13 marca sesja została przerwana w burzliwych okolicznościach. Wczoraj, po jej wznowieniu, temperatura obrad wcale nie była niższa.
O co chodziło pomysłodawcom ograniczenia kompetencji p.o. prezydenta? Jeszcze w tej chwili szef samorządu może jednoosobowo decydować, na co wydać z rezerwy budżetowej kwoty do 2,5 mln zł. Teraz ten limit rada obcięła mu do ledwie 100 tys. zł.
- Ja oraz radni z naszego klubu nie wierzymy panu - grzmiał w kierunku niedawnego koalicjanta nowy lider "Tarnowian" Tadeusz Mazur. - Dlatego musimy mieć kontrolę nad każdą wydawaną miejską złotówką.
- Przed ogłoszeniem przerwy w obradach pojawiły się głosy jakoby proponowane zmiany miały wprowadzić zamieszanie w funkcjonowaniu Tarnowa. Chciałem wiedzieć, jakie to dramatyczne konsekwencje miałyby się ziścić, ale mimo usilnych próśb nie usłyszałem odpowiedzi - twierdził Jacek Łabno (Solidarna Polska). - Widać takich zagrożeń nie ma. Nie będzie żadnego chaosu, tylko dokładne informowanie radnych o planach tkwiących w głowie prezydenta.
Małgorzata Mękal (PO), szefowa komisji rozwoju miasta, dyskusję poprzedzającą głosowanie określiła "polityczną hucpą". Cały klub radnych Platformy głosował przeciwko poprawce. 7 głosów to było jednak zbyt mało wobec 12, jakimi dysponowali wczoraj adwersarze Platformy.
Henryk Słomka-Narożański przysłuchiwał się wymianie zdań z kamienną twarzą. Dyskusję zakończył słowami, "Nie wyrażam zgody". To znamienne zdanie, bo wedle magistrackich prawników będzie ono argumentem za unieważnieniem wczorajszej uchwały. Powołując się na wyrok NSA z 2010 r. twierdzą oni, że propozycje zmian w już uchwalonym budżecie muszą wychodzić od szefa samorządu. A jeśli rada chce zmieniać budżet, musi mieć jego zgodę.
Nad prawnymi kruczkami pochyli się teraz Regionalna Izba Obrachunkowa. - Jeśli RIO utrzyma dzisiejszą uchwałę w mocy, czekać nas będzie wzmożona praca aż do wyborów, czyli sesje co dwa tygodnie, a może częściej - komentował Henryk Słomka-Narożański, który krótko po głosowaniu pospiesznie opuścił salę obrad.
- W przyszłości każda propozycja prezydenta zostanie rozważona, obojętnie czy będzie ona mądra czy głupia - zapowiedział Tadeusz Mazur. - I nie ma tu nic do rzeczy, czy lubię pana Słomkę, czy też nie. Rozmawiać i współpracować jestem w stanie z każdym.
Jedynym radnym, który wstrzymał się od głosu, był Jerzy Hebda - do niedawna szef klubu "Tarnowian", który ostatnio opuścił ugrupowanie. - W radzie robi się chaos, bałagan i polityka. Gdybym głosował przeciw poprawce, odebrane byłoby to jak poparcie jednej partii, a głos "za" jako optowanie za drugą - mówił.
Fakty
Jak często sesje?
Henryk Słomka-Narożański twierdzi, że po wejściu w życie uchwały, sesje będą się musiały odbywać co dwa tygodnie. Czy tak będzie? Gdyby przeforsowane wczoraj zasady obowiązywały w 2013 r., w 13 przypadkach szef samorządu musiałby uzyskiwać zgodę radnych na dysponowanie pieniędzmi. To wyliczenie skarbnika miasta Sławomira Kolasińskiego. Sam Słomka-Narożański przyznaje, że w ciągu trzech miesięcy tego roku musiałby taką aprobatę uzyskiwać siedmiokrotnie. O jakiego rodzaju wydatki chodzi? Według urzędników, to m.in. przeznaczenie dodatkowych pieniędzy na remont bursy międzyszkolnej, sfinansowanie projektu remontu jednej z ulic czy rozdysponowanie pieniędzy przyznanych miastu przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Przewaga głosów
PO ma w radzie 7 swoich przedstawicieli. "Tarnowianie", PiS i Solidarna Polska dysponują w tej chwili potencjałem 13 głosów. W 25-osobowej radzie są w stanie przeforsować każdą uchwałę po swojej myśli. Czy radni tych ugrupowań zwarli koalicję? - To nie koalicja, tylko konstruktywne podejście do sytuacji w mieście - odpowiadają.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+