tarnowa

Paweł Chwał
Justyna Brożek przy uszkodzonym oplu
Justyna Brożek przy uszkodzonym oplu Paweł Chwał
20-latek spod Tuchowa postawił wczoraj na równe nogi policjantów drogówki z Tarnowa i Dąbrowy Tarnowskiej. Mężczyznę ujęto po pościgu.

Daniel K. około godziny 11 jechał dostawczym renaultem drogą krajową nr 73 od strony Dąbrowy Tarnowskiej. Auto jest własnością firmy, w której pracuje.

Na rogatkach Dąbrowy Tarnowskiej 20-latek został namierzony przez patrol za przekroczenie prędkości. Na widok funkcjonariusza, który dawał mu znaki, aby zjechał na pobocze i zatrzymał się do kontroli, mężczyzna jeszcze przyspieszył. Auto skierował w kierunku Tarnowa.

- Policjanci z Dąbrowy Tarnowskiej ruszyli za nim w pościg, ale za chwilę kończyła się granica powiatu, więc o pomoc w zatrzymaniu uciekiniera zwrócili się do funkcjonariuszy naszej komendy - relacjonuje asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy KMP w Tarnowie.

Ponowną próbę zastopowania sunącego z dużą prędkością dostawczaka podjęto w Lisiej Górze. Mężczyzna jednak również tam nie zareagował na funkcjonariuszy, którzy dawali mu sygnały do tego, aby się zatrzymał. Rozpędzony samochód wpadł na rondo w Lisiej Górze. Zjeżdżając z niego staranował opla, który również jechał w kierunku Tarnowa. Za jego kierownicą siedziała Justyna Brożek z pobliskiego Zaczarnia.

- Jechał jak wariat! Przejechał mi po karoserii z prawej strony i pognał dalej. Nie wiem skąd nagle pojawiło się to auto, a zaraz za nim policyjne radiowozy na sygnale. Byłam w szoku, nie wiedziałam co się dzieje i jak się zachować - tłumaczy kobieta.

Skutki szaleńczej jazdy 20-latka widać po wgniecionych i porysowanych drzwiach w oplu zafirze, urwanym lusterku i rozbitej małej szybce w drzwiach.

Pościg trwał dalej. Uciekającego renaulta udało się ostatecznie zatrzymać kilka kilometrów dalej, na rogatkach Tarnowa - w Brzozówce, gdzie czekał na niego trzeci radiowóz.

- Była wprawdzie chwilowa blokada drogi w tym miejscu, ale wszystko odbyło się jak najbardziej pokojowo. Obyło się bez rozkładania kolczatek czy oddawania strzałów w kierunku samochodu dostawczego. Kierowca widocznie uznał, że nie ma sensu już dalej uciekać i w końcu zatrzymał pojazd - wyjaśnia Paweł Klimek.

Mężczyzna był trzeźwy, nie przewoził zabronionych substancji czy przedmiotów pochodzących z przestępstwa. Tłumaczył, że uciekał, bo nie ma... prawa jazdy.

Nie wiedzieli o tym także w firmie, w której przyjął się do pracy dlatego miał przyzwolenie na korzystanie z samochodu firmowego.

20-latek odpowiadał będzie za to, że nie zatrzymał się do kontroli oraz za spowodowanie kolizji drogowej.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
grse
jak ktoś nie ma mózgu to niech sobie żyje ale na wolniejszych obrotach niż inteligentniejsi. Niech nie wsiada do auta tylko jeździ na skuterze albo najlepiej powozi wozem drabiniastym. Jeszcze tylko odszkodowanie opłaci za wyrządzone szkody i dodatkowo jakieś 50 tysięcy żeby się innym potencjalnym debilom też odechciało. I to byłaby sprawiedliwość, a nie żadne tam więzienie czy zawiasy.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska