Płacowe oczekiwania związkowcy przedstawili w ostatnich tygodniach ubiegłego roku. Jak podkreślali, żądanie 15-procentowej podwyżki jest i tak niższe, niż wysuwane przez związkowców w przejętych przez Grupę Azoty zakładach w Puławach. Tam związki zawodowe domagały się 25-procentowego wzrostu średniej płacy. Ostatecznie w Puławach i innych spółkach skończyć się miało na podwyżce rzędu 6-7 proc. Dlatego związkowcy w Tarnowie zrewidowali swoje oczekiwania i obstają teraz przy wzroście płac o 7-8 procent.
- U nas wynagrodzenia są niższe od tych w innych spółkach grupy, a zarząd wielokrotnie deklarował wolę likwidowania tych dysproporcji - podkreślają tarnowscy związkowcy.
Przyjęcie takiej opcji oznaczałoby, że średnia płaca zasadnicza w spółce wzrosłaby o 300 zł. Propozycja zarządu była inna. Wskaźnik podniesienia płacy miałby wynieść 3 procent. Mowa była ponadto o wyższej premii motywacyjnej. - Nie tego chcemy. Podwyżka w wersji zarządu pogłębiłaby tylko płacowe dysproporcje między Tarnowem i innymi spółkami - twierdzą związkowcy.
Po raz ostatni do spotkania stron doszło 30 stycznia. Odtąd nic się nie zmieniło. - Standardowo w pierwszych miesiącach roku rozpoczynamy negocjacje płacowe ze stroną związkową - zapewnia Grzegorz Kulik, rzecznik prasowy Grupy Azoty. - Przedstawiliśmy dane płacowe za miniony rok. Otrzymaliśmy oczekiwania strony związkowej i rozmawiamy na ten temat. Zgodnie z naszymi wewnętrznymi procedurami mamy trzy miesiące, aby się porozumieć. W tym czasie chcielibyśmy uzgodnić wspólne stanowisko.
Dziś ma dojść do kolejnego spotkania przedstawicieli zarządu i związkowców z wszystkich pięciu zakładowych organizacji. - My swoje wspólne stanowisko związkowe mamy, oczekujemy zdania pracodawcy - mówi Leszek Laska, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Kontra w Azotach.
To niejedyny punkt zapalny w kontaktach przedstawicieli załogi z zarządem. Powraca też sprawa nazwy spółki. Od niespełna roku funkcjonuje oficjalnie jako Grupa Azoty. W mieście od początku nie podoba się nikomu, ze względu na pominięcie w nazwie Tarnowa. W tej m.in. kwestii związkowcy napisali list do ministra skarbu. Oczekują przywrócenia firmie miejscowej tożsamości poprzez zmianę nazwy na Grupa Azoty S.A. w Tarnowie lub Grupa Azoty S.A. Tarnów.
- Nasz zakład powinien być tak identyfikowalny jak ZA Kędzierzyn, ZCh Police i ZA Puławy - podkreślają. Co na to władze spółki? - Przypominam, że decyzję o zmianie nazwy i usunięcia z niej siedziby Tarnów podjął były prezes spółki - stwierdza Grzegorz Kulik.
Związki domagają się również uznania Grupy Azoty ustawowo za spółkę strategiczną dla gospodarki narodowej. Taki zabieg miałby zapobiec wrogiemu przejęciu. Orędownikiem tego rozwiązania jest PiS.
- Kiedy dojdziemy do władzy, taką ochroną obejmiemy nie tylko tę spółkę - zapowiada poseł Edward Czesak, lider partii w regionie.
Propozycje zarządu były nie do przyjęcia
Na temat rozmów płacowych w Grupie Azoty rozmawiamy z Andrzejem Sikorą, przewodniczącym NSZZ Solidarność w tarnowskiej spółce.
Nie niepokoi Pana fakt, że negocjacje ciągną się już miesiącami?
Na początku nie dysponowaliśmy jeszcze kompletem danych finansowych dotyczących minionego roku i prognozy na rok bieżący. Prosiliśmy o nie, więc siłą rzeczy sprawa przeciągała się. Tak swoją drogą, nasz pracodawca nie kwapił się do szybkiej odpowiedzi na nasze stanowisko.
Kolejna tura rozmów już dzisiaj. Zakończą się wreszcie porozumieniem?
Jak dotąd propozycje zarządu były dla nas nie do przyjęcia. Jestem jednak pełen optymizmu, że będziemy w stanie osiągnąć kompromis, który zadowoli obie strony.
A jeśli mimo to i tym razem się nie uda?
Zgodnie z układem zbiorowym mamy czas na porozumienie do końca miesiąca.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
