Wszystko za sprawą pojedynku, jaki sportowiec z Oświęcimia stoczył w 2005 roku...
Ponad dekadę temu na ringu w Łęcznej odbył się towarzyski mecz reprezentacji Polski i Ukrainy. Po pięciu walkach rywale prowadzili 6:4, do końca pozostały cztery starcia i nastał najwyższy czas, aby biało-czerwoni zaczęli przechylać szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Wtedy do ringu wszedł 22-letni Wawrzyczek, krzyżując rękawice z 18-letnim Ołeksandrem Usykiem, który zaledwie trzy lata wcześniej rozpoczął karierę pięściarza. Walka odbyła się w limicie kategorii średniej. Ostatecznie, po ciężkim boju, pięściarz z Oświęcimia pokonał Usyka na punkty, w stosunku 3:2. Natomiast w całym meczu nasza reprezentacja wygrała 10:8.
Tak, tak… Chodzi o tego samego Usyka, który 17 września w trójmiejskie Ergo Arenie spróbuje odebrać pas mistrza świata w wadze junior ciężkiej Krzysztofowi Głowackiemu. Od czasu porażki z Wawrzyczkiem Ukrainiec zrobił spektakularną karierę, zostając kolejno mistrzem Europy, świata, a karierę amatorską ukoronował tytułem mistrza olimpijskiego.
Z perspektywy czasu Wawrzyczek czuje satysfakcję. - Jasne, że pamiętam nasz pojedynek. Walka była bardzo twarda i wiedziałem, że w niedalekiej przyszłości Usyk będzie bardzo dobrym seniorem. Później śledziłem jego karierę i __byłem dumny, że mój przeciwnik zdobył złoto olimpijskie - podkreśla emerytowany sportowiec.
Ostatni zawodowy pojedynek Wawrzyczek stoczył w grudniu 2014, przegrał w Danii z Patrickiem Nielsenem i zakończył karierę z bilansem 20 zwycięstw, 4 porażek i 2 remisów. Kilka miesięcy później, po nieudanej próbie podjęcia dobrze płatnej pracy w Polsce, postanowił wraz z narzeczoną opuścić ojczyznę. Para wyemigrowała na wyspę Jersey, gdzie doświadczony sportowiec oddaje się nowej pasji, trenując półprofesjonalnie bardzo popularny crossfit. Przygotowuje się do zawodów w randze eliminacji do mistrzostw Anglii, które odbędą się 6 sierpnia na wyspie Jersey. - Aby odpowiednio zadbać o formę, pracę nad swoim ciałem rozpoczynam już o __godzinie szóstej rano - mówi Wawrzyczek.
Właśnie nowa pasja pozwala oświęcimianinowi zarabiać na życie, ale sportowiec nadal się rozwija, we wrześniu będzie wyrabiał uprawnienia międzynarodowego trenera crossfitu. Obecnie prowadzi zajęcia w dwóch miejscach: ma pod sobą jedną grupę podopiecznych w gymie Jersey Crossfit oraz aż trzy klasy w Pisces Gym.