Pani Izabella (nazwisko do wiadomości redakcji) pracowała jako psycholog w Szpitalu Specjalistycznym im. dr. Józefa Babińskiego od 1975 r. Gdy osiągnęła wiek emerytalny, nie zamierzała się rozstawać z pracą, która cały czas sprawiała jej satysfakcję. W 2011, z powodu przepisów, zwolniła się na jeden dzień i zatrudniła z powrotem na czas określony na pięć lat. Umowę o pracę pani Izabella zawarła jeszcze za czasów poprzedniej dyrektorki szpitala. Nowy szef już jej nie przedłużył. O ile z tym doświadczona psycholog jeszcze może się pogodzić, to ma żal do władz szpitala o niewypłacenie jej dodatku dla osób niepełnosprawnych, który to dyrektor obiecywał pracownikom.
Dyrektorska zachęta
W połowie zeszłego roku dyrektor szpitala Stanisław Kracik w wewnętrznym dokumencie zwrócił się z apelem o przedstawianie zaświadczeń o niepełnosprawności przez pracowników, którzy mogą to wykazać. Szpital nie wypełniał bowiem wymogów zatrudniania osób niepełnosprawnych. W wyniku tego miesięcznie odprowadzał do Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych kilkadziesiąt tysięcy złotych (w czerwcu zeszłego roku ok. 45 tys.).
- „W przypadku, gdybyśmy osiągnęli wyższy wskaźnik zatrudnienia niepełnosprawnych (...) pieniądze te mogłyby być przeznaczone na inne cele” - argumentował dyrektor Kracik. Zachęcał zwłaszcza dodatkiem do wynagrodzenia - 250 złotych.
Dodatek nie działa wstecz
Okazuje się jednak, że dodatek - decyzją szpitala przyznawany od 1 września 2014 r. - nie przysługuje wszystkim niepełnosprawnym. W interpretacji dyrekcji dotyczy tylko tych, którzy orzeczenie o niepełnosprawności dostali po wyżej podanym terminie. Pani Izabella stałe orzeczenie dostała w 2011 r. Dodatku więc nie otrzymała.
- Chciałam się o niego upomnieć, ale osoby mi życzliwe radziły, abym tego nie robiła, bo wówczas dyrektor natychmiast mnie zwolni, ponieważ nie lubi osób w wieku emerytalnym - mówi pani Izabella.
Szpital Specjalistyczny im. dr. Józefa Babińskiego został otwarty w 1917 roku. Leczy chorych w zakresie psychiatrycznym, odwykowym i neurologicznym. Od 1999 cały obiekt jest wpisany na listę zabytków
Postanowiła to zrobić, gdy było już wiadomo, że dyrektor nie przedłuży jej umowy o pracę. Stanisław Kracik odpowiedział lakonicznie, że w sprawie jej prośby podjął negatywną decyzję.
- Pani Izabella posiadała status osoby niepełnosprawnej nadany w 2011 roku, a więc jeszcze przed wydaniem decyzji o przyznawaniu dodatku - tłumaczy Maciej Bóbr, rzecznik szpitala Babińskiego.
Oznacza to, że dodatek mogą dostawać tylko osoby, które niepełnosprawność wykażą po decyzji o jego ustanowieniu. Dopytujemy, dlaczego szpital dzieli pracowników niepełnosprawnych na „starych i nowych”.
- Dodatek nie może dotyczyć orzeczeń wydanych przed jego wprowadzaniem. Konsultowaliśmy to z prawnikami. Dlatego w dokumencie jest zapis, że dostana go osoby, które „uzyskają” status niepełnosprawnego - tłumaczy Maciej Bóbr.
Jak podkreśla, to rodzaj zachęty dla pracowników, którzy mogą się ubiegać o orzeczenie o niepełnosprawności.
- Takie rozwiązanie jest korzystne dla szpitala - dodaje rzecznik.
Złamano prawo?
- To łamanie praw pracowniczych - uważa pani Izabella. I dlatego swoją sprawą zainteresowała Państwowaą Inspekcję Pracy.
Obecnie szpital Babińskiego zatrudnia 31 osób o różnym stopniu niepełnosprawności - spośród nich 11 dostaje dodatek do pensji. Dla porównania w kwietniu zeszłego roku było tutaj 23 niepełnosprawnych pracowników. Polityka szpitala nie spowodowała znaczącego obniżenia opłaty do PFRON. W październiku wyniosła ona ponad 40 tys. zł.
Zastrzeżenia co do działań szpitala mają też inne osoby.
- Zapisy budzą wątpliwości interpretacyjne. Nawet dla adwokata nie są jasne, a co dopiero dla osób, które wypracowują swoje skromne pensje - komentuje adwokat Wojciech Nartowski.
Tłumaczy, że dodatek nie jest elementem pensji wynikającym z umowy o pracę, tylko specjalnym bonusem, który można dowolnie interpretować.
- To jednak pewne przyrzeczenie odnośnie apanaży pracownika - dodaje adwokat. - Nie może być tak, że pracodawca coś obieca, a potem okazuje się, że to tylko dla blondynów. Moim zdaniem pani Izabella słusznie się upomina o zaległy dodatek.
Razem oburzeni
Działania szpitala krytykują działacze Partii Razem, która walczy o prawa pracownicze.
- To naruszenie zapisów kodeksu pracy. Chociażby art. 18, który mówi o równym traktowaniu w miejscu pracy, także pod względem wynagrodzenia - zauważa stanowczo Mateusz Trzeciak z zarządu Partii Razem.
Jego zdaniem to oburzające i nierówne traktowanie pracowników.
- Przecież nie jest tak, że jedni pracownicy mają bardziej uprawnioną niepełnosprawność niż inni - dodaje. - Kontrola PIP musi się zakończyć orzeczeniem, że dochodzi do łamania prawa pracy.