Konie kontra busy elektryczne
Głos poparcia Związku Podhalan dla fiakrów z Morskiego Oka pojawił się w momencie, gdy ważą się losy przyszłości zaprzęgów na tym szlaku. Jest to związane z faktem, że Stowarzyszeniu Przewoźników Konnych do Morskiego Oka kończy się umowa na przejazdy konne z Palenicy Białczańskiej do Włosienicy. A także z faktem, że Tatrzański Park Narodowy zakupił za pieniądze przekazane przez Ministerstwo Środowiska i Klimatu cztery elektryczne busy, które mają wozić turystów do Morskiego Oka. Busy – zgodnie z zapowiedzią Pauliny Hennig-Kloski, minister klimatu i środowiska – mają wyjechać na drogę w czasie najbliższego długiego weekendu majowego. Jak wyjaśnia Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN, mają świadczyć usługi edukacyjne. Na komercyjne przejazdy park narodowy nie dostał zgody od starostwa tatrzańskiego, które jest właścicielem drogi i zarazem broni fiakrów z Morskiego Oka.
Nie wiadomo na razie co będzie oznaczało dla przewoźników konnych uruchomienie busów na drodze do Morskiego Oka. Nieoficjalnie mówi się, że trwają rozmowy na ten temat.
Fiakrów popiera Podhale
O ile jednak organizacje ekologiczne dążą do zlikwidowania całkowicie transportu konnego na tym szlaku, w głos który najwyraźniej wsłuchuje się minister klimatu i środowiska, o tyle całe Podhale jest przeciwne tym rozwiązaniom. Najpierw poparcie dla fiakrów wyraziły wszystkie tatrzańskie samorządy – powiat tatrzański, gminy Bukowina Tatrzańska, Biały Dunajec, Poronin, Kościelisko a także miasto Zakopane. A teraz głos zabrał Związek Podhalan w Polsce.
- Jako zarząd związku przyjęliśmy jasne stanowisko w tej sprawie. To głos wszystkich członków naszego związku, wszystkich jego oddziałów – mówi Julian Kowalczyk, prezes ZP w Polsce.
W piśmie czytamy, że Związek Podhalan „stanowczo i zdecydowanie stoi na stanowisku utrzymania transportu konnego na terenie TPN, w szczególności na drodze do Morskiego Oka”. Dalej ZP podnosi, że konie są dobrze utrzymane w podhalańskiej tradycji, a wraz z fiakrami stanowią wizytówkę regionu i kultury Podhala.
Konie zdrowe i ekologiczne
Podhalanie podkreślają, że TPN powstał na ziemiach częściowo odebranych góralom, a transport konnych dla wielu rodzin stał się jedynym źródłem zarobkowania. ZP podkreślił, że konie z Morskiego Oka są pod kontrolą lekarzy weterynarii i hipologów, a okresowe badania wskazują, że ich stan zdrowia jest bardzo dobry. Sam transport konny prowadzony jest zgodnie z regulaminem opracowanym przy współpracy weterynarzy, hipologów, TPN, a także organizacji prozwierzęcych.
- Mając powyższe na uwadze wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec niczym nieuzasadnionej próby dyskredytowania przewoźnika konnego – fiakra, który jest tradycyjnym góralskim zawodem związanym z tatrzańską ziemią i jej kulturą – czytamy w stanowisku.
Na koniec Związek Podhalan podkreślił, że transport konny jest w pełni ekologiczny, a tymczasem pojazdy elektryczne budzą wiele kontrowersji jeśli chodzi o ekologię – m.in. chodzi o wytwarzania energii elektrycznej z elektrowni węglowych.
- Stanowisko nasze trafi do parlamentarzystów z całej południowej Polski. Zostanie wysłane także do kancelarii premiera rządu RP, jak również do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Przekażemy je również wojewodzie i marszałkowi małopolskiemu – zapowiada Julian Kowalczyk.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska: konie zostaną
W styczniowym wywiadzie w Radiu Zet minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska zaznaczyła, że wprowadzenie elektrycznych busów nie oznacza końca transportu konnego do Morskiego Oka. Powiedziała, że jest pomysł, by konie na trasie pozostały, jako element kulturowy, ale z mniejszym obciążeniem.
Potwierdził to w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego.
- Nikt nie dąży do tego, by transport koni całkowicie z tej drogi wyeliminować. Wiemy, że koń jest ważnym elementem krajobrazu Podhala. Musimy brać pod uwagę wszystkich interesariuszy. Troską TPN jest ochrona przyrody i komfort turystów, samorządy muszą dbać o lokalnych mieszkańców, a ci o miejsca pracy. Dlatego elementem kompromisu, który chcemy przedstawić, jest jego trwałość. Tak, by przewoźnicy wiedzieli, że będą mogli świadczyć pewne usługi przez wiele lat, co będzie zagwarantowane stosownymi umowami – mówił dyrektor rozmowie z „Gazetą Krakowską”. - Pani minister zaakceptowała nasz pomysł na kompromis z samorządem i fiakrami. Dostałem zielone światło na działanie w tej kwestii. Na tym etapie nie przedstawiamy jeszcze szczegółów, ponieważ chcemy najpierw przeprowadzić rozmowy ze wszystkimi zainteresowanymi stronami.
