https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Końca sporu o „Marcinkę” nie widać. Minister zawiesił swoją korzystną dla miasta decyzję [ZDJĘCIA]

Łukasz Winczura
Konflikt o prawo własności do Góry Św. Marcina ciągnie się już od dekady, a pozostałości zamku dosłownie się rozpadają
Konflikt o prawo własności do Góry Św. Marcina ciągnie się już od dekady, a pozostałości zamku dosłownie się rozpadają Robert Gąsiorek
Zawirowań wokół praw do Góry św. Marcina w Tarnowie ciąg dalszy. Tym razem za sprawą ministra rolnictwa. Jan Ardanowski najpierw stwierdził, że grunty podpadały pod dekret o reformie rolnej, są więc własnością państwa, a nie rodu Sanguszków. Ale potem... wstrzymał wykonanie własnej decyzji.

Kilka tygodni temu urzędników w dobre samopoczucie wprawiła decyzja ministra Jana Ardanowskiego. Szef resortu rolnictwa i rozwoju wsi 25 marca podpisał decyzję, w myśl której tereny przy „Marcince” miały podpadać pod działania dekretu o reformie rolnej z 6 września 1944 roku, zwanej „dekretem Bieruta”, a więc stanowią obecnie własność Skarbu Państwa. Idąc za ciosem, miasto w kwietniu złożyło do sądu wniosek o uzgodnienie treści księgi wieczystej.

Książę kontratakuje

Nazajutrz jednak po decyzji ministra rodzina Sanguszków napisała skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Pismo nosi datę 26 kwietnia. Teraz okazuje się, że w ślad za nim minister rolnictwa wstrzymał wykonanie swojej marcowej decyzji.

- Zgodnie z ustawą w razie wniesienia skargi organ, który wydał decyzję może wstrzymać jej wykonanie i z tego prawa minister skorzystał. Miasto przyjmuje to do wiadomości i nie widzi w tym nic nadzwyczajnego - komentuje magistracki prawnik Grzegorz Szczerba. Urząd nie może złożyć zażalenia na decyzję ministra Ardanowskiego, ponieważ jest ona niezaskarżalna. Przedstawiciele rodziny Sanguszków niechętnie komentują sprawę. Cierpliwie oczekująna werdykt sądu. - Rodzinie jest przykro z powodu całej sprawy. Kładzie się ona na wielowiekowych relacjach rodu Sanguszków i Tarnowa - rozkłada ręce Marek Ostrowski, pełnomocnik Sanguszków.

Dajcie milion i po sporze

Od ponad dekady trwa konflikt o to, kto jest właścicielem dwóch działek wokół ruin zamku na „Marcince”. Po przeciwnych stronach barykady stoją: miasto Tarnów i ród Sanguszków - ostatnich właścicieli miasta. Awantura rozpoczęła się w 2008 roku, gdy książę Paweł Sanguszko postanowił sprzedać 5-hektarową działkę wraz z ruinami zamku spółce z Krakowa, która została założona krótko przed podpisaniem umowy.

Do tego momentu relacje rodziny Sanguszków i Tarnowa układały się niemal modelowo. W 1993 roku Paweł Sanguszko otrzymał nawet honorowe obywatelstwo miasta, a w czerwcu 1998 roku ówczesny prezydent uroczyście wręczył księciu polski dowód osobisty.

Od dekady w kontaktach arystokratycznej rodziny i gminy panuje już lodowaty chłód. Wszelkie próby zakończenia „sporu o zamek”, który popada w coraz większą ruinę, spełzają na niczym. Obie strony ciągają się po sądach. I raczej małe są szanse na polubowne zakończenie sporu. Termin kolejnej rozprawy został wyznaczony po wakacjach. Tymczasem na ostatniej wokandzie, która miała miejsce 13 czerwca, nie stawił się nikt z przedstawicieli rodu dawnych właścicieli Tarnowa.

Magistrat czas temu jakiś odrzucił ofertę księcia Sanguszki, który chciał odsprzedać sporne tereny miastu za milion złotych, czyli jedną trzecią wartości rynkowej działek.

- Owszem, to kwota niebagatelna, ale popatrzmy na to w ten sposób, że książę Paweł nie chciał zabierać miastu miliona złotych, tylko zamierzał podarować dwa miliony - mówi Marek Ostrowski, reprezentujący w Tarnowie interesy rodziny Sanguszków.

Nie było śladu darowizny

Magistrat nie skusił się, ponieważ uważa się za prawowitego właściciela gruntów. Co więcej te - wraz z ruinami zamku - w 1938 roku miał przekazać gminie sam książę Roman Sanguszko. Woli darowizny nie sformułował jednak na piśmie, ponieważ wybuchła wojna i ostatni właściciele Tarnowa wyemigrowali do Brazylii.

Po 1945 roku do Polski nigdy na stałe nie wrócili, a praktycznie cały majątek rodu przeszedł na własność państwa. Część dóbr udało im się odzyskać po 1989 roku.

WIDEO: Trzy Szybkie. Janusz Makuch mówi o specyfice Festiwalu Kultury Żydowskiej

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Piotr
Tarnowianie!

Kupmy sobie Marcinkę z ruinami!

10 tys. Tarnowian zakupi cegiełkę za 100 zł i gora jrst nasza.

Druga cegiełka 100 zł będzie na częściową rekonstrukcję.

Popatrzcie na przykłady korzyści ze świata i z Polski, np. zamki w Jurze krakowsko-częstochowskiej.

Nawet czesciowa rekonstrukcja byłaby naszym największym skarbem
J
Jan
Dostał w łapę i cofnol swoją decyzje

W Tarnowie urzędnicy i sędziowie biorą w lspe
J
Ja
Sanguszkowie

A co to za bydło zydowskie, tu jest Pilska

Von z Polski
J
Jaskolka
Dobra... rozumiem że spadkobiercy...Ale co robią dla ratowania spadku???
J
Jaskółka
Kurwa... wizytówka miasta...rekonstrukcja...ale nie!!! Niech się do końca zawali!!! Właścicielom o to chodzi!!!
G
Gość
No oczywiście niech się zabija o tą górkę bo już inaczej tego nazwać nie można. Albo smietnisko! Bardziej pasuje! Bo jaka to by była atrakcją turystyczna dla miasta jakby stał nad nim piękny zrekonstruowany zamek! Do tego lekcja historii i pracownicy w epokowych strojach! Pamiątki i zdjęcia! Czysty zysk dla miasta! Ale nie.. Lepiej drzec koty o obsikaną przez pijakow kupę gruzów!
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska