https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Tarnów: jakimi ludźmi są nasi nowi biskupi

Paweł Chwał
Parafianie mówią o ks. Salaterskim: "dobry gospodarz". Jego zasługą jest m.in. remont katedry oraz placu  wokół niej
Parafianie mówią o ks. Salaterskim: "dobry gospodarz". Jego zasługą jest m.in. remont katedry oraz placu wokół niej Paweł Chwał
Ich drogi do biskupstwa były podobne. Wiodły z niedużych, oddalonych od Tarnowa o około 30 kilometrów, miejscowości. Potem była nauka w liceum - w przypadku ks. Stanisława Salaterskiego w Brzesku, a ks. Jana Piotrowskiego w Radłowie i sześcioletnie studia w tarnowskim seminarium. Obaj mają za sobą ponad 30 lat kapłaństwa i ogromny bagaż doświadczeń, życiowych i duszpasterskich.

Tarnów: znani proboszczowie nowymi biskupami

Jako dziecko chrzcił lalki

Jan Piotrowski urodził się jako wcześniak, w ósmym miesiącu ciąży. - Nie wiadomo było, czy w ogóle przeżyje -opowiada Teresa Piotrowska-Pala, młodsza siostra biskupa-nominata. - Położna, która odbierała poród, krótko po jego narodzinach, była w Krakowie. Tam w jednym z kościołów poświęciła Janka Panu Bogu. Przywiozła nawet specjalny obrazek, który mama kilka lat później włożyła do trumny młodszego z braci. Henio zmarł, jak miał dwa miesiące.

Poza Teresą, biskup Jan ma jeszcze dwie siostry: Barbarę i Zofię. - Jak byliśmy mali to Janek lubił bawić się w księdza. Budował ołtarzyki, a nawet chrzcił nam lalki - opowiada z uśmiechem Teresa, najmłodsza z sióstr Piotrowskich, która mieszka w domu rodzinnym, w Szczurowej. - Mama wspominała, że jak Janek był ministrantem to raz poprosił ją do zakrystii ksiądz prałat Nykiel i powiedział jej: " Pani Piotrowska, w tym chłopcu drzemie jakieś powołanie". Ona niespecjalnie przejęła się tymi słowami. W końcu brat był jeszcze w podstawówce i różnie jego życie mogło się potoczyć. A jednak ksiądz prałat miał rację. Jego słowa ziściły się w stu procentach - opowiada siostra.

Grzeczny, ale nie prymus

Młody Janek maturę zdał w liceum ogólnokształcącym w Radłowie, tym samym, które ukończył m.in. były nuncjusz, a obecnie prymas Polski abp Józef Kowalczyk. - Prymusem nie był, ale zapamiętałam go, jako bardzo solidnego ucznia, skromnego i cichego, który nie stwarzał problemów wychowawczych - opowiada Elżbieta Woźniczka, która w liceum przez cztery lata uczyła przyszłego biskupa języka polskiego.

Z klasy, do której chodził Jan Piotrowski, aż pięciu chłopaków wybrało po maturze drogę kapłańską. - Mieliśmy z tego powodu sporo problemów. Musieliśmy się tłumaczyć przed władzą ludową co też takiego uczymy w tej szkole, że aż tylu uczniów chce być księżmi - mówi polonistka.

Misje go zmieniły

Cztery lata po święceniach ks. Jan Piotrowski rozpoczął przygotowania do wyjazdu na misje. W 1985 roku dotarł do Republiki Konga, gdzie w ciągu sześciu lat wybudował m.in. kościół, dom katechetyczny, dom dla misjonarzy oraz zaplecze gospodarcze. Postawił też kilka kaplic. - Martwiliśmy się wszyscy bardzo o niego, zwłaszcza mama. Wrócił do Polski, gdy poważnie zachorował ma malarię. Na szczęście wyszedł z tego cało - opowiada siostra.

Na misje - tyle, że do Peru - wyjechał ponownie w 1997 roku. Z przerwą na operację w Polsce, był tam do 2000 roku. Dokończył rozbudowę kościoła, budowę mieszkań dla misjonarzy oraz kaplicy dojazdowej. Do Peru chciał wrócić dwa lata temu. Złożył nawet stosowny wniosek u biskupa, ale ten nie zgodził się .

- Za granicą narodził się nowy Jan Piotrowski, bo misje rodzą człowieka do innego patrzenia na ludzi. Oczyszczają z wielu intencji i potrzeb materialnych, bo człowiek widzi, że można żyć inaczej - wyjaśnia biskup-nominat. Przekonuje, że nadal, tak jak to czynił jako misjonarz i proboszcz, chce służyć i pozostać sobą. - Zadaniem każdego kapłana i biskupa jest przepowiadanie Ewangelii, a dzisiejsza rzeczywistość bardzo jej potrzebuje.

Dobry duch klasy

Maria Tyka po raz pierwszy spotkała Stanisława Salaterskiego w roku szkolnym 1972/73. To był pierwszy rok jej pracy w brzeskim liceum i zarazem ostatni nauki przyszłego biskupa.

- Skromny i wyważony młody człowiek. Przypominam sobie, jak stał z grupą kolegów na schodach szkoły w Pałacu Goetzów i spoglądał na koleżanki i młode nauczycielki - opowiada z uśmiechem.

Kolejne ich spotkanie nastąpiło w latach 90, gdy ksiądz Salaterski został duszpasterzem harcerstwa, w którym pani Maria działała. Dziś była nauczycielka jest komendantką hufca ZHP Brzesko. - Powiedział, że nie trzeba nas sobie przedstawiać, bo przecież znamy się od dawna - przypomina.

Więcej o licealiście Salaterskim może opowiadać Bogusława Put. Wychowawczyni klasy 4b wspomina znakomitą średnią ocen 4,9 i stuprocentową frekwencję w ostatnim roku nauki. -Nie unikał przy tym szkolnych żartów, nigdy jednak nie przekraczały one dobrego smaku. Myślę, że był dobrym duchem klasy. Był niezwykle skromny, miał dar słuchania innych - mówi polonistka.
Bogusława But zaznacza, że Stanisław Salaterski zawsze zjawiał się na zjazdach klasowych.

Ostatni miał miejsce w maju, na 40-lecie matury. - Podczas mszy świętej wygłosił dla nas ciepłe, takie zwyczajne, ale pełne refleksji życiowych kazanie. Rozpoczął je od słów: nie wiem co mam wam powiedzieć. Jakby czuł się trochę skrępowany - wspomina nauczycielka.

Po ogłoszeniu decyzji papieża odebrała wiele telefonów od szkolnych kolegów. - Wołali: nasz Staś biskupem! - opowiada. - Koleżance powiedziałam, że jak umrę, to może biskup będzie na moim pogrzebie. Ona mi odpowiedziała: nie śpiesz się. Niech Stanisław zostanie jeszcze kardynałem.

Przyszły biskup zawsze był pierwszy w szkole z uwagi na wczesne kursy autobusu z rodzinnej Tymowej. - Dlatego często towarzyszył woźnemu przy zapalaniu w piecu - wspo mina Anna Serwin, koleżanka z klasy biskupa-nominata, który cały czas kojarzy jej się ze spokojem, punktualnością i pracowitością. - Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Lubił dyskutować z nauczycielką. Wszyscy w klasie cieszyliśmy się, że nam lekcja mija na tych ich dysputach - dodaje. Licealiści dopiero po maturze dowiedzieli się, że Stanisław poszedł do seminarium

Brał miotłę do ręki i sprzątał

Ks. Salaterski od 1995 roku kierował parafią katedralną w Tarnowie. - Kiedy odchodził na emeryturę ksiądz prałat Kos, wydawało się, że trudno będzie znaleźć godnego następcę. A jednak przyszedł i ujął nas swoją prostolinijnością - przekonuje Paulina Podstawa, parafianka z katedry. Jej zdaniem, ksiądz Salaterski to przede wszystkim doskonały organizator i gospodarz. - Proszę tylko spojrzeć, jak pięknie prezentuje się teraz katedra. Zrobił z niej perełkę Tarnowa - mówi.

Jerzy Wilk dodaje, że największą zaletą dotychczasowego proboszcza było to, że nie bał się rozmawiać z ludźmi i nie wywyższał się. - Nie dbał o strój - chodził w prostej, nawet trochę już wytartej sutannie, jeździł zwykłym, seryjnym samochodem, a nie jakąś limuzyną - zauważa.

- Gdy koło kościoła wiatr nawiał liści lub śmieci, to nie było dla niego problemu wziąć do ręki miotłę czy łopatę, aby posprzątać - dodaje Barbara Andrzejewicz. - Nie uważam za ujmę - podnieść papierek leżący na chodniku - odpowiada biskup-nominat. - Po 19 latach probostwo zaskakiwało mnie prawie co dnia, bo chciałem być w problemach konkretnych ludzi. Wychodzić z jakimś słowem nadziei, czasem z pomocą w rozwiązywaniu problemów. Nie było łatwo, ale uważam, że to wszystko wtedy ma sens, jak to się przekłada na konkretne dobro, na wsparcie konkretnego człowieka i chciałbym, żeby w takim wymiarze było moje biskupstwo. Chciałbym nadal siadać w konfesjonale, na ulicy porozmawiać z ludźmi, być nadal dla nich dostępnym, tak jak do tej pory - mówi.

współpr.: Łukasz Jaje

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
grz
Jestem niewierzącym z przekonania i nie lubię kleru ale miałem przez przypadek parę kontaktów z księdzem Salaterskim i jeśli jest takim księdzem jakim człowiekiem to wyrazu szacunku i uznania bo takich ludzi mało jest na świecie.
G
Gość
No cóż łatwiej "rozdawać "relikwie aniżeli wybudować tyle dla misji. Czekamy kiedy prymitywna eminencja spełni życzenia Błogosławionego J. P. II-go i zniszczy wywiezione zapiski zgodnie z wolą Papieża.
A
AlicefromWonderTarnów
...widzisz Marku, ja osobiście nie jestem zwolennikiem instytucji jaką jest kościół ale prawda jest taka, że nie musi się być księdzem (do tego pod wpływem napoju wyskokowego) aby kogoś potrącić autem. Jak w każdym gronie znajdą się i ci, na których złego słowa nie powiesz, jak i ci, na których suchej nitki nie zostawisz. Życie nauczyło mnie niejednokrotnie, że nie ma nic gorszego niż szufladkowanie... można się sporo rozczarować...
Z
Zuzia
ciekawe czym teraz sie bawią... biskupstwo to forma przeniesienia do innej parafii???
m
marek popiela
Wlasnie na serwisie wp.pl czytalem artykul o tym jak w Lowiczu pijany 66 letni ksiadz potracil kobiete a pozniej uderzyl w slup kolejowej trakcji elektrycznej. Mial 2 promile w wydychanym powietrzu.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska