Ubiegłoroczne założenie było proste - ugrupowania pozostające w Tarnowie w kontrze do PiS miały zewrzeć szeregi przed wyborami samorządowymi. Snuto wizje wspólnych list do rady i kandydata, który przeciwstawi się rywalowi do prezydentury spod szyldu Zjednoczonej Prawicy. Dziś okazuje się, że były to mrzonki.
Po opozycyjnej stronie ogłoszono już bowiem powstanie komitetu Nasze Miasto Tarnów, w szeregach którego są osoby kojarzone z SLD (Jakub Kwaśny), PO (Ryszard Żądło, Tomasz Olszówka) czy z wpływowymi kiedyś Tarnowianami (Grażyna Barwacz), a także społecznicy i działacze osiedlowi. To praktycznie przesądzone, że o ich poparciu Roman Ciepiela nie ma co marzyć.
- Mamy własnych kandydatów na prezydenta. Najpoważniejszym jest Tomasz Olszówka, dyrektor Centrum Zdrowia Tuchów - mówi Jerzy Kowalski, szef stowarzyszenia. Urzędujący prezydent miasta mimo tego nie porzuca planów reelekcji. I to w dwóch wariantach. Po pierwsze pozostaje w grze o nominację PO, ale wcale nie musi jej otrzymać. Tym bardziej że jego najgroźniejszy rywal, Robert Wardzała, już wskazywał Ciepielę jako idealnego kandydata, ale do... sejmiku.
Plan B prezydenta to zbudowanie osobnego komitetu, który desygnuje go do wyborów. Jak dowiedzieliśmy się, zaprosił ostatnio przedstawicieli kilku ugrupowań centrowych i lewicowych na nieoficjalne spotkanie do hotelu „Kantoria”. Był tam Adam Biedroń z PSL, Wiesław Bart i Marek Sobol z SLD, a kilkuosobowej grupie działaczy KOD przewodziła Maria Szczepaniak. Część PO reprezentowała radna Maria Borys-Latała, a Nowoczesną - Sebastian Stepek. Zjawił się też Jacek Litwin - cztery lata temu jeden z liderów ugrupowania Tarnów od Nowa. W progu przybyłych witał współorganizator spotkania, radny Marek Ciesielczyk. - Funkcjonuję jako łącznik. To prezydent jest siłą inicjującą i najbardziej aktywną - mówi skromnie aktywista „Oburzonych”.
Spotkanie trwało blisko godzinę. Najciekawiej było w momencie, gdy rozpoczęła się dyskusja o wyłonieniu wspólnego kandydata na prezydenta Tarnowa.
- Padały usilne namowy, by prezydent Ciepiela wystartował, bez względu na wszystko, nawet bez poparcia Platformy. I Roman nie powiedział „nie” - słyszymy od uczestnika spotkania, który chciałby pozostać anonimowy. Bardzo podobną relację usłyszeliśmy z ust innego lokalnego polityka.
Sam zainteresowany oficjalnie jak ognia unika jednoznacznej deklaracji, ale też nie zaprzecza przeciekom. - Skoro pan usłyszał od uczestników spotkania, że nie powiedziałem „nie” w kwestii startu bez poparcia Platformy, to dobrze - ucina.
- Przy wadach, które posiada, Roman Ciepiela jest jednak zdecydowanie lepszym kandydatem na prezydenta od Roberta Wardzały - komentuje Marek Ciesielczyk, mocno zaangażowany w budowanie ponadpartyjnego komitetu. - Rozmawiamy z SLD i KOD. To prawda. Ale nie dyskutujemy o aborcji, eutanazji czy karze śmierci, ale na przykład o cenach biletów autobusowych w Tarnowie. I w tych kwestiach łatwiej mi się porozumieć z SLD niż z tym, co w Tarnowie nazywa się PiS-em.
Daremnie wśród zabranych wypatrywać było kogokolwiek z Naszego Miasta Tarnów. - Nikt nas nie zapraszał, nie proponował współpracy. My możemy współpracować z każdym, kto ma program dla Tarnowa. Natomiast nie widzę możliwości dogadania się z kimś, kto ma program przeciw komuś - mówi Jerzy Kowalski z Naszego Miasta Tarnów.
- Nasze Miasto Tarnów? Rozmawiałem z nimi wielokrotnie. Ale podtrzymuję to, co mówiłem o nich wcześniej. To koń trojański PiS-u - stwierdza Marek Ciesielczyk.
ZOBACZ KONIECZNIE: