Uroczystości rozpoczęły się od mszy świętej na Palenicy Białczańskiej, gdzie zaczyna się szlak do Morskiego Oka. Tam na ołtarzu przygotowanym na wozie mszę odprawił ks. prałat Władysław Zązel wraz z ks. Janek Leśniakiem – proboszczem parafii w Bukowinie Tatrzańskiej oraz ks. Stanisławem Migasem – proboszczem z Białki Tatrzańskiej. W nabożeństwie wzięli udział członkowie Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka, sympatycy, a także władze samorządowe – powiatu tatrzańskiego i gminy Bukowina Tatrzańska. Osobiście pojawił się także wojewoda małopolski Jan Klęczar.
- Te 150 lat pokazuje, że jest to duża tradycja, że konie są ważnym elementem tej góralskiej kultury. Konie pewnie tutaj jeździły wcześniej. Jednak 150 lat temu po raz pierwszy została udokumentowana obecność zaprzęgu konnego przy schronisku – mówił Władysław Nowobilski, prezes Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka.
W trakcie uroczystości padły ważne deklaracje dla fiakrów – ze strony przedstawicieli władz. Zwłaszcza w kontekście toczącego się boju ze strony organizacji prozwierzęcych, by transport konny całkowicie zlikwidować.
- Ja jestem też rolnikiem, doktorem nauk rolniczych i mam pełną świadomość, że każdy dobry gospodarz dba o swoje zwierzęta. Wystarczy popatrzeć na te konie i to najlepsze dowody na to, że tutaj gospodarze dbają o nie – mówił wojewoda małopolski.
Dodał, że obecny rząd bardzo stanowczo walczy o los zwierząt. – Nie dostrzegamy tutaj, by te konie, by ich dobrostan był w jakikolwiek sposób naruszony. Stoimy na stanowisku, że ci ludzi nadal powinni mieć prawo do pracy na tej ziemi. W mojej opinii jak w opinii kolegów z ruchu ludowego tutaj dbałość i troska o dobrostan zwierząt, zgoda i otwartość na postęp absolutnie nie stoją w sprzeczności z uszanowaniem tradycji. I o to będzie bardzo twardo zabiegać – zapowiedział wojewoda.
W obronie koni i przewoźników już wcześniej stanął starosta tatrzański Andrzej Skupień. Broni górali dlatego, że pokazują oni regionalną tradycje i góralską kulturę. – Tutaj w Tatrach udało nam się utrzymać żywą tradycję. A to, że nasze wesela, chrzciny czy inne uroczystości są w tak pięknej, tradycyjnej oprawie to zasługa właśnie koni i tego transportu. Dlatego apelujemy do wszystkim decydentów, aby to uszanować – mówił starosta tatrzański.
O likwidację transportu konnego na szlaku do Morskiego Oka od lat walczy Fundacja VIVA. Dowodzi ona, że trasa ta dla koni jest zbyt ciężka i domaga się całkowicie zakazania pracy koni w tej części Tatr. Innego zdania się przewoźnicy. Ci podnoszą, że ich konie są w dobrej kondycji, co mają dowodzić doroczne badania konia. Jak poinformowało kilka dni temu Stowarzyszenie Przewoźników do Morskiego Oka, w tegorocznych badaniach na 275 przebadanych koni, tylko dwa zostały wycofane z pracy na szlaku. W ostatnich miesiącach Tatrzański Park Narodowy, pod naciskiem animalsów i Ministerstwa Klimatu i Środowiska zaczął testować elektryczne busy na szlaku. TPN ponadto ogłosił przetarg na zakup czterech takich pojazdów.
Zakopiański absurd. Przez trzy lata urząd miasta zapłacił 38...
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
