https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice Archiwum X: Mroczna zbrodnia bliźniaków

Artur Drożdżak
Bracia 21-letni Bartłomiej i Grzegorz K. nie kryli łez na swoim procesie  w 2005 r. przed Sądem Okręgowym w  Nowym Sączu. Grzegorz K. usłyszał wyrok 15 lat więzienia, brat  bliźniak Bartłomiej  K. 4 lat za  utrudnianie śledztwa i zacieranie śladów przestępstwa
Bracia 21-letni Bartłomiej i Grzegorz K. nie kryli łez na swoim procesie w 2005 r. przed Sądem Okręgowym w Nowym Sączu. Grzegorz K. usłyszał wyrok 15 lat więzienia, brat bliźniak Bartłomiej K. 4 lat za utrudnianie śledztwa i zacieranie śladów przestępstwa Artur Drożdżak
Bracia bliźniacy: 21-letni Grzegorz i Bartosz K. byli znani w okolicy. Wysocy, przystojni, mający powodzenie u dziewczyn. Nie da się ukryć: bogaci.

Lubili się zabawić i zawsze trzymali się razem. Mieszkali w samym centrum Zakopanego przy ul. Kościuszki, dwa kroki od Krupówek. Zaczęli balangi, gdy stali się pełnoletni i mogli rozporządzać kamienicą, którą przepisano na nich i siostrę, 23-letnią Agatę. Czasami słychać było, jak kłócą się z siostrą, zdarzało się, że dochodziło do rękoczynów, gróźb. Potajemnie nagrywali jej rozmowy telefoniczne.

- To były zdolne chłopaki, świetni informatycy, zawsze pomogli w naprawie sprzętu komputerowego - mówili o braciach miejscowi sklepikarze. Jeden z bliźniaków podjął studia na Wydziale Farmacji Akademii Medycznej w Krakowie, drugi nigdzie nie pracował. Utrzymywali się z czynszu pobieranego od właścicieli sklepów, które mieściły się w ich kamienicy.

Raz ich matka wezwała policję, bo synowie wymienili zamki w drzwiach i nie chcieli jej wpuścić do środka. Przybyły na miejsce patrol stanął po jej stronie i dopiero wtedy kobieta mogła się dostać do swojego pokoju. Niedługo później opuściła jednak sporną kamienicę nie mogąc znieść ciągłych pretensji synów, awantur o pieniądze, szykan i złośliwości. Kobieta wyprowadziła się do matki, mieszkającej w bloku na jednej z pobliskich ulic.

Sporna kamienica

Ale spory o kamienicę trwały już wcześniej. Najpierw między małżeństwem Janem i Ewą K., bo oboje chcieli mieć jak najwięcej udziałów w zyskach czerpanych z wynajmowanych pomieszczeń w budynku. W końcu doszło do tego, że mąż Ewy K. zostawił rodzinę, bo nie jemu, a dzieciom dostała się okazała nieruchomość. Decyzję o takim rozwiązaniu sprawy podjęła jego teściowa, na którą były zapisane wszelkie prawa własności budynku. Ona kategorycznie nie zgodziła się, by zięć był ich dysponentem. Postawiła na swoim i kamienica dostała się w całości nawet nie córce Ewie, ale trojgu wnukom. Obrażony zięć opuścił z tego powodu Zakopane na zawsze, wyjechał gdzieś na Śląsk. A było się o co bić. Cztery sklepy umiejscowione na parterze kamienicy od strony ruchliwej ulicy przynosiły solidny dochód.

Zaginięcie Agaty

Wysoka, szczupła, długowłosa, o czarującym uśmiechu Agata K., studentka II roku architektury Politechniki Krakowskiej zaginęła bez śladu 2 lipca 2003 r. Matka podejrzewała, że stoją za tym jej synowie.

- Szukamy dziewczyny od 14 lipca, bo wtedy matka oficjalnie zgłosiła jej zaginięcie. Braci podejrzewaliśmy od początku, ale nie było śladu po zwłokach, nie było punktu zaczepienia. Musieliśmy cierpliwie czekać - nie kryła zakopiańska policja. Ewa K. na własną rękę po mieście rozlepiała plakaty o zaginięciu Agaty, prosiła o pomoc jasnowidza, a także detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Wszystko nadaremnie. Czuła, że to bliźniacy znają rozwiązanie tajemnicy zniknięcia siostry i że dziewczyna nie wyjechała bez słowa gdzieś w nieznane. Bo choć przepadła bez śladu, to w domu zostały jej cenne drobiazgi, takie babskie bibeloty, bez których nie ruszała się na krok.

