https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sztuka grillowania według znanych krakowian

Anna Górska
Biesiadowali, śpiewali i grillowali Makino (z lewej), Patrycja Durska i Tomasz Biskup
Biesiadowali, śpiewali i grillowali Makino (z lewej), Patrycja Durska i Tomasz Biskup Wojtek Matusik
To nie sztuka zabić kruka, ani sowę trafić w głowę, ale to jest wielką sztuką, siąść na grilla gołą pupą - recytuje Leszek Mazan, krakauer co się na legendach krakowskich zna i kiełbasie pieczonej też. A przecież po kilku piwach przy tym grillowaniu różne rzeczy zdarzyć się mogą. Karkówkę na ruszcie w doborowym towarzystwie piekła Anna Górska

Czas rozkręcać przygodę z grillem. Z ogniem nie ma żartów, a więc obowiązki przy pieczeniu powinny być ściśle określone i podzielone między grillującymi. Tylko dyscyplina i porządek może zagwarantować, że kiełbasa czy skrzydełka nie przypalą się podczas ploteczek przy piwie, że nikomu nie zabraknie przysmaków smażonych i żaden kot nie wpadnie do ognia, co też niektórym znanym krakowianom się zdarzało. Ale o tym cicho sza. O kota nie ma co się martwić. Został uratowany i świetnie się miewa.

Głównym fajermanem i królem ognia jednogłośnie i bezapelacyjnie zostaje wybrany Marcin Daniec, polski satyryk. Żadnych sprzeciwów. Ten facet zna panią kierownik ze sklepu mięsnego, co podrzuca mu najlepsze kawałki. A bez znajomości dzisiaj ani rusz. W grillowaniu też.

Król tak łatwo władzą się nie dzieli: nikogo nie dopuści do grilla. Nie wolno nawet gapić się na płomienie. - Kto się wtrąca w moje królestwo, od razu słyszy mój wrzask niemiłosierny: proszę zostawić, proszę nie ruszać, proszę niczego nie dotykać. Taki okropny jestem - nie ukrywa Marcin Daniec.

Naczelny fajerman nie boi się brudnej pracy. Robi przy grillu wszystko. Ustawia, rozpala, piecze, wsadza te połacie mięcha, przewraca je po sto razy, wyjmuje. I nie nudzi się przy tym. Żadnej amatorszczyzny!
- W Stanach sobie zakupiłem specjalne szpikulce, widelce, tacki, a nawet szczotki do czyszczenia rusztu. Taki zawodowiec jestem - dodaje skromnie król naszego ognia.

Smaży wszystko. Lubi i przyrumieniony filet kurczaczka, nie gardzi też krewetkami na ruszcie (te akurat w jednej z restauracji w Hiszpanii odgapił), chętnie spałaszuje i swojską kiełbaskę. Nic jednak nie pokona w tym wyścigu kaszanki. Miękkiej, rozpływającej się w ustach, z chrupiącą skórką. - Ojej, jakiego smaku sobie narobiłem. Już głodny jestem - wtrąca Marcin Daniec.

Nie cierpi tylko jednego. Gdy na jego królestwo ognia zaczyna padać deszcz. Wtedy król zostaje z kiełbasą sam na sam, bo wszyscy uciekają do domu. Pyszności szybko stygną. Jednym słowem, same smutki. - Nienawidzę tego. Obliczyłem, że polski klimat pozwala posiedzieć przy ognisku bez stresu tylko trzy czy cztery razy w roku. Tragedia! Nic innego nam nie pozostaje jak ubrać dwa grube swetry. Taki pomysłowy jestem - kwituje naczelny fajerman.

Prawą ręka Marcina Dańca nie może być nikt inny, tylko prawdziwy biocybernetyk i automatyk, co się na robotach zna. Wypisz wymaluj to prof. Ryszard Tadeusiewicz, były rektor AGH, łakomczuch i miłośnik smażonych bakłażanów i patisonów. Lepszego pomocnika nie znajdziemy. Poza tym profesor przyznaje się, że jest przyzwyczajony do funkcji służebnej, czyli przyrządzania i podawania pieczonych smakołyków.

- Tych czekających na ucztę i oblizujących się wokół mnie zawsze jest sporo - zdradza prof. Tadeusiewicz. - Poza rodziną mam pięć kotów. Takie przybłędy. Jak pachnie coś ładnie, to biegną szybko, siadają rządkiem i z błyszczącymi oczami cierpliwie czekają. Aha, pieska mam jeszcze, też z niego wielki zwolennik grillowanych przysmaków.

Co poleca znany biocybernetyk? Przede wszystkim przyrumienione jarzyny. Wyśmienite są kawałki patisonów, wdzięczne w pieczeniu są też bakłażany. - Taki grillowany bakłażanik z bogatym miąższem często jest lepszy od kurczaka - zaznacza były rektor Akademii Górniczo-Hutniczej. - Ale jak już ma wejść na ogień drób, to tylko pierś. Są zwolennicy nóżek, ale jestem jednak przyzwyczajony do tego biustu - śmieje się Ryszard Tadeusiewicz.

Ale i pstrąg czy dorsz nierzadko też wyląduje na jego specjalnej tacce metalowej z dziurkami, by tłuszcz przez nie spływał. - Ryby koniecznie muszą być, bo żona je uwielbia. A słowo małżonki dla każdego biocybernetyka to świętość - kwituje naukowiec.

Bez Makina nie ma imprezy. Tego barda ze Zwierzyńca każdy krakus zna. Jak jest przy ognisku Makino, będzie zabawa, gitara i oczywiście "dzwon Zygmunta" - popisowy numer Makina. Wiele stracił ten, co jeszcze tego nie widział i nie słyszał. Jest urodzonym gawędziarzem, ma wyobraźnię i pełno pomysłów i autorem grillowanych przepisów. Jego hasło - żadnej rutyny i kopiowania dań.
- Tylko w jednym wypadku jest ważna stabilność - ostrzega Makino. - Do karkóweczki przypieczonej podajemy tylko zimne piwo, a najlepiej "setę" prosto z zamrażarki. Broń Boże wziąć do ust jakieś drinki - wymyślne mojito, a jeszcze gorzej kamikadze. Potem te świństwa spokoju nie dadzą żołądkowi - przypomina ogniskowy kucharz.

Makino jest dobry w komponowaniu szaszłyków. Na jednym szpikulcu zmieści kiełbasę, cebulkę, boczek i słoninkę. Do tego ziemniaki w sreberku, marchewka i nawet burak. Zapewnia, że smakuje to super.
- I obowiązkowo stare szlagiery. Żadnych nowych piosenek, których nikt nie zna. Do grilla pasują tylko stare kawałki. A gdy minie północ, czas na kolejną porcję karkówki, która dwanaście godzin moczyła się w oliwie z oliwek, czosnku i ziołach. Musi tym przesiąknąć, wtedy nabiera wyśmienitego smaku. A "niebo w gębie" poczujemy wtedy, gdy ognisko rozpalimy z gałązek wiśni. No i smaku dodadzą żołnierskie śpiewy. I proszę o jeszcze jedną kiełbaskę - mówi Makino.

Tomasz Biskup, który gra w kabarecie PUK, dostaje posadę szefa od skrzydełek zamarynowanych w słodko-kwaśnej polewie. Miodzio! Smakuje tak doskonale, że nawet nie zauważysz jak zjesz kilka par skrzydeł. Pod warunkiem, że zamarynuje i upiecze je sam pan Tomasz. - Doskonały smak gwarantuje fantazja. Zawsze przy gotowaniu eksperymentuję - zdradza swoje sekrety kulinarne kabareciarz.

Wiadomo, że nie można zapomnieć o Leszku Mazanie. Dostaje rolę zaopatrzeniowca w najlepsze na świecie grille. Bo tylko on zna Leszka Stokłosę z Żywca, co sprzedaje genialne grille produkowane w Rosji. - Mięso się wiesza na haczykach, a cały tłuszcz kapie do wody. Jakie to zdrowe! - zachwala rosyjski grill.

Królowa naszego ogniska i sceny w Teatrze Ludowym Patrycja Durska jako jedyna ma prawo nie mieć żadnych obowiązków przy kiełbasach. Za to królowa nie marudzi i nie wybrzydza. - Lubię wszystko z grilla. Jem karkówkę, ryby, jarzyny, drób - mówi Patrycja Durska.

- Niech żyje grill, jestem wielkim entuzjastą grillowania, gdy ludzie gromadzą się wokół kociołka, rozmawiają, śpiewają, - skanduje Jan Kanty Pawluśkiewicz, kompozytor. Doskonale nadawałby się na agitatora i promotora grillowania. Ale jego entuzjastyczny stosunek do pieczenia kiełbas pozostaje w sferze teoretycznej.

  • Nie uczestniczę w tym, bo nie znoszę - mówi. - Unikam wszelkich spotkań na łonie przyrody. Siedzę w domu jak stary borsuk. Niech żyje grill!

Wybrane dla Ciebie

Już nie musisz wychodzić z domu, aby zagrać w „totka”. Mało kto wie, że tak się da

Już nie musisz wychodzić z domu, aby zagrać w „totka”. Mało kto wie, że tak się da

Pierwsze grzyby już w lasach. Nie ma wysypu, ale warto szukać

Pierwsze grzyby już w lasach. Nie ma wysypu, ale warto szukać

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska