TOP 10 największych muzeów w Małopolsce [ZDJĘCIA]
- Od 57 lat poruszam się na protezach, bo straciłem obie nogi - opowiada starszy mężczyzna. - Żona jest ciężko chora, ma sztuczny staw kolanowy i grozi jej unieruchomienie w domu. Dla nas i dla córki mieszkającej po sąsiedzku koszt 62-metrowego przyłącza i dwóch studzienek jest niewyobrażalny.
Jego córka wyjaśnia, że ze względu na sprzeciw sąsiadów pierwotnie planowana trasa kolektora od torów kolejowych w kierunku lasu została przesunięta. - Ale doszliśmy do porozumienia z innymi sąsiadami, że kolektor pójdzie obok w naszą stronę - zastrzega mieszkanka Barcic. - Mapę z przeprojektowaną trasą przebiegu kolektora już dostaliśmy. Zaskoczyło nas, że brakuje na niej, uwzględnionego na wcześniejszej mapie, kolektora pod naszymi domami z kończącą go studzienką D18.8. Po prostu zniknęła.
Rodzina interweniowała w Sądeckich Wodociągach i u burmistrza Starego Sącza, ale bez powodzenia. - Czujemy się oszukani- mówi Marian Wiktor. - Wiedząc, że będziemy mieć kanalizację podprowadzoną pod dom,zgodziliśmy się na kopanie na naszej działce i ułożenie głównego kolektora wzdłuż torów kolejowych.
"Kilka razy geodeci wykonywali pomiary na zlecenie waszej firmy i za każdym razem byłem zapewniany, że linia jest zaprojektowana do studzienki D18.8. Okoliczni sąsiedzi mają doprowadzoną sieć na podwórko. Są równi i równiejsi?" - pyta Marian Wiktor w piśmie do komunalnej spółki.
Prezes Sądeckich Wodociągów Janusz Adamek nie zna sprawy. Zapewnia, że przeanalizuje sytuację rodziny z Barcic.
- Naszym celem jest podłączenie do kanalizacji jak największej liczby odbiorców. Tyle mogę powiedzieć na dziś- stwierdził prezes Adamek. Burmistrz Jacek Lelek też obiecał zbadać, dlaczego podczas budowy kolektora ominięto zabudowania Wiktorów.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+