Przypadkowy trop

Do śledztwa zaangażowano funkcjonariuszy z Archiwum X, wydziału z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. W wyjaśnieniu ponurej tajemnicy pomógł przypadek. W nocy z 16 na 17 grudnia 2003 r. strażnicy graniczni, którzy patrolowali las koło Witowa, około 25 km od Zakopanego, zauważyli świeże ślady na śniegu. Tropy wiodły w głąb gęstwiny, potem zawracały i dochodziły do zasypanej śniegiem drogi, gdzie stał osobowy daewoo matiz. Strażnicy zawrócili i koło pojazdu w ukryciu czekali, co się stanie. Po kilku godzinach oczekiwania z lasu, który rósł w strefie przygranicznej, wyszli dwaj młodzi ludzie.

- Urządziliśmy na nich zasadzkę, bo podejrzewaliśmy, że to może kłusownicy - przyznał jeden z pograniczników. Zatrzymali nerwowo zachowujących się mieszkańców Zakopanego, gdy ci wyjeżdżali już autem z lasu.

- Stawiali się, byli hardzi, krzyczeli, że po lesie w nocy chodzić wolno każdemu - opowiadał oficer Straży Granicznej. W matizie odkryto siekierę, motykę i cuchnące worki foliowe. Pogranicznicy zadzwonili wtedy do policjantów z pytaniem, czy coś im mówią nazwiska Bartosza i Grzegorza K. Mówiły. Od razu na miejscu zjawiła się ekipa dochodzeniowa, a ślady w lesie doprowadziły ją do płytkiego, rozkopanego dołu. Tam pod warstwą ziemi znaleziono pokrojone zwłoki Agaty.

Poszukiwania głowy

Czy to potwierdzało regułę, że zbrodniarz wraca na miejsce przestępstwa? Bliźniacy pojechali tam jednak, by głębiej zakopać ciało i usunąć worki foliowe, w które było zawinięte. Obawiali się, że zostawili na nich odciski palców. Przyznali się do winy podczas pierwszego przesłuchania. Policjantów czekała jeszcze jedna zagadka: zwłoki były bez głowy. - Musieliśmy ją znaleźć, by potwierdzić lub wykluczyć wersję podaną przez jednego z braci - dodawali policjanci. Poszukiwania głowy prowadzono w lesie w Brzezinach, z drugiej strony Zakopanego, w kierunku przejścia granicznego w Łysej Polanie.

18 grudnia funkcjonariusze razem z pracownikami zakładu pogrzebowego i panią prokurator kilkadziesiąt minut grzęźli w śniegu, by odszukać tę część ciała zamordowanej. Przywieziono na miejsce skutych kajdankami bliźniaków, a oni bezbłędnie wskazali wysoką sosnę, obok której zaczęto kopać dół. I właśnie tam, pod kamieniem, 100 m od głównej drogi, głęboko w zaśnieżonym lesie policjanci dokonali strasznego znaleziska. Zatykając nosy zapakowali głowę do tekturowego pudełka i owinęli foliowym workiem. Potworny smród czuć było z oddali.

Zacieranie śladów

Bracia potwierdzili, że do zbrodni doszło 2 lipca w ich kamienicy. - Była szarpanina, uderzyłem Agatę w głowę kryształowym wazonem, a potem udusiłem workiem foliowym - przyznał Grzegorz K. W mieszkaniu nie było wtedy matki, a straszną prawdę wyznał bratu wieczorem, gdy ten wrócił z miasta. Zwłoki przetrzymywali w piwnicy, głowę odcięli szlifierkę kątową, potem korpus zapakowali do worków foliowych i wywieźli koło Witowa; odciętą głowę siostry ukryli w innym miejscu.

Jednemu z braci zarzucono dokonanie zbrodni, drugiemu utrudnianie śledztwa i zacieranie śladów przestępstwa. Motyw zbrodni? Sprawy majątkowe związane z kamienicą, czynszem odbieranym od właścicieli sklepów, które mieściły się w ich nieruchomości.
W połowie września 2003 r., jeszcze w trakcie śledztwa dotyczącego wtedy zaginięcia Agaty, zatrzymano obu jej braci na 48 godzin, ale wtedy nie puścili pary z ust.

- Bezczelni, pewni siebie. I ten cynizm. Wiedzieli, że siostra nie żyje, ale po wyjściu z aresztu zjawili się u nas i zapowiedzieli złożenie skargi na zatrzymanie - nie kryli zakopiańscy policjanci. Już wtedy było widać, że jeden z nich, Bartosz, był słabszy psychicznie. On wcześniej czy później wyznałby straszną prawdę, ale Grzegorz trzymał go w garści. Ich matka nie kryła, że obaj byli tak samo winni śmierci Agaty. Jej zdaniem zrobili to z czystej zawiści, ale także ze względów finansowych, bo dodatkowo chcieli mieć jedną trzecią udziałów w kamienicy. Uznali, że nie ma co dzielić się z siostrą.

Wyrok i kara

Grzegorz K. usłyszał karę 15 lat pozbawienia wolności. O warunkowe, przedterminowe zwolnienie może się starać po 10 latach od zatrzymania, czyli od grudnia 2013 r. Bartłomiej K. został skazany na 4 lata więzienia. Już warunkowo wyszedł na wolność i to półtora roku przed końcem swojej kary. Stało się tak na wniosek dyrektora krakowskiego zakładu karnego, który napisał, że w czasie odsiadki Bartłomiej K. nie otrzymał żadnych kar, tylko nagrody, ponadto bardzo angażował się w prace społeczne i miał krytyczny stosunek do popełnionej zbrodni.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 25

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
20 lutego, 12:24, Gość:

Jak te bestie mają na nazwisko?

2 marca, 21:57, Gość:

Kochanowscy

Kochanowscy zmieni tez nazwe pensjonatu Noctis na BnB

G
Gość
20 lutego, 12:24, Gość:

Jak te bestie mają na nazwisko?

Kochanowscy

G
Gość

Jak te bestie mają na nazwisko?

J
Józek Obrochta

W Zokopanym co bogatsy winksosc mo krew na renkach ,albo wydusił majontek albo zaciukoł ,goralen folk niewzion sie z nika.

T
Tomy

Na bokingu mają super komentarze, trzeba tam napisać prawdę

G
Gość
2 lutego 2017, 08:45, nie wiem jak z drugim.:

Ale prowadza podobno hotel przy krupówkach na kościuszki 6 w Zakopanem. Proszę omijać to miejsce szerokim łukiem. Oni powinni gnić w pierdlu do końca życia, a nie stracili nawet możliwości dziedziczenia po ubitej przez nich siostrze. Za taki czyn 2 lata. A matka wybaczyła zwyrodnialcom i wyciągnęła do nich rękę. W końcu kasa się liczy, a oni ją mają. Ja pier...

No

G
Gość
22 stycznia, 19:08, Gość:

Straszna zbrodnia.

PS.

Polecam. Zabójczo dobra obsługa:

Krupówki BnB ul. Kościuszki 6, 34-500 Zakopane

Mordercy

G
Gość
27 stycznia, 9:01, Gość:

W jakim my kraju żyjemy za taki bestialski mord tak niskie wyroki to jest skandal nigdy w tym kraju nie będzie dobrze gdzie patologia jest góra

To prawda !

M
Mikołaj

... wznowić ponownie Śledztwo i dożywocie!!!

M
Mikołaj

spalić gnoi!.

G
Gość

Gdzie to ta kamienica stoi? Strach sie bac

G
Gość
24 stycznia, 12:22, Gość:

Bliźniaki takie są. To błędy genetyczne. Okropni ludzie.

Do gazu i kominem w górę !!

Bez skrupułów

B
Bla

Nie kasta tylko górole...i Zakopane....które jako jedyna gmina nie ma ośrodka pomocy dla kobiet ofiar przemocy bo kobiety to dla góroli gorszy sort niż dręczone konie na Krupówkach!!!

G
Gość

W jakim my kraju żyjemy za taki bestialski mord tak niskie wyroki to jest skandal nigdy w tym kraju nie będzie dobrze gdzie patologia jest góra

G
Gość
25 stycznia, 10:20, Turystka:

Jak widać dobrze na tym wyszli. Dziewczyna nie żyje, a psychopaci używają życia. Ludzie powinni omijać tę kamienicę szerokim łukiem by nie dać gnojom zarobić.

Człowiek przepisuje majątek dzieciom, cieszy się, że będzie im w życiu lżej. A dzieci co robią..? Zabiją..

Popieram, teraz żyje w najlepsze, a dziewczyna ziemie gryzie dlaczego za bezczeszczenie zwłok im jeszcze nie dowalili

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska