Prawniczka analizuje regulaminy sprzedaży w sieci i wynajduje zapisy niezgodne z prawem. W korespondencji do przedsiębiorców zastrzega, że wycofa swoje pozwy, jeśli otrzyma 120 złotych z tytułu zwrotu kosztów zastępstwa procesowego w każdej ze spraw.
Mecenaska występuje w imieniu klientów. Część z nich nosi jej nazwisko. Inne pisma procesowe kierowane są w zastępstwie mieszkańców Krynicy-Zdroju, Krakowa, a nawet Wielkiej Brytanii.
- Żadna z tych osób nie robiła u mnie zakupów - zapewnia Magdalena Walczak z Poznania.
Z Muszyny spłynęło do niej 25 pozwów. Aż 30 otrzymał właściciel sklepu w Nowym Sączu. Jak powiedział "Gazecie Krakowskiej", przed czterema laty chciał uruchomić sprzedaż w internecie, ale wycofał się z tego pomysłu, zanim doszło do realizacji. Na stronie sądeckiego sklepu pozostał jednak regulamin z niedozwolonym zapisem, że koszt dostawy zamówionego towaru do klienta nie podlega zwrotowi. - Nie było sprzedaży, więc nie mogło być pokrzywdzonych - zaznacza handlowiec z Nowego Sącza.
Działania muszyńskiej prawniczki bada już Maciej Kosiorkiewicz, rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Krakowie. Zamierza sprawdzić, czy nie doszło do jakiegoś nadużycia z jej strony. Na razie zgłosiło się do niego 21 właścicieli sklepów. W rzeczywistości adresatów pozwów mecenaski z Muszyny może być więcej. - Materiał dowodowy w tej sprawie liczy na razie pięć tomów - podaje Maciej Kosiorkiewicz.
Nie wyklucza, że swoje postępowanie zakończy aktem oskarżenia do sądu dyscyplinarnego. Ten może ukarać prawniczkę nawet wydaleniem z adwokatury.
Z autorką pozwów wielokrotnie próbowaliśmy się skontaktować. Nie sposób zastać jej w kancelarii w Muszynie, więc wysłaliśmy pytania w mailu. Kiedy w końcu odebrała komórkę, obiecała nam na nie odpowiedzieć. Po kilku dniach bezowocnego oczekiwania zadzwoniliśmy ponownie. Komórka mecenaski milczała.
Jak dowiedzieliśmy się, Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Warszawie, do którego spływają pozwy, zaczyna umarzać inicjowane przez nią sprawy. W postanowieniach zwraca się uwagę, że wskutek wyroku Sądu Najwyższego sporządzono je po wpisaniu nieprawidłowych klauzul do rejestru Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Sprawa została zatem osądzona i nie można jej rozpatrywać ponownie.
- Dostałem jedno umorzenie, a 29 pozwów wciąż leży w sądzie - dodaje sądecki przedsiębiorca. - Na każdy musiał odpowiedzieć mój adwokat, to kosztowało mnie trzy tysiące złotych.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
