- To nieuczciwe. W ten sposób, w białych rękawiczkach, niszczy się prywatną inicjatywę - twierdzą.
Zmiany w statucie Powiatowej Stacji Pogotowia Ratunkowego, przyzwalające placówce na transporty komercyjne, zatwierdziła najpierw rada społeczna stacji, zarząd powiatu i radni, a kilka dni temu wojewoda małopolski.
- Narodowy Fundusz Zdrowia płaci pogotowiu na każdą karetkę średnio 3 tys. zł za dzień. My nie dostajemy ani grosza. Zarabiamy tyle, ile wyjeździmy - mówi Piotr Baranowski z firmy Medical-Trans-Network, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pracodawców Transportu Sanitarnego i Ratownictwa Medycznego.
W bazie przy ul. Pszennej ma do dyspozycji 18 dobrze wyposażonych sanitarek i karetek specjalistycznych. Firma wykonuje transporty międzyszpitalne, obsługując m.in. placówki w Tarnowie i Tuchowie.
- My musieliśmy kupić auta za swoje. Pogotowie je w większości dostało i teraz chce jeszcze nimi dorabiać, odbierając nam chleb - oburza się Piotr Baranowski. Przekonuje, że na zachodzie Europy karetki pogotowia wykonują jedynie transporty z domu czy miejsca wypadku do szpitali, pozostałe usługi świadczą firmy prywatne.
- U nas o takim przejrzystym podziale ról nie ma mowy - mówi.
Konflikt zaogniła m.in. obecność karetek pogotowia na meczach żużlowych. Podobne usługi, związane z zabezpieczaniem imprez masowych, chcieli bowiem świadczyć też prywatni przewoźnicy. - Socjalizm się skończył i każdy ma prawo wybrać takiego oferenta, który jest tańszy i gwarantuje jakość świadczonych usług - mówi Mirosław Banach, wicestarosta tarnowski.
Jego zdaniem, przewoźnicy prywatni mają większe możliwości zabiegania o klientów niż pogotowie, które blokują różnego rodzaju rozporządzenia. - Nie mam nic przeciwko temu, aby placówka zarabiała na siebie. Za dodatkowe pieniądze można będzie doposażyć karetki, podniesie się też komfort pracy ratowników - twierdzi.
Dyrektor pogotowia Jacek Żak zapewnia, że wszelkie usługi komercyjne, podejmowane przez placówkę, nie będą wykonywane przez karetki, za których kursy płaci NFZ, w składzie osobowym innym niż pozostający w codziennej gotowości. - Prowadzenie dodatkowej działalności nie ograniczy dostępności i poziomu świadczeń zdrowotnych dla mieszkańców, wynikających z podstawowych zadań pogotowia - przekonuje.
Opierając się na ustawie z 1991 roku, wyjaśnia, że nie ma żadnych przeciwwskazań do tego, by placówka mogła uzyskiwać dochód z wydzielonej działalności gospodarczej, w tym wypadku z transportu chorych, zabezpieczania imprez masowych, organizacji szkoleń czy np. przewozu materiałów biologicznych.
Prywatni przewoźnicy nie zamierzają jednak odpuścić i w listopadzie chcą zorganizować ogólnopolską manifestację, poprzez którą mają nadzieję szerzej naświetlić swój problem.