Grafiki często powstają w wyniku trawienia płyt metalowych. Akwaforta albo akwatinta to techniki znane od setek lat. Ale sprawa już nie jest tak oczywista, gdy odbijać zaczynamy... odpady. A takie właśnie prace prezentuje Anna Sadowska na swojej najnowszej wystawie.
Stąd zresztą tytuł „Graficzny szrot”. Do prezentowanych dzieł artystka wykorzystuje bowiem metalowe destrukty, znalezione i niepotrzebne, często wytrawione przez czas. Zestawione są często z fragmentami tekstów - urwanych, czasem wręcz nieczytelnych.
To grafika, która pulsuje współczesnością. Z kilku powodów. Przede wszystkim podejmuje temat recyklingu, problem odpadu i jego ponownego wykorzystania. W dzisiejszych czasach to już styl życia. Ale to także komentarz do „jednorazowości” urządzeń i przedmiotów w naszym życiu. Artystka odkrywa dyskretny urok destruktu, obiektów porzuconych, powoli zjadanych przez czas. Mają w sobie dziwny urok przemijania...
Ale jest i istotniejszy wątek w tej wystawie. Pokazuje ona bowiem nie tylko same grafiki, ale także obiekty, dzięki którym powstały. I właśnie takie uchylenie drzwi pracowni, pokazanie warsztatu to także dziś trend wystawienniczy. Zwłaszcza w wypadku artystów z kręgu graficznego, których matryce często stanowić mogą samodzielne dzieła sztuki, swoiste płaskorzeźby (by wymienić choćby Jerzego Panka).
ZOBACZ KONIECZNIE:
Miss Studniówki 2018. Zobacz najpiękniejsze dziewczyny!![]() | Nie znasz tych miejsc? Nie jesteś krakusem QUIZ![]() |
Ile tak naprawdę zarabiają kasjerzy? Wcale nie tak mało!![]() | Najlepsze dzielnice w Krakowie? RANKING![]() |
WIDEO: Barometr Bartusia, odc. 20
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
