Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoda. 40 tys. zł przeszło koło nosa

Marek Podraza
Marek Podraza
Marek Podraza
Dominik Szura zadebiutował w teleturnieju „Jeden z Dziesięciu” i wygrał jeden z odcinków. Od dziecka oglądał wszystkie transmisje i zapamiętywał odpowiedzi na pytania. To się opłaciło.

Dominik Szura z Ropicy Polskiej od dziecka marzył, aby uczestniczyć w teleturnieju „Jeden z Dziesięciu”. Urzekła go nie tylko formuła tej gry, ale i sposób jej prowadzenia, przez Tadeusza Sznuka.

- Nie wiem, ile miałem lat jak obejrzałem z otwartymi ustami pierwszy odcinek. Była to na pewno w szkole podstawowej. Każde pytanie starałem się zapamiętać, a i często odpowiadałem szybciej niż uczestnik teleturnieju - opowiada nam Dominik.

Tak było przez kilka lat. Kiedy tylko na ekranie pojawiał się kolejny odcinek teleturnieju, Dominik siadał przed telewizorem i z zainteresowaniem śledził losy uczestników gry, szlifując swoją wiedzę. - W liceum przestudiowałem regulaminy, porady pana Sznuka, wypełniłem formularz i wysłałem zgłoszenie - opowiada.

Dominik był już w klasie maturalnej I LO. Za sobą miał wiele wygranych w konkursach i olimpiadach tematycznych, a z Olimpiady Historycznej oprócz tytułu laureata także indeks na wszystkie uczelnie w Polsce.

O swoich planach nie mówił nikomu. Wiedza ze szkoły i konkursów okazała się już przydatna na eliminacjach, na które wkrótce trafił do Lublina - wspomina. - Gdy zobaczyłem cały korytarz wypełniony ludźmi, byłem w lekkim szoku - opowiada.

Musiał odpowiedzieć na 20 pytań. Wystarczyło 15 poprawnych, aby się zakwalifikować. Dominik odpowiedział na siedemnaście i miał zagwarantowany udział w teleturnieju. Wtedy jeszcze pewnie przez myśl mu nie przyszło, że go wygra.

Na pytania odpowiadał bardzo szybko. Chociaż przyznaje, że łatwe nie były. - „Do pomiaru czego służy dylatometr” - tego nie wiedziałem, ale i tak znalazłem się w finałowej trójce. Dzisiaj już wiem, że to przyrząd służący do pomiaru liniowej rozszerzalności cieplnej ciał stałych - śmieje się.

W finale najszybciej odpowiedział na trzy pierwsze pytania i zdobył przewagę nad rywalami. Ale końcówka nie była łatwa. - Pamiętam dokładnie pytanie „Jak nazywa się meczet na wzgórzu Moria w Jerozolimie” - oczywiście chodziło o meczet Kopuła na Skale, który należy do jednych z najważniejszych świątyń muzułmańskich na świecie. Nie wiedziałem też, co to jest tekszla i moroszka - opowiada Dominik.

Dzisiaj już go nikt nie zagnie na tej nazwie odmiany malin, bo taka była odpowiedź na to pytanie. Poradził sobie z resztą pytań, wygrał dziewiąty odcinek i z szóstego miejsca dostał się do finału.

- Marzenie się spełniło i to podwójnie. Za wygranie odcinka dostałem 3 tys. zł, pobyt w hotelu Gołębiewski, zegarek szwajcarski i program antywirusowy. Cieszyłem się jak dziecko. Pieniądze trzymam do tej pory, a pobyt w hotelu komuś sprezentuję - opowiada o sukcesie.

W wielkim finale radził sobie bardzo dobrze. Poległ dopiero w drugim etapie i to z ulubionej dziedziny - historii. - Powaliło mnie pytanie „Który król jako pierwszy koronował się w katedrze św. Jana w Warszawie”. Chodziło o Stanisława Leszczyńskiego. Ostatecznie zająłem piąte miejsce - mówi.

Co prawda 40 tys. zł przeszło mu koło nosa, ale chce powalczyć o nie raz jeszcze. - Przygotowuję się do kolejnego udziału w tym teleturnieju. Jednak najpierw musi upłynąć czteroletni okres karencji - mówi Dominik Szura. Dominik rozległą wiedzę uzyskał w Kromerze. Skończył go jako prymus ze średnią 5,38.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